mobile
REKLAMA

Wielki blamaż Legii. Czy będzie zmiana trenera?

Piłkarze stołecznej Legii pojechali do Krakowa, aby rozegrać tam 27. kolejkę Lotto Ekstraklasy. Na stadionie przy ul. Reymonta Wisła rozbiła "Wojskowych" 4:0. Takiego wyniku nie spodziewał się nikt. Czy to nie jest już czas na zmianę trenera, dopóki legioniści mają jeszcze szansę na obronę tytułu mistrzowskiego?

Marcin Kalicki
Wielki blamaż Legii. Czy będzie zmiana trenera?

- Jesteśmy podobnym zespołem do tego, jakim byliśmy w ostatnim ligowym meczu z Wisłą. To spotkanie wielkiej wagi. Obydwie drużyny mogą pochwalić się bogatą historią i fanatycznymi kibicami. Będzie to prawdziwy klasyk przy pełnych trybunach. Murawa na stadionie w Krakowie podobno jest w dobrym stanie. Spodziewam się ciekawego, zaciętego meczu. Wisła Kraków to doświadczony zespół z Kubą Błaszczykowskim na czele. Gra tam również Savicević, którego trenerem byłem w Crvenej Zvezdzie Belgrad. Nie będzie to łatwy mecz, dlatego musimy być ostrożni. To najskuteczniejszy zespół w lidze, a wygrana 6:2 z Koroną Kielce pozwoliła im wejść na wyższy poziom. Mamy świadomość tego, że musimy wykazać się dobrą organizacją gry - powiedział na konferencji przed meczem Ricardo Sa Pinto, trener Legii. - W ostatnim meczu z Wisłą zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę, w drugiej jednak oddaliśmy inicjatywę rywalom. Teraz nie pozwolę na to, aby taka sytuacja miała miejsce. Motywuje nas fakt, że Wisła nie tylko dużo strzela ale również dużo traci. Musimy wykorzystać jej słabości. Wisła ma bardzo doświadczonych zawodników, którzy mają za sobą międzynarodową karierę. Sławomir Peszko i Kuba Błaszczykowski to bardzo szybcy skrzydłowi, którzy lubią grać w kontrataku. Szczególnie ten drugi jest zawodnikiem, który „czuje” grę. Wisła rozgrywa piłkę bardzo szeroko, gra głównie w systemie 4-4-2. Musimy uważać na stałe fragmenty gry i na wchodzącego Marcina Wasilewskiego - dodał szkoleniowiec "Wojskowych".

Boisko szybko zweryfikowało słowa trenera Legii. Od początku spotkania to gospodarze przeważali spychając legionistów do obrony. Już w piątej minucie trybuny stadionu przy Reymonta oszalały z radości. Co prawda strzał Krzysztofa Drzazgi obronił jeszcze Radosław Cierzniak, ale już dobitka Sławomira Peszki była skuteczna. Legia grała słabo, nieporadnie, natomiast "Biała Gwiazda" zachęcona szybko zdobytą bramką chciała podwyższyć wynik. Bliscy tego zawodnicy gospodarzy byli w trzydziestej szóstej minucie, kiedy to po strzale jednego z wiślaków bliski wpakowania piłki do własnej bramki był Domagoj Antolić. Cztery minuty później było już 2:0. Piłkę w polu karnym ręką zatrzymał Luis Rocha, a sędzia Bartosz Frankowski bez wahania podyktował "jedenastkę". Rzut karny na bramkę zamienił Jakub Błaszczykowski.

Drugie czterdzieści pięć minut nie zmieniło wiele w obrazie gry. Legioniści stworzyli sobie kilka sytuacji, ale żadnej z nich nie potrafili wykorzystać. W przeciwieństwie do dobrze dysponowanych tego dnia podopiecznych trenera Macieja Stolarczyka. W siedemdziesiątej trzeciej minucie pięknym strzałem z dwudziestu trzech metrów popisał się Rafał Pietrzak i "Wojskowi" mogli już zapomnieć o wywiezieniu z Krakowa choćby punktu. Jednak to nie koniec egzekucji przy Reymonta. Dziewięć minut później chorwacki napastnik Marko Kolar otrzymał piękne podanie w pole karne, huknął piłką z powietrza bez przyjęcia pokonując bezradnego Radosława Cierzniaka.

Wisła Kraków - Legia Warszawa 4:0 (2:0)

Bramki: Sławomir Peszko (5), Jakub Błaszczykowski (40-k), Rafał Pietrzak (73), Marko Kolar (82)

Żółta kartka: Artur Jędrzejczyk

Składy:

Wisła Kraków: Mateusz Lis, Łukasz Burliga, Marcin Wasilewski, Maciej Sadlok, Rafał Pietrzak, Jakub Błaszczykowski, Vullnet Basha, Vukan Savicević, Sławomir Peszko (83 - Rafał Boguski), Marko Kolar, Krzysztof Drzazga (88 - Kamil Wojtkowski).

Legia Warszawa: Radosław Cierzniak, Paweł Stolarski (42 - Sandro Kulenović), Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk, Luis Rocha, Iuri Medeiros (77 - Kasper Hamalainen), Domagoj Antolić, Andre Martins, Sebastian Szymański, Marko Vesović, Carlitos (77 - Michał Kucharczyk).

- W pierwszej połowie Wisła była lepsza pod każdym względem i zasłużenie przegrywaliśmy. Mieliśmy szanse na wyrównanie po stracie pierwszej bramki. Jeśli grasz źle, a my tak graliśmy, nie da się nic zrobić. W drugiej połowie chcieliśmy odwrócić losy tego spotkania. Staraliśmy się grać lepiej i zdobyć bramkę. Jeden gol mógłby nam pomóc, ale to Wisła zdobyła kolejne dwie bramki i zamknęła tym samym mecz. Nie jestem prezesem klubu. Decyzja odnośnie mojego zwolnienia należy do niego. Rozumiem opinię, że gramy słabo i muszę ją uszanować. Do końca sezonu wciąż pozostało 10 meczów, a my jesteśmy na drugim miejscu w tabeli. Dziś Wisła była zespołem lepszym. Przegraliśmy z naprawdę dobrą drużyną. Musimy kontynuować ciężką pracę. Oczekuję reakcji na tą porażkę, ponieważ już w środę gramy kolejny trudny mecz. Chcemy zrekompensować naszym kibicom dzisiejsze niepowodzenie. Jeśli nie wykorzystujesz swoich okazji, nie możesz wygrać meczu. W pierwszej połowie mogliśmy wrócić jeszcze do gry, nie był to jednak nasz dzień. Musimy przeanalizować to dokładnie, aby odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się stało. Przed nami krótki odpoczynek i zaczynamy przygotowania do spotkania z Jagiellonią - powiedział po ostatnim gwizdu sędziego trener Sa Pinto.

A już w najbliższą środę, 3 kwietnia o godz. 20:30 Legia zagra na stadionie przy ul. Łazienkowskiej z Jagiellonią Białystok.

Fot. Jacek Prondzynski/legia.com

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda