Wieża antysmogowa na Białołęce?
Im głośniej o trującym smogu nad Warszawą tym więcej pojawia się pomysłów na walkę z nim. Obok tych standardowych jak ograniczenie ruchu samochodowego i wymiana pieców pojawiają się i bardziej niekonwencjonalne. Jednym z nich jest wieża antysmogowa.
Pierwsza tego typu konstrukcja pojawiła się w Rotterdamie. Pomysłodawcą był holenderski artysta Daan Roosegaarde. Istota jej działania polega na tym, że powietrze wraz z zanieczyszczeniami jest zasysane po czym na zewnątrz emitowane są cząsteczki pozbawione zanieczyszczeń.
Przystosowanie tego pomysłu do warszawskich warunków jest pomysłem wiceprzewodniczącego Rady Dzielnicy Białołęka, Filipa Pelca.
- Białołęka to zielone płuca Warszawy. Jednakże nawet tu mamy problem ze smogiem. To naprawdę nie jest udawany problem. – podkreślił radny, podkreślając jednocześnie, że ok. 50 tys. Polaków umiera przedwcześnie w związku z zanieczyszczeniami powietrza.
Projekt z jego inicjatywy został zgłoszony w ramach budżetu partycypacyjnego na rok 2017. Koszt wytworzenia jednej wierzy to około 250 tys. PLN. W ciągu godziny możliwe jest przefiltrowanie ok. 30 tys. m3 powietrza. Obiekt, jeśli w tegorocznym głosowaniu spotka się z aprobatą mieszkańców dzielnicy, stanie przed dzielnicowym Ratuszem. Głosowanie rozpocznie się 14. czerwca. – Mieszkańcy przyjęli ten pomysł wręcz entuzjastycznie. Zebrał on wiele pochwał choćby na forach internetowych – powiedział radny Pelc. – Będę go promować, jestem dobrej myśli. Mieszkańcy naprawdę widzą, co się dzieje z powietrzem nad nami – dodał.
Pomysł nie ogranicza się jedynie do budowy obiektu przed Ratuszem. Inny tego typu wraz z ogrodem antysmogowym i wyświetlaczem informującym o stanie powietrza ma szansę pojawić się także na Zielonej Białołęce.
Przypomnijmy, choć Warszawa nie należy do grupy najbardziej zanieczyszczonych miast w Polsce, to również w stolicy kilka tysięcy osób rocznie umiera przedwcześnie z powodu chorób układu krążenia i nowotworów, które wynikają z nadmiernego zanieczyszczenia unoszącego się nad miastem. Podobny pomysł pojawił się w zeszłym roku w Krakowie, został jednak odrzucony na etapie kwalifikacji ze względu na niedopasowanie do miejsca, w którym miał się znajdować. – Wierzę, że u nas urzędnicy nie będą stawiać przeszkód – dodał radny Pelc.