mobile

Boże Narodzenie w okupowanej Warszawie


Okres niemieckiej okupacji w był czasem tragicznym. Łapanki, egzekucje, bieda, strach i tęsknota za bliskimi to okoliczności, które nie sprzyjały radosnemu obchodzeniu świąt Bożego Narodzenia. Warszawa jaką znamy dzisiaj jest zupełnie inna od tej z lat 1939-1944. Jak wyglądały święta w czasie okupacji?

Cezary Jaszczyk
TAGI
Boże Narodzenie w okupowanej Warszawie

Dzisiaj, choć często tego nie doceniamy, żyjemy w dość dostatnich i spokojnych czasach. Możemy podziwiać pięknie udekorowane światełkami ulice, robić zakupy w dobrze zaopatrzonych sklepach, a co najważniejsze świętować przy wspólnym stole w gronie rodziny, bez strachu o jutrzejszy dzień. W chwili zadumy podczas świątecznych spotkań warto zastanowić się, jak pokoleniom żyjącym w opanowanej przez Niemców Warszawie przyszło obchodzić urodziny Jezusa.
Bez bliskich i w strachu
Pierwsze Święta Bożego Narodzenia przypadły już w 1939 roku. Mieszkańcom stolicy w tle majaczyła jeszcze wrześniowa klęska i tragiczny wygląd miasta podczas oblężenia, które nie zdążyło podnieść się ze zniszczeń. Okupant nie miał zamiaru ułatwiać Polakom życia. Wielu rodzinom już pierwsze w niewoli święta przyszło spędzać bez części bliskich. Zupełnie nowego znaczenia nabrała tradycja o przygotowaniu pustego miejsca przy stole. Dla wielu rodzin problemem praktycznie nie do osiągnięcia stało się zdobycie pożywienia i opału. Według wspomnień ceny towarów rosły w zawrotnym tempie. Wyprawienie wigilijnej wieczerzy stało się więc nie lada luksusem. Niezmiernie różnił się stół świąteczny w grudniu okupacyjnym, w porównaniu do względnie dostatnich lat przedwojennych.
Problemem okazywało się także spokojne wyjście na Pasterkę. W czasie całej okupacji obowiązywała godzina policyjna zakazująca wychodzenie z domu po zmroku. Niemożliwością było więc uczestnictwo w nabożeństwie o północy. Normą stało się więc przesuwanie Pasterki na godzinę 6 rano w pierwszy dzień świąt.
Mało pieniędzy, małe potrzeby
Wiele emocji dostarczają fragmenty wspomnień z tamtego okresu. Jedno z nich, zapamiętane przez małą dziewczynkę - Władysławę - ukazuje Boże Narodzenie 1943 roku - To były nasze pierwsze święta bez ojca, który został rozstrzelany kilka miesięcy wcześniej. (...) Mama została sama (...) bez środków do życia. Bieda była taka, że aż piszczało. (...) Najsmutniejsza była wigilia. Mama nagrzała w piecu, żebyśmy nie marzli jak to nieraz bywało. Zjedliśmy to, co udało się zdobyć... Był żur z ziemniakami i ziemniaki z kapustą. Potem były kolędy i łzy. - takich historii w Warszawie było dosłownie dziesiątki tysięcy.
Z warszawskim humorem
Pomimo wielu niebezpieczeństw ze strony Niemców, warszawiacy postanowili nie poddawać się presji okupanta i w miarę możliwości rozjaśniać mroki nie tylko codziennego życia, ale i czasu, który najbardziej na to zasługuje. Jak jednak radzić sobie z ciągłymi przeciwnościami i strachem? Najlepszym lekarstwem okazał się słynny warszawski dowcip. Chociaż często trącił czarnym humorem, pomagał jednak w najcięższych chwilach i stawiał na duchu. Praktykowali go między innymi kolędnicy, którzy układali nowe teksty dla znanych wszystkim melodii. Było tak ze słowami "Dzisiaj w Betlejem", którą podczas okupacji przerobiono na "Dzisiaj w Warszawie, dzisiaj w Warszawie wesoła nowina; Tysiąc bombowców, tysiąc bombowców leci do Berlina!". Takimi akcentami warszawiacy dodawali sobie otuchy. Znany był także dowcip krążący po ulicach o szmuglerach przemycających do miasta pożywienie, także przed świętami "Szmuglerzy to siła nie mniejsza od niemieckiego gestapo, brytyjskiej marynarki, rosyjskiej piechoty i amerykańskiego dolara!".
Nikt jednak nie spodziewał się, że może być jeszcze gorzej. To co spotkało ukochane miasto w sierpniu 1944 przerosło wszelką wyobraźnię. Po klęsce Powstania w grudniu nie było już komu świętować. Warszawiacy, którzy przeżyli tragedię spędzali Boże Narodzenie samotnie - w obozach koncentracyjnych, na robotach przymusowych albo już bez bliskich gdzieś na tułaczce po kraju.
Pierwszą powojenną Wigilię w Warszawie obchodzono w opłakanych warunkach. Domy i kościoły leżały w gruzach, a na morze ruin dopiero wracali ocalali z wojennej pożogi dawni i nowi mieszkańcy stolicy.
Cezary Jaszczyk

źródło grafiki: Sylwester Braun - Sylwester Braun (1982) Powrót 1945 : wystawa fotografii Sylwestra Brauna "Krisa", Warszawa: Muzeum historyczne m. st. Warszawy no ISBN Ze zbiorów Muzeum Historycznego m. st. Warszawy: http://www.mhw.pl/_gAllery/89/895.jpg

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda