Arena Ursynów odczarowana
Koszykarze Legii rozegrali kolejne spotkanie Energa Basket Ligi. Tym razem podejmowali w hali widowiskowo-sportowej Arena Ursynów TBV Start Lublin. Drużyna trenera Tane Spaseva po emocjonującym spotkaniu wygrała mecz 83:78.
Spotkanie na Ursynowie znakomicie rozpoczęli gospodarze, którzy za sprawą Omara Prewitta i Keanu Pindera szybko objęli kilkupunktowe prowadzenie, którego z minuty na minutę jeszcze powiększali. Dobrze funkcjonująca defensywa i skuteczna gra w ataku przyniosła zamierzony efekt. Po pierwszych dziesięciu minutach wynik - 23:8 i gra cieszyły oko każdego kibica stołecznej drużyny.
Druga kwarta to zdoła odmienna gra obydwu zespołów. Nie bez znaczenia w niej była kontuzja kapitana "Zielonych Kanonierów" - Sebastiana Kowalczyka, który po zakończonym meczu musiał pojechać do szpitala po uderzeniu jednego z zawodników gości. Koszykarze z Lublina głównie za sprawą Devonte Upsona i Jamesa Washingtona szybko odrobili straty z początkowej fazy meczu. Festiwal rzutów za trzy spowodował, że Legia na przerwę schodziła tylko z jednopunktowym prowadzeniem.
Trzecia i czwarta kwarta były bardzo wyrównane. W drużynie Legii ponownie z dobrej strony pokazał się Australijczyk Keanu Pinder, wśród gości prym wiedli wspomniany już Upson oraz Joe Thomasson. Na minutę przed końcem spotkania lublinianie prowadzili trzema punktami, ale znakomite akcje Prewitta, Pindera oraz Morayo Soluade pozwoliły odczarować Arenę Ursynów, w której legioniści jeszcze w tym sezonie nie wygrali. Ostatecznie po nerwowej końcówce Legia pokonała Start 83:78.
Legia Warszawa - TBV Start Lublin 83:78 (23:8, 14:28, 26:20, 20:22)
Najwięcej punktów: Omar Prewitt (21), Jakub Karolak (19), Morayo Soluade (16) - Devonte Upson (17), James Washington (14), Joe Thomasson (13)
Składy:
Legia Warszawa: Omar Prewitt, Jakub Karolak, Morayo Soluade, Keanu Pinder, Rusłan Patiejew, Michał Kołodziej, Sebastian Kowalczyk, Mariusz Konopatzki, Patryk Nowerski, Roman Rubinsztejn, Jakub Sadowski, Dawid Sączewski.
TBV Start Lublin: Devonte Upson, James Washington, Joe Thomasson, Uros Mirković, Mateusz Dziemba, Marcin Dutkiewicz, Roman Szymański, Michael Gospodarek, Kacper Borowski, Bartłomiej Pelczar, Anton Gaddefors, Paweł Kowalski.
- Dzisiaj osiągnęliśmy bardzo, bardzo ważne zwycięstwo. To pierwsze odniesione przez nas w tej hali. Nasi kibice mogli zobaczyć bardzo zacięte, wyrównane i ekscytujące spotkanie. Gratulacje dla Startu i jego trenera, mają dobrą chemię w drużynie i mocno dziś walczyli. Karolak wrócił po kontuzji i trafił bardzo ważne rzuty za 3 punkty. To miało miejsce po tym, jak powiedziałem mu kilka gorzkich słów w szatni. Zresztą wszyscy w szatni je usłyszeli, nie tylko Karolak. Nie możemy pozwolić rywalom na odrobienie 15- czy 18-punktowej przewagi grając u siebie. Nie faulowaliśmy wtedy kiedy trzeba, nie zbieraliśmy w ataku i nie kontrolowaliśmy tempa w taki sposób jaki lubimy. Ale po tym meczu daję zawodnikom dwa dni wolnego, bo naprawdę walczyli do samego końca. Walczyli przez ponad pół meczu bez naszego kapitana - mówił na konferencji prasowej po meczu Tane Spasev, trener gospodarzy. Wyróżnił także jednego z zawodników: - Muszę jeszcze powiedzieć coś o Mo Soluade - jak dla mnie to jest najlepiej broniący zawodnik w całej lidze. On daje nam tyle energii, gra przeciwko najważniejszym graczom drużyn przeciwnych i doskonale ich broni. Proszę zobaczyć na statystyki Thomassona - zdobył 13 punktów, trafił 5/16 z gry, co też świadczy o tym, że Mo zdobił swoją robotę doskonale. Po raz kolejny.
- Walczyliśmy mocno i obydwie drużyny grały bardzo dobrze. Wynik był do samego końca na styku. Mieliśmy kilka wyrównanych meczów w tym sezonie, a dzisiaj w końcówce zrobiliśmy dobrą robotę - dobrze zbieraliśmy piłkę na tablicach i zatrzymywaliśmy rywali. Byliśmy skupieni na obronie do samego końca - powiedział po meczu Omar Prewitt, skrzydłowy Legii. - Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze, z dobrą energią. I w pewnym momencie to najwyraźniej zmalało. Goście zaczęli grać bardziej fizycznie i mieliśmy z tym problemy. Nie mieliśmy czasu przed przerwą, aby się przystosować do gry bez kapitana i dopiero w drugiej drugą połowie zaznaczyliśmy swoją przewagę - dodał zawodnik "Wojskowych".
Fot. Marcin Bodziachowski/legiakosz.com