Nie odniosłam takiego sukcesu, który zaspokoiłby mój sportowy głód
Dzisiejszym gościem cyklu „Poznajmy warszawskie talenty siatkarskie” jest Aleksandra Bazga. Zapraszamy na wywiad z siatkarką UMKS MOS Wola Warszawa.
Marcin Kalicki: Co zdecydowało, że trenujesz siatkówkę?
Aleksandra Bazga: Próbowałam wielu sportów, nigdy nie zamierzałam grać akurat w siatkówkę. Za namową koleżanki spróbowałam swoich sił w tej dyscyplinie i myślę, że najlepiej się w niej odnalazłam.
M.K.: Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z siatkówką?
A.B.: Moją przygodę z siatkówką rozpoczęłam w Iskrze Warszawa, tam właśnie zaszczepiła się moja miłość to tego sportu. Postawiłam sobie wysokie cele. Jednym z nich było przejście do MOS-u Wola. Nie ukrywam było to jedne z moich większych marzeń. Wybrałam ten klub, ponieważ chciałam rozwijać swoje umiejętności przy tak profesjonalnej kadrze trenerskiej.
M.K.: Twój największy dotychczasowy sukces to?
A.B.: Póki co myślę, że nie odniosłam takiego sukcesu, który zaspokoiłby mój sportowy głód. Na razie są to małe powodzenia, które za parę lat poprowadzą mnie do większego sukcesu.
M.K.: Co chcesz osiągnąć w obecnym sezonie?
A.B.: Nie chce wybiegać daleko w przyszłość, więc póki co chciałabym zacząć od awansu do Mistrzostw Mazowsza.
M.K.: Twoje mocne i słabe strony na boisku?
A.B.: Uważam, że jedną z moich mocnych stron na boisku jest atak. Jeśli chodzi o słabą stronę mam małe braki w przyjęciu, ale cały czas nad tym pracuje i liczę na to, że w najbliższym czasie moja praca przyniesie oczekiwany rezultat.
M.K.: Najciekawsze wspomnienie z MOS-em Wola to?
A.B.: Poznałam wielu wspaniałych ludzi w klubie jak i poza jeżdżąc na turnieje i sądzę, że niektóre przyjaźnie zostaną do końca życia.
M.K.: A najśmieszniejsze?
A.B.: Jest wiele zabawnych historii lecz niestety „co dzieje się w drużynie zostaje w drużynie”.
M.K.: Twój sportowy idol, wzór to?
A.B.: Lionel Messi. Dzięki determinacji i ciężkiej pracy osiągnął swój wymarzony sukces.
M.K.: Twoje sportowe marzenie…
A.B.: Medal Mistrzostw Polski.
M.K.: Za dwa lata będę…
A.B.: Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam, czas pokaże.
M.K.: Dziękuję za rozmowę.
Fot. Jarosław Malinowski