96. urodziny Profesora Bartoszewskiego
Jak co roku w kinie Atlantic świętowano rocznicę urodzin Władysława Bartoszewskiego. Wieczór upłynął pod znakiem wspomnień, uśmiechu i wzruszeń, a w powietrzu czuć było obecność Profesora.
Władysław Bartoszewski to postać, której zasługi można by wymieniać godzinami, a powiedzieć, że pełnił on rolę ministra spraw zagranicznych i sekretarza stanu Kancelarii Premiera to nic nie powiedzieć. Czasami bowiem chodzi nie o sprawowane funkcje, lecz o czyny. Tak było właśnie w przypadku Profesora (choć formalnie profesorem nigdy nie został). Jest prawdopodobnie jedynym Polakiem, którego za autorytet moralny i intelektualny uznaje każdy, niezależnie od deklarowanego światopoglądu czy opcji politycznej, a na podstawie jego życia i postaw moglibyśmy (i powinniśmy) utworzyć etos właściwy dla patrioty i po prostu przyzwoitego człowieka.
96. rocznica urodzin Bartoszewskiego przypadająca 19 lutego stała się okazją do upamiętnienia wybitnego dyplomaty i historyka. Tradycyjnie już miejscem goszczącym obchody stało się kino Atlantic, a dokładniej sala C nosząca na cześć Profesora imię „Władysław”. 2,5 godzinne spotkanie prowadzone przez pomysłodawcę Artura Wolskiego i Katarzynę Kolendę-Zaleską obfitowało w przeróżne atrakcje. Były zatem rozmowy z przyjaciółmi Pana Profesora: Marcinem Barczem, Michałem Komarem, Elżbietą Sobótką i Markiem Zającem. Przeplatała je muzyczna oprawa i utwory wykonywane przez Andrzej Jagodziński Trio z niemniej ważnym wsparciem wokalnym Agnieszki Wilczyńskiej. Zaprezentowano także krótki film z najbardziej znanymi cytatami byłego więźnia Auschwitz, a przez cały wieczór na wielkim ekranie przewijały się fragmenty listów z archiwum Profesora.
Jednak najważniejszym elementem wieczoru były listy do i od tego wielkiego człowieka, Kawalera Orderu Orła Białego oraz Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Niezwykłą spuścizną po Profesorze są nie tylko jego publikacje i książki, ale również prywatne listy, będące już dzisiaj czymś w rodzaju artefaktu, jednak tego z gatunku absolutnie wyjątkowych. Korespondencja Bartoszewskiego oddaje jego charakter, niezwykłą ogładę, kulturę i bezinteresowność, których próżno szukać w XXI wieku. Wybrane listy w czwartek wybrzmiały na nowo głosem znakomitych aktorów: Gabrieli Muskały, Marcina Dorocińskiego oraz Piotra Głowackiego. Przeczytana na głos korespondencja Bartoszewskiego z Janem Giedroyciem czy Stanisławem Lemem z jednej strony jest zapisem codzienności w formie, której nie są w stanie odzwierciedlić współczesne formy komunikowania jak SMS-y. To pełne troski i sympatii listy, pisane w pięknym stylu. Z drugiej zaś strony imponują niebagatelną treścią. Potrafią one obrazować polską rzeczywistość polityczną tak trafnie, że mogą być bezpośrednio przenoszone na aktualną sytuację, po ponad 20 latach od ich wysłania.
Profesor pisał tak wiele pocztówek i listów, że nawet po śmierci działacza Polskiego Państwa Podziemnego, jego niewysłane przesyłki nadal się odnajdywały. Wieloletni współpracownik i asystent Władysława Bartoszewskiego Marcin Barcz mówił podczas spotkania o „listach niewysłanych” Profesora. Jeden z nich znaleziono pół roku po pogrzebie uczestnika Powstania Warszawskiego, w czasie sprzątania jego gabinetu. Była to koperta z naklejonym znaczkiem, z osobistym listem, który w kwietniu spisał sam Profesor, bez dyktowania komukolwiek innemu. Przesyłka została wysłana ostatecznie w grudniu, osiem miesięcy po śmierci Profesora. Z przymrużeniem oka można powiedzieć, że i w tym wypadku Władysław Bartoszewski był wyjątkowy dalekowzroczny, gdyż na napisany oryginalnie w kwietniu, a wysłany ostatecznie w grudniu list Profesor nakleił okolicznościowy znaczek bożonarodzeniowy.
Historia życia Władysława Bartoszewskiego nie skończyła się w 2015 roku. Ona trwa i będzie trwać nadal właśnie dzięki pozostawionym przez niego listom i spotkaniom takim jak to w kinie Atlantic. Nigdy nie dość wspomnień o Nim.
Adam Kutryba