Zieloni Kanonierzy wygrali w Stargardzie
Legioniści zagrali bardzo dobre spotkanie w Stargardzie i wygrali dwunaste spotkanie w tym sezonie w Orlen Basket Lidze. Mecz z PGE Spójnią Zieloni Kanonierzy kontrolowali niemal od początku do końca.

Spotkanie w Stargardzie rozpoczęło się od skutecznej akcji Legii Warszawa. Już w pierwszej akcji meczu faulowany przy rzucie był Keifer Sykes, który pewnie wykorzystał oba rzuty wolne. Chwilę później legioniści przeprowadzili efektowną dwójkową akcję – Sykes podał do Michała Kolendy, który celnym rzutem za trzy punkty powiększył prowadzenie gości do pięciu oczek (2:7). Warszawianie kontynuowali dobrą grę ofensywną, a po trafieniu za trzy Ojārsa Siliņša powiększyli przewagę do ośmiu punktów. Widząc rosnącą dominację Legii, trener gospodarzy Maciej Raczyński poprosił o pierwszy czas w meczu. Przerwa nie wybiła Legii z rytmu – goście kontynuowali skuteczną grę, powiększając prowadzenie do dziesięciu punktów (7:17). Kolejne minuty to wyrównana walka punkt za punkt, jednak warszawianie utrzymywali bezpieczną przewagę. Na trzy minuty przed końcem pierwszej kwarty wynik wynosił 21:11 dla Legii. Końcówka tej części gry również należała do gości. Aleksa Radanov dwukrotnie skutecznie wykończył akcje, a chwilę później Andrzej Pluta, wykorzystując szybki kontratak, trafił za trzy punkty, powiększając przewagę Legii do piętnastu punktów (13:28). Ostatnie punkty w tej kwarcie zdobył Dawid Słupiński, który pewnie wykorzystał dwa rzuty osobiste, zmniejszając stratę Spójni do jedenastu oczek. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 28:17 dla Legii Warszawa.
Druga kwarta rozpoczęła się wyrównaną walką – obie drużyny zdobywały punkty naprzemiennie, a po dwóch minutach gry Legia utrzymywała jedenastopunktowe prowadzenie. Gospodarze zaczęli jednak odrabiać straty. Najpierw Paweł Kikowski, a następnie Yehonatan Yam skutecznie trafili, zmniejszając przewagę Legii do siedmiu punktów (26:33). Legioniści szybko przerwali dobrą passę Spójni dzięki świetnej grze Kamerona McGusty'ego. Amerykanin najpierw pewnie wykorzystał dwa rzuty osobiste, a następnie w indywidualnej akcji zdobył kolejne dwa punkty, ponownie powiększając przewagę gości do dziesięciu oczek. Kolejne minuty to gra punkt za punkt, ale to Legia cały czas kontrolowała przebieg meczu. Po kolejnej świetnej indywidualnej akcji McGusty'ego, na dwie minuty przed końcem drugiej kwarty warszawianie prowadzili już 44:33. Ostatnie słowo w pierwszej połowie należało do Jaydena Martineza. Zawodnik Spójni trafił za trzy, zmniejszając stratę gospodarzy do dziesięciu punktów. Po pierwszej połowie Legia prowadziła 46:36.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli gospodarze. Po dwóch skutecznych akcjach Spójni trener Legii, Heiko Rannula, szybko zareagował, prosząc o czas, aby przerwać dobrą serię rywali. Przerwa przyniosła natychmiastowy efekt – najpierw Kameron McGusty ponownie trafił do kosza, a chwilę później Andrzej Pluta popisał się celnym rzutem za trzy. Dzięki temu Legia ponownie powiększyła przewagę do jedenastu punktów (52:41). Spójnia nie zamierzała odpuszczać. Sebastian Kowalczyk trafił za trzy, a po indywidualnej akcji Wesley Gordon zdobył kolejne dwa punkty, zmniejszając przewagę Legii do sześciu oczek (46:52). Warszawianie szybko odpowiedzieli. Najpierw Dominik Grudziński skutecznie zakończył akcję 2+1, a następnie Michał Kolenda trafił za trzy, przywracając Legii dwunastopunktowe prowadzenie. Trener Spójni Maciej Raczyński natychmiast poprosił o czas, próbując zatrzymać dobrą serię rywali. Po przerwie gra toczyła się punkt za punkt, a Legia skutecznie utrzymywała swoją przewagę. Na minutę przed końcem trzeciej kwarty warszawianie prowadzili 60:50. Ostatnie słowo w tej odsłonie należało do Ojārsa Siliņša, który celnym rzutem za trzy ustalił wynik na 63:50 dla Legii.
Ostatnia kwarta rozpoczęła się od mocnego akcentu w wykonaniu Legii. Keifer Sykes trafił za trzy, powiększając przewagę do szesnastu punktów. Gospodarze próbowali odrabiać straty, jednak Legia konsekwentnie utrzymywała bezpieczne, 12-punktowe prowadzenie. Spójnia nie rezygnowała z walki i na pięć minut przed końcem spotkania zbliżyła się do Legii. Najpierw Malik Johnson trafił za trzy, a chwilę później Jayden Martinez dołożył kolejne punkty zza łuku, zmniejszając przewagę stołecznego zespołu do zaledwie sześciu oczek (68:62). Dalsza część meczu to wyrównana walka punkt za punkt, a Legioniści nadal mieli siedem punktów przewagi. Końcówka była nerwowa – strata McGusty’ego pozwoliła Langoviciowi na zdobycie łatwych punktów z kontry. Na minutę przed końcem przewaga Legii stopniała do pięciu punktów (76:71). Warszawianie szybko odpowiedzieli. Ojārs Siliņš pewnie wykorzystał dwa rzuty wolne, ponownie zwiększając przewagę gości do siedmiu oczek. Trener Spójni Maciej Raczyński poprosił o czas, jednak przerwa nie odmieniła losów spotkania. Ostatnie punkty w meczu zdobył Ojārs Siliņš, trafiając jeden rzut osobisty, czym przypieczętował zwycięstwo.
PGE Spójnia Stargard – Legia Warszawa 75:81 (17:28, 19:18, 14:17, 25:18)
Składy:
Spójnia: Malik Johnson, Jayden Martinez, Aleksandar Langović, Paweł Kikowski, Yehonatan Yam, Sebastian Kowalczyk, Wesley Gordon, Kacper Borowski, Dawid Słupiński, Mikołaj Hensler -, Mateusz Bryła -, Jakub Wojdak -.
Legia: Kameron Mcgusty, Ojārs Siliņš, Michał Kolenda, Keifer Sykes, Andrzej Pluta, E.J. Onu, Dominik Grudziński, Aleksa Radanov, Mate Vucić, Maksymilian Wilczek -.
Źródło/Fot. Legiakosz