„Wracamy szczęśliwi do Warszawy”
Legia wygrała wczoraj w meczu 4. kolejki z Wartą Poznań 2:0. Zadowolony z wygranej jest zarówno trener „Wojskowych” Czesław Michniewicz, jak i obrońca Maik Nawrocki. Zobaczcie co powiedzieli po spotkaniu.
Czesław Michniewicz, trener Legii:
- Zaczęliśmy to spotkanie źle. Już pierwsza akcja zakończyła się utratą gola, na szczęście po sprawdzeniu bramki w systemie VAR nie została ona uznana. Później mecz się wyrównał. Z pierwszej połowy pamiętam fantastyczną akcję Ernesta Muciego, który uderzył w słupek. To była nasza najlepsza sytuacja. Na szczęście później wykorzystaliśmy przestrzeń i wbiegnięcie Rafaela Lopesa. Dośrodkowanie Mateusza Hołowni zakończyło się dobrym strzałem Rafaela Lopesa. Na drugą połowę wyszliśmy z myślą, że musimy wciąż atakować. Rafael Lopes dostrzegł Tomasa Pekharta i zrobił się 2:0, niebezpieczny wynik (śmiech). Ernest Muci poprosił o zmianę, dlatego wprowadziliśmy Luquinhasa, którego chcieliśmy na boisku wpuścić nieco później. Wszedł w 46. minucie, po czym stworzyliśmy kolejne sytuacje. Warta też miała swoje okazje. Nie radziliśmy sobie z wrzutami z autu. Najgroźniejsze sytuacje Warta stworzyła po stałych fragmentach gry. W przerwie zwróciliśmy uwagę, że musimy lepiej walczyć o drugie piłki. Mecz szybko się uspokoił i wracamy szczęśliwi do Warszawy.
- Nie chcę oceniać, co stało się Ernestowi Muciemu, po prostu poprosił o zmianę. Luquinhas rozgrzewał się już od 35. minuty. W przerwie Ernest rozmawiał z lekarzem i podjęliśmy decyzję o zmianie. Myślę, że to nic groźnego i od poniedziałku będzie w treningu.
- Mateusz Hołownia zagrał na pozycji, na której już występował. Pokazał się z dobrej strony, zanotował bardzo ładną asystę. Kilka razu zwracałem mu uwagę, ale Mateusz zasłużył na drobny plusik.
- Obawialiśmy się kilku rzeczy. Warta zdobyła w ostatnim czasie bramki po kontratakach i stałych fragmentach gry. Dziś to się potwierdziło. Najpierw strzelili nieuznanego gola po kontrze, a później byli groźni ze stałych fragmentów gry. Trudno się gra przeciwko Warcie, która dobrze dorzuca piłki z autów. Warta broni pięcioma zawodnikami, którzy wysoko wychodzą do rywala, a druga piątka czeka na rywali na własnej połowie. Więcej nie chcę mówić, niech inni trenerzy też się głowią, jak zagrać z Wartą Poznań.
Maik Nawrocki, obrońca Legii:
- Dobrze jest tutaj wrócić i ponownie zobaczyć tych ludzi. Zagraliśmy dobre spotkanie i wygraliśmy z Wartą Poznań. Ten dzień nie mógł ułożyć się dla mnie lepiej.
- Mam bardzo dobre wspomnienia z czasów gry w Warcie. Ludzie tutaj są bardzo przyjaźni, a ja zawiązałem z nimi wiele przyjaźni. Bardzo się cieszę, że mogłem ich ponownie zobaczyć.
- Nie mieliśmy problemów z motywacją. Chcieliśmy wygrać i nabrać pewności siebie przed meczem ze Slavią. Udało nam się to zrobić. Teraz czekamy już na czwartkowe spotkanie. Musimy się dobrze przygotować, a dzisiejsze zwycięstwo na pewno w tym pomoże.
- Nie potrafię wskazać momentu, w którym trochę obudziliśmy się po nie najlepszym początku. Straciliśmy bramkę już w pierwszych minutach spotkania. Na całe szczęście, zawodnik Warty był na pozycji spalonej. My powoli się rozkręcaliśmy i w końcu złapaliśmy odpowiedni rytm.
- Warta zaprezentowała się bardzo dobrze. Była groźna po stałych fragmentach gry. Do tego nasi rywale dwa razy trafili w słupek. Mieliśmy trochę szczęścia, ale szczęściu też trzeba pomóc. W końcu to nam udało się zdobyć dwie bramki, a rywale nie zdobyli żadnej.
- To był mój piąty mecz w barwach Legii. Jestem szczęśliwy za każdym razem, gdy wychodzę na boisko i mogę pokazać swoje umiejętności. Dobrze czuję się na boisku i dzięki temu, w ostatnich meczach byłem zawodnikiem pierwszej jedenastki.
Piotr Tworek, trener Warty Poznań:
- Szczególnie pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu. Niestety, Adam Zrelak znalazł się na pozycji spalonej, a później dwa razy trafialiśmy też w słupek. Mieliśmy trochę pecha.
- Przede wszystkim nie możemy tracić bramek w taki sposób, szczególnie grając z Legią Warszawa. Wiedzieliśmy, że Tomas Pekhart, wysoki zawodnik, będzie korzystał z dośrodkowań. Patrzyliśmy na piłkę, a nie na to, co dzieje się w polu karnym. To dla nas solidny materiał do treningów. Musimy wyciągnąć wnioski i nie powielać takich samych błędów w kolejnych spotkaniach.
Fot. Mateusz Kostrzewa/Legia.com