[Piłka Ręczna] Przerwana seria Warszawianki
W najciekawszym spotkaniu 4 kolejki I ligi piłkarzy ręcznych gr. C lider rozgrywek KS Warszawianka zremisowała na wyjeździe z Enea Orlętami Zwoleń 25:25. W rzutach karnych lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali 4:2.
Spotkanie od pierwszego gwizdka sędziego było prowadzone w szybkim tempie. Żaden ze zespołów nie był w stanie uzyskać większej przewagi. Warszawianie dzięki trafieniom Adama Kalisiaka pozostawali przez 10 minut na prowadzeniu, jednak potem zablokowali się w ataku i trener Robert Bliszczyk poprosił o przerwę. Odzyskać prowadzenia nie udało się już do końca pierwszej połowy. Z gry był wyłączony obrotowy Wiktor Kaźmierczyk, zaś gospodarze w osobach Macieja Jeżyny i Mateusza Seroki wykorzystywali luki, które powstały w defensywie gości i bezlitośnie zamieniali dobre sytuacje rzutowe na bramki. Dopiero kara podwójnego osłabienia dla zawodników ze Zwolenia spowodowała, że Adam Kalisiak, zdecydowanie najlepszy gracz Warszawianki wespół z Filipem Mieszkowskim zmniejszyli prowadzenie Orląt do jednej bramki. Na przerwę gospodarze schodzili prowadząc 15:14.
Druga odsłona spotkania niewiele różniła się od tego,co licznie zgromadzona publiczność obserwowała przed przerwą. Do 41 minuty na tablicy świetlnej był wynik remisowy. W końcu po skutecznie wykonanym rzucie karnym przez skrzydłowego Kacpra Smagę zawodnicy Roberta Bliszczyka wyszli na prowadzenie 19:18. Warszawianka złapała rytm i cztery minuty później było 22:19 dla przyjezdnych. Niestety po raz drugi zawodnicy ze Stolicy stracili koncentrację. Najpierw do remisu w 51 minucie doprowadził Eryk Figura, a następnie Bartosz Paw i Mateusz Seroka wyprowadzili Orlęta na prowadzenie 24:22. W samej końcówce to gracze Warszawianki zdołali pokazać lepszą skuteczność. Najlepszy na parkiecie Adam Kalisiak doprowadził do stanu 25:25. O tym kto zdobędzie 2 punkty miały zadecydować rzuty karne. Te lepiej wykonywali gospodarze wygrywając 4:2. Warszawianka zdobyła na trudnym terenie 1 punkt, który biorąc pod uwagę okoliczności może być bardzo cenny na końcu sezonu.
fot. Redakcja