mobile
REKLAMA

"Życie przyzwyczajało nas, mnie również, do tego, że Legia musi wygrać każdy mecz"

W meczu 16. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy piłkarze Legii Warszawa pokonali na stadionie przy ul. Łazienkowskiej 3 Cracovię Kraków 3:2. Po zakończeniu spotkania trener stołecznego klubu - Goncalo Feio oraz obrońca Steve Kapuadi chętnie odpowiadali na pytania dziennikarzy. 

 

Marcin Kalicki
TAGI
"Życie przyzwyczajało nas, mnie również, do tego, że Legia musi wygrać każdy mecz"

O wczorajszej dobrej pierwszej połowie i nieco słabszej drugiej części spotkania, o pracy sędziów i nieobecnych mówili wczoraj na konferencji prasowej trener Goncalo Feio i obrońca Steve Kapuadi. 

Goncalo Feio:

- Zacznę od tego co najważniejsze i zarazem najtrudniejsze. Życie przyzwyczajało nas, mnie również, do tego, że Legia musi wygrać każdy mecz. Wygrana jest bardzo trudna, nawet dla takich zespołów jak Real, Manchester City, czy Arsenal. Bardzo bym nie chciał, aby obraz tego zwycięstwa został zmieniony przez końcówkę meczu, z której nie jestem zadowolony. Sami wpakowaliśmy się w kłopoty. Będąc w Legii – zwycięstwa to obowiązek w każdym meczu. Nikt nie patrzy na żadne okoliczności. Żyjemy tym klubem, herbem. Sam herb nie wygra jeszcze meczu. Sprawdźcie, ile drużyn w Europie, na świecie, wygrało siedem z ostatnich ośmiu meczów lub osiem z ostatnich dziesięciu. Legia Warszawa to zrobiła.

- Największą kontrowersją tego meczu będzie ta ostatnia akcja. Bardzo szanuję pracę i trenera Cracovii. Teraz będzie głośno o tym. Ale nie było głośno o tym, co działo się w ostatnich tygodniach. Ja i moim piłkarze mamy wrażenie, że gramy 11 w 15. Jeżeli wybloki nie są dozwolone, to zobaczcie, co stało się z Markiem Gualem przy pierwszym golu dla rywali. Najważniejsze – wiedzieliśmy, że przyjedzie drużyna, której poziom fizyczności, szybkość zawodników ofensywnych, jest bardzo duża. Spodziewaliśmy się gry bezpośredniej. Wiedzieliśmy, że Cracovia będzie transportowała piłkę na Kallmana, a następnie rozpędzała akcje. W ostatniej tercji rywale dośrodkowują w pole karne, mają groźne stałe fragmenty. Cracovia miała przecież najlepszy atak w Ekstraklasie. W dłuższych fragmentach meczu dobrze się temu przeciwstawialiśmy. Od tego zaczęła się nasza dominacja. To nie tylko pierwsza połowa, ale również dłuższy okres w drugiej połowie. Dobrze operowaliśmy piłką, ale nie zawsze idealnie. Czasem zabrakło dobrych decyzji przy minięciu pierwszej i drugiej linii pressingu rywala. Często nasi zawodnicy byli nie w takich pozycjach, jakbyśmy sobie tego życzyli. To spowodowało trochę strat na własnej połowie. Tak jednak otrzymaliśmy rzut karny. Na połowie rywala – przeładowanie stron, wejście w półprzestrzenie – to wyglądało nieźle. Tak strzeliliśmy trzecią bramkę. Zabrakło nam jednej z kluczowych rzeczy – szybszej zmiany centrum gry, aby znaleźć przestrzeń. W drugą połowę weszliśmy z wysoką kontrolą gry. Piłkarze dobrze grali pod piłką, asekurowali się w ataku. Szkoda, że nie zamknęliśmy wyniku, bo mieliśmy sytuacje. Później weszliśmy w najgorszy moment meczu, z którego nie jestem zadowolony. Aby robić wielkie rzeczy, musi być spełnione wiele warunków. Dojrzałość i odpowiedzialność to jedne z nich. Stać nas na większą odpowiedzialność – przy wykorzystywaniu sytuacji bramkowych, w asekuracji ataku i kontrataku. Przy prowadzeniu 3:1 kontry rywala, na własnym stadionie, są niedopuszczalne. Nie powinniśmy czasem podejmować takiego ryzyka w kluczowych strefach. Powinniśmy kontynuować to, co robiliśmy w drugiej połowie. Brak tego spowodowało, że końcówka była nerwowa. Uważam jednak, że lepsza drużyna wygrała. Ta liga nie wygląda już tak, jak kiedyś. Tu nie grają tylko dwa zespoły i długo, długo nic. Zostawiliśmy dzisiaj sporo zdrowia. Nie odbierajmy tego zwycięstwa piłkarzom. Nie ma wielu drużyn, które wygrały ostatnie osiem z dziesięciu meczów. Dziękuję kibicom za to, że w takim momencie, po takim gorzkim dniu w Poznaniu, wypełnili ten stadion i byli z nami od początku do końca. Fani nas wspierali i cierpieli razem z nami. Uwierzcie mi – to dużo daje drużynie, szczególnie po ciężkich chwilach. Zrobię wszystko, abyśmy byli najlepszą drużyną w tym klubie. Na ten moment taką nie jesteśmy. Chciałbym wyróżnić inne zespoły. Pierwsza z nich to Fundacja Legii i pracownicy, którzy kolejni raz przygotowali niesamowitą akcję dla całego społeczeństwa. Ten zespół jest fenomenalny. Druga drużyna co roku wykonuje fantastyczną pracę dla pierwszego zespołu, Akademii. Mimo opadów, drużyna greenkepeerów wykonała niesamowitą robotę. Takie małe rzeczy pozwalają nam zwyciężać kolejne mecze. W imieniu sztabu i drużyny – chciałbym wam podziękować. Jestem pełen podziwu za waszą pracę.

- Doktor zgłosił, że Kobi ma lekkie dolegliwości, ale Gabriel zgłosił, że jest w stanie kontynuować grę.

- Chcieliśmy ograniczyć kilometry w podróżach. Jutro już trenujemy. Przygotowujemy się na mecz z Omonią. W środę lecimy na Cypr, mamy trening. W czwartek gramy. W piątek nie wracamy do Warszawy. Nie chcemy, aby piłkarze urywali noc, bo sen to regeneracja. Zostajemy i będziemy trenować w piątek i sobotę właśnie na Cyprze, na obiekcie Anorthosisu. W naszym hotelu mamy dostęp do siłowni, basenu. Mamy miejsce na regenerację i jednostki treningowe. Z Cypru, w sobotę, wracamy do Rzeszowa, bo stamtąd jest bliżej właśnie do Mielca. Następnie, po meczu ze Stalą, wracamy do Warszawy. Na mecz z ŁKS-em najprawdopodobniej wyjedziemy w czwartek, w dniu spotkania, aby przygotowywać się do rywalizacji w LTC. Co by się nie działo, najważniejsza w życiu jest głowa. Ona jest najważniejszym organem, jaki mamy.

- Luquinhas jest fenomenalnym zmiennikiem. Oczywiście, w wielu spotkaniach gra od początku. To na nim często opiera się ta drużyna. Umiejętność i przydatność Luquiego nie podlega żadnej wątpliwości. Nigdy publicznie nie będę krytykował swoich piłkarzy. To nie pomoże w niczym. To nie pomoże im być najlepszą wersją siebie. Żaden zawodnik nie chce grać źle. Czy dzisiaj zmiany mogły nam dać więcej? Na pewno tak. Jesteśmy drużyną. Razem robimy dobre rzeczy i razem popełniamy błędy.

- Transfery? Czasami mam wrażenie, że ja bardziej szanuję waszą pracę, niż wy moją. Czy oglądałem każdego piłkarza przed przyjściem do Legii? Oczywiście, że tak, nawet z nimi rozmawiałem. Dlatego mam teraz swobodę podejmowania decyzji, bo na coś się umawialiśmy. Przyszedłem do Legii z klubem, w którym sam robiłem wszystko. Sam negocjowałem kontrakty, rozmawiałem z piłkarzami. Ludzie coś mówili, a ja dwa razy awansowałem. Teraz jestem w Legii. Wiem, w czym w piłce jestem najlepszym – w byciu trenerem. W takim klubie nie dałbym rady robić wszystkiego. Zaoferowałem współpracę i tego się trzymam. Pracując w takim trybie, my nie lecimy oglądać piłkarzy przez 24 godziny. Oglądam zawodników przez jego profil i profil drużyny. Ufam tym ruchom. Jest jeden piłkarz, o którego pracowałem miesiąc. To Ruben Vinagre, który sam publicznie o tym mówił. Chyba się co do niego nie myliłem. Moją rolą nie jest szukanie piłkarzy i robienie transferów. Ufam ludziom, z którymi pracuję.

- Rozmowa o profilach piłkarzy jest piękna, ale to nie istnieje w takiej lidze jak polska. My nigdy nie będziemy rynkiem kupującym. Ja się czuję swobodnie taktycznie, bo na piłce się znam. Umiem dostosować taktykę do piłkarzy, których posiadam. Założenia Morishity i Kapustki, nie są te same. Założenia Rubena i Pawła Wszołka też nie są te same. To zawodnicy o innych charakterystykach, chociaż grają na podobnych pozycjach. Ja potrzebuję jakości. Resztę sam sobie ułożymy razem z moim sztabem.

- To, że niektórzy piłkarze nie trenują tak, jakbyśmy chcieli, to moja odpowiedzialność. To ja powinienem sprawiać, aby byli najlepszą wersją samych siebie. Będziemy pracować, aby byli lepsi. Ja będę pracował, abym był lepszy.

- Zawód trenera w najważniejszym momencie nie zależy od Ciebie. Musisz kochać swoich piłkarzy. Gdy jesteś piłkarzem, wszystko zależy od Ciebie. Ja chcę wyciągać maksimum od każdego zawodnika w Legii.

- Ustawienie przy rzutach rożnych, pozwalała nam na dobre kontry. Już po pierwszym kornerze mieliśmy szansę na tego typu atak. Rozwijamy się, chcemy mieć różne rozwiązania. Musimy zdawać sobie sprawę, jaką przewagę ma Cracovia jeśli chodzi o fizyczność. Ustawienie przy rzutach rożnych była naszą taktyką. Straciliśmy o prawdę gola, ale on nie powinien być uznany ze względu na faul Guala.

- Obniżenie Guala i zmiana Kapiego, nie była pierwszą zmianą. Cracovia, przy fazach przejściowych jest groźna. Stoper może faulować, a Pankov miał żółta kartkę. Jan Ziółkowski jest sztbki i bardzo dobry w destrukcji. W ataku mamy jeszcze wiele do zrobienia, ale w obronie jest bardzo dobry. Luqui dał nam już bardzo dużo. Sprawdźcie statystyki. Myśleliśmy o tym, co dalej. Cały środek pola był wykartkowany. Ja wiem, że teraz każdy będzie piętnował Marka Guala. On sam o tym wie. Rozmawialiśmy o tym w szatni, a to element dojrzałości. Pamiętajmy o jednym, on tam musiał być. To nie jest taka prosta i oczywista rzecz. Miałem jeszcze w zanadrzu zmianę Rafała Augustyniaka, ale zdecydowałem się na wpuszczenie Artura Jędrzejczyka. Wiedzieliśmy, że Cracovia będzie szukała dośrodkowań w pole karne. Stąd właśnie takie dobory personalne.

- Nie uznaje poczucia strachu w sporcie i w życiu. Trzeba działać, aby unikać tych rzeczy. Jędza zmienił Rubena, aby podwyższyć blok obronny w polu karnym. Powinniśmy zakończyć ten mecz wcześniej. Mieliśmy sytuacje na 4:1 na początku drugiej połowy, a także przy wyniku 4:2. Część odpowiedzialności, o której mówiłem sprawia, że musimy takie okazje wykorzystać.

- Trener Cracovii odniósł się do pracy sędziów. Bardzo doceniam pracę trenera rywali. Dzisiaj poznaliśmy się, ale bardzo się doceniamy. Profil rywali, w którym chcą iść, jest godny podziwu. Wynikowo trener bardzo się broni. W przerwie sędzia powiedział, że nie potrzebuje VARu, przy pierwszej bramce dla gości. Ocenianie pracy sędziów przez pryzmat tych dwóch sytuacji, nie ma sensu. Każdy gra, jak chce. Do czego chcemy doprowadzić polską piłkę? Futbolu, w którym piłka jest więcej w powietrzu, niż na ziemi? To nie jest złe, żeby była jasność. Sędziowanie aktualnie wspiera taki model gry, ale później wy narzekacie na jakość naszej piłki. W tej chwili, to, co jest oczekiwane, a to, co jest promowane, to dwie zupełnie inne rzeczy. Sędzia doliczył pięć minut, a mówimy o sytuacji z 96. minuty. Moglibyśmy tak dywagować w nieskończoność. Dla mnie jest ważniejsze co innego – kryteria, konsekwencje. Bez tego, w futbolu, dzieje się źle.

- Przez 10-15 minut drugiej połowy, Cracovia nie wychodziła z własnej połowie. Mogliśmy strzelić więcej bramek z fazy przejściowych, mieliśmy sytuacje sam na sam. To, co przede wszystkim mi się nie podoba, przy stanie 3:1 przeciwnik nie może grać z kontry. My, oceniając Legię, są niepokorni. Wydaje im się, że Legia wychodzi na dziesięciu manekinów, a mecz się sam wygra. Z jakiegoś powodu Cracovia jest najlepszy atakiem w Ekstraklasie. Wiem, że moja drużyna próbowała robić wszystko, jak najlepiej. Czy robiliśmy to idealnie? Na pewno nie. Ale zmuszała nas do tego również Cracovia, która dobrze się zaprezentowała.

- Jestem za tym, aby piłkarze od siebie wymagali. Trener wymaga od piłkarzy, te wymagania są ogromne. Piłkarze też muszą od siebie wymagać. Trenerzy bramkarzy na pewno jutro zamkną to spotkanie z Kobylakiem. Na pewno popełnił dwa błędy, ale chciałbym zwrócić uwagę na jedno.

- Chcę mieć bramkarzy, którzy nie tylko bronią strzały, ale również ich unikają. To dotyczy wychodzenia na przedpole, kasowania dośrodkowań. Oczywiście, jeżeli były tam popełnione błędy, to musimy je analizować, a następnie nad nimi pracować. Szczególnie grając z tak wysoką drużyną, jak Cracovia, bramkarz odważny na przedpolu daje nam sporo możliwości. Były inne sytuacje, w których Gabriel nam to dawał.

- Ruben Vinagre? Dobry jest, co? Delektujcie się, ale pamiętajmy o jednym. Ruben bez drużyny nie obroniłby się. On dalej chce się rozwijać. Grał w Premier League, Serie A. Na pewno mógłby tam wrócić. To profesjonalista, który chce się rozwijać. Daje nam bardzo dużo. W tym momencie idzie na rekord bocznych obrońców Legii, jeśli chodzi o liczbę asyst. Ruben jednak wie, że bez odpowiedniego podejścia – swojego i drużyny, nie osiągnąłby tak dużo. Jest jedna metoda, aby Ruben został tu dłużej. Na jednym stanowisku musi zostać osoba, która go tu sprowadziła, czyli ja.

Steve Kapuadi: 

- To był ciężki mecz. Mieliśmy go pod kontrolą przez pierwszą godzinę, a potem zaczęliśmy lekko tracić głowy. Rywal dobrze się starał. Skończyliśmy wynikiem 3:2, a mogło być 3:3. Jednak najważniejsze dla nas są trzy punkty.

- Myślę, że forma w drugiej połowie to kwestia rytmu gry. Nie wiedzieliśmy dokładnie, jak będzie zachowywać się Cracovia. Zwolniliśmy i pozwoliliśmy się zaskoczyć.

- Ostatnie minuty meczu były szalone, ale według mnie, jako drużyna musimy jeszcze dojrzeć, aby zachowywać kontrolę nawet w takich sytuacjach. Mieliśmy okazje na gole w tych ostatnich minutach - gole, które musimy strzelać. Mogliśmy skończyć ten mecz z wynikiem 4:2, albo nawet i więcej. Ostatecznie ten wynik jest satysfakcjonujący.

- Sytuacji z Pawłem Wszołkiem pod koniec meczu nie widziałem.

- Byliśmy zbyt "mili" w obronie w momencie utraty drugiej bramki. Musimy uczyć się na swoich błędach, bo to nie jest pierwszy raz, kiedy to się wydarzyło. Najważniejsze dzisiaj są jednak trzy punkty.

- Nie słyszałem, co trener Feio powiedział o mnie na piątkowej konferencji. Na razie cieszę się z tego, że tu jestem, i że będę mógł rozegrać te sześć spotkań do końca roku. Co potem? Zobaczymy.

- Za straty bramek ponosi odpowiedzialność cała drużyna. Mamy momenty, kiedy jesteśmy zbyt łaskawi w obronie. Zapraszamy przeciwnika do wchodzenia w nasze pole karne. Jutro przeanalizujemy, co możemy zmienić, co możemy poprawić, i będziemy przygotowywać się na czwartkowy mecz.

- Musimy grać do końca i dbać o to, żeby takie sytuacje jak dzisiejsza pod koniec meczu nie miały już więcej miejsca.

- Bardzo dobrze jest mieć w zespole tak utalentowanego, młodego zawodnika jak Wojtek Urbański, szczególnie, jeśli gra od pierwszej minuty. Bardzo się cieszę z tego, że dobrze gra i mam nadzieję, że będzie dalej się rozwijał.

- Akcjami Luquiego i Alfareli mogliśmy zamknąć mecz. Byłem zły, tak samo jak przy stracie obu bramek. Będziemy to analizować i patrzeć, gdzie możemy się poprawić.

- Myślę, że Mikael Ishak jest trudniejszym przeciwnikiem, niż Benjamin Kallman. Ma więcej doświadczenia, lepsze ustawienie - jest większym utrapieniem dla środkowego obrońcy. Obaj są dobrymi napastnikami.

/Marcin Kalicki/

Fot./Źródło: Mateusz Kostrzewa/Legia.com

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda