Nielegalny handel przy Hali Mirowskiej? „Chcemy tylko dorobić”.
Na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat ulice Warszawy stały się miejscem ożywionego handlu ulicznego.
Mieszkańcy zajmujący się tym procederem za każdym razem łamały lub naruszały wiele obowiązujących przepisów, takich jak: przepisy sanitarno-porządkowe, podatkowe, epidemiologiczne, przepisy związane z nielegalnym pobytem cudzoziemców na terenie naszego kraju czy też handlowali dopuszczając się nierzadko przestępstw, wprowadzając do obrotu towar bez akcyzy, wymaganych oznaczeń lub zatrudniając osoby nieletnie. Przez ostatnią dekadę sytuacja ta zdecydowanie poprawiła się, choć nadal są miejsca w Warszawie, gdzie można spotkać osoby sprzedające przedmioty w miejscach do tego nieprzeznaczonych.
– Najwięcej zdarzeń odnotowano na terenie dzielnic: Śródmieście, Mokotów, Praga Południe. Ponad siedem tysięcy razy z prośbą o podjęcie działań w związku z "nielegalnym handlem" ulicznym do straży miejskiej zwracali się sami mieszkańcy stolicy, którzy wskazywali również przypadki niewłaściwych zachowań osób sprzedających - spożywanie alkoholu, załatwianie potrzeb fizjologicznych w miejscach do tego nieprzeznaczonych, zakłócanie porządku publicznego. Należy podkreślić, że systematycznie prowadzone działania zarówno akcyjne jak i prewencyjne znacznie przyczyniły się do ograniczenia przypadków "nielegalnego handlu" na terenie stolicy – powiedziała Jolanta Borysewicz, z Referatu Prasowego Straży Miejskiej m. st. Warszawy.
Jednym z miejsc na mapie Śródmieścia, gdzie służby mundurowe podejmują najwięcej interwencji w sprawie nielegalnego handlu są okolice Hali Mirowskiej. Mimo, iż sprzedający liczą się z tym, iż łamią przepisy to i tak kilka razy w tygodniu pojawiają się w tym miejscu, aby spróbować sprzedać swoje rzeczy. – Ja nic złego nie robię. Nie mam pracy, chcę zarobić trochę pieniędzy na życie – mówi Pani Irena, oferująca przechodniom używane ubrania. Bardziej rozmowna jest Pani Krystyna: – Mam chyba najniższą emeryturę z możliwych. Nie jestem w stanie z niej się utrzymać. Wydatki na mieszkanie, leki, jedzenie. Nie jest łatwo. Mam trochę czasu, więc, gdy jest sezon to zbieram grzyby, jagody, czasem dostanę trochę jaj. Nie zjadam tego wszystkiego. Przyjeżdżam tutaj i próbuję dorobić.
– Jeśli chodzi o nielegalny handel prowadzony w rejonie Hali Mirowskiej w 2017 roku prowadzone kontrole w pięćdziesięciu przypadkach zakończyły się konsekwencjami przewidzianymi prawem. W znacznej części to sami mieszkańcy prosili funkcjonariuszy o interwencję - do straży miejskiej wpłynęło ponad trzydzieści zgłoszeń. Do ograniczenia zjawiska nielegalnego handlu we wspomnianym rejonie znacznie przyczyniły się prowadzone od lat zintensyfikowane działania prewencyjne prowadzone przez straż miejską. W przypadku osób starszych funkcjonariusze prowadzili również działania informacyjne dotyczące zasad prowadzenia legalnego handlu oraz miejsc, gdzie jest on dozwolony – oświadczyła Jolanta Borysewicz.
Mimo wielu informacji ostrzegawczych, handlujący w nieprzeznaczonych do tego miejscach, w tym w okolicach Hali Mirowskiej mówią, że będą robili to nadal, bo „muszą z czegoś żyć”.
Marcin Kalicki
fot. Shalom źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Hala_Mirowska.JPG