Z piekła do nieba. Sparta po pięciosetowym boju pokonuje BAS!
Kolejny niesamowity spektakl mieli okazję obejrzeć kibice siatkówki, szkoda, że tylko online. W hali CRS Bielany ESPES Sparta Warszawa podejmowała BAS Konglomerat Budowlany Białystok.
Stołeczne siatkarki, zajmujące pozycję lidera rozgrywek II ligi, chciały podtrzymać dobrą passę i wygrać kolejne spotkanie. Mocno zmobilizowane do walki o każdy punkt podopieczne trenera Roberta Strzałkowskiego w pierwszych akcjach meczu napotkały duży opór po drugiej stronie siatki. Gra gospodyń falowała. Z jednej strony wyśmienicie prezentowały się środkowe Sparty – Małgorzata Kuczyńska i Beata Szewczyk, z drugiej częściej niż zazwyczaj myliły się skrzydłowe. Dodatkowo przyjezdne dobrze radziły sobie w przyjęciu. Nie ma co się zatem dziwić, że w pierwszych odsłonach spotkania to drużyna ze stolicy Podlasia częściej miała okazję do radości. Warszawianki pomimo ambitnej postawy przegrały dwie pierwsze partie.
Trener Sparty ma jednak kilka asów w rękawie na każdą okazję. Jednym z nich była rezerwowa Katarzyna Kamińska. Jej wejście na boisko ożywiło grę gospodyń. Wróciła też pewność siebie i przede wszystkim skuteczność w ataku. Szybko osiągniętą czteropunktową przewagę Spartanki stale powiększały kończąc seta wynikiem 25:18.
Czwarta partia zaczęła się jeszcze lepiej niż poprzednia odsłona meczu. Po kilku akcjach stołeczny zespół prowadził już bowiem 6:1. Od tego momentu gra wyrównała się, a siatkarki z Białegostoku zdołały zmniejszyć różnicę punktową do jednego oczka. Końcówka seta należała jednak do gospodyń. Trzy ataki przyjezdnych Sparta zatrzymała blokiem, co dało jej zwycięstwo 25:21.
Tie-break to zawsze loteria i dużo zależy w nim od początkowego występu, bo często brakuje czasu, żeby odrobić straty. Warszawianki pokazały już w tym sezonie, że w trudnych sytuacjach radzą sobie bardzo dobrze. W piąty set gospodynie weszły z animuszem. Po kilku minutach było 4:1, a po następnych już 8:3. Świetnie w tej części spotkania spisały się Maja Kaczmarczyk i Julia Sanecka, choć brawa należą się dla całego zespołu. Sparta wygrała ostatnią partię 15:8 i cały mecz 3:2.
ESPES Sparta Warszawa – BAS Konglomerat Budowlany Białystok 3:2 (21:25, 18:25, 25:18, 25:21, 15:8)
Stołeczna drużyna zagrała w składzie: Kinga Kowalczyk, Natalia Dąbrowska, Marcelina Karpińska, Maja Kaczmarczyk, Beata Szewczyk, Małgorzata Kuczyńska, Julia Sanecka, Martyna Kruszewska, Matylda Woźny, Wiktoria Kołakowska, Linda Świątczak, Katarzyna Kamińska, Gabriela Smoleńska.
- Drużyna z Białegostoku postawiła nam naprawdę trudne warunki gry. Przez pierwsze dwa sety musieliśmy bardzo mocno pracować na każdy punkt i jak na złość słabiej broniliśmy. Zagraliśmy jednak cierpliwie i to się opłaciło. Moje zawodniczki z piłki na piłkę grały pewniej, natomiast rywalki zaczęły się mylić w ważnych momentach. Zwycięstwo jest bardzo cenne, bo mimo zwycięstwa uważam, że BAS Białystok będzie bardzo wymagającym rywalem dla każdej drużyny w lidze – powiedział po meczu Robert Strzałkowski, trener Sparty.
To trzeci mecz Spartanek we własnej hali w tym sezonie i trzeci zakończony tie-breakiem. A już w najbliższą sobotę wielkie emocje. Rozegrane zostaną derby dzielnicy Bielany. ESPES uda się na ul. Marymoncką, gdzie zmierzy się z AZS AWF Warszawa.
Fot. Sparta Warszawa