Co dalej z tą Przyjaźnią?
Czwartkowa, III sesja Rady Miasta w nowo wybranym składzie, w znacznej mierze dotyczyła sytuacji Osiedla Przyjaźń, mieszczącego się na stołecznym Bemowie. Miejsce z historią (w poł. ubiegłego wieku, zamieszkiwali tam budowniczowie PKiN), z tradycją. Zielone, zaskakujące (jak na Warszawę) mieszaną architekturą, w dużej mierze drewnianą. Od 1955 roku stanowi przestrzeń głównie dla studentów i pracowników naukowych (akademiki, domki jednorodzinne dla kadry i ich rodzin). Jakie ma szanse aby przetrwać w tej formule?
Na loży dla mieszkańców, zasiedli studenci, osoby zamieszkające część profesorską, przedsiębiorcy prowadzący na tym terenie usługi, a także przedstawiciele ruchów lokatorskich.
Z-ca Prezydenta M.st. Warszawy, pan Tomasz Bratek dokonał wprowadzenia, mówiąc o obecnym stanie formalnym, dotyczącym zarówno samych mieszkańców, infrastruktury, jak i przyszłości Osiedla, a dokładniej tego, czego zainteresowani nie powinni się obawiać („przekazanie” deweloperom).
Jak podawał, około 200 osób to nauczyciele akademiccy i ich rodziny z umowami na czas nieokreślony. Studenci z kilkunastu uczelni, to ok. 1000 osób, z umowami do 9 maja tego roku. W podobnej sytuacji jest ok. 250 osób, które wg rzeczonego mają umowy zawarte „w sposób nieznany Prezydentowi miasta”. Są też mieszkańcy bez umów.
(W trakcie trwania dzierżawy, Akademia Psychologii Społecznej sama dysponowała całym zasobem mieszkaniowym, znajdującym się na terenie Osiedla).
„Ze względu na dość niski standard techniczny budynków, ceny najmu wydawały się atrakcyjne [11-12 zł/m²], zainteresowanie zamieszkaniem tam było spore”.
W związku z protestami, studenci otrzymali możliwość przedłużenia umów do końca trwania roku akademickiego. Mieszkańcy, którym skończyły się umowy, zostali poinformowani o możliwości złożenia wniosku, w którym mieliby wykazać brak alternatywnej opcji zaspokojenia swoich potrzeb lokalowych (dotychczas z 200 os., którym skończyły się umowy, wnioski złożyło 40).
Ponadto T. Bratek mówił o strukturze własnościowej gruntu:
„Sprawa, która rzutuje na możliwości inwestowania i prowadzenia prac modernizacyjnych, to sytuacja roszczeń. Właściwie tylko część zwana Osiedlem Profesorskim nie jest [nimi] objęta”.
Jak jednak nadmienił, plan miejscowy nakazuje zachowanie dla tego terenu układu i kompozycji przestrzennej Osiedla, przez zachowanie jej oryginalnej zabudowy, charakteru, układu dróg etc., z uwzględnieniem oryginalnych elementów infrastruktury.
Po wstępnej prezentacji, głos zabrali także sami zainteresowani.
Zenobia Żaczek KOPL
„Na tę salę przychodzę jakieś 15 lat, i mam wrażenie że Miasto niewiele się nauczyło. Mieliśmy do czynienia z wysiedlaniem mieszkańców, pod różnymi pretekstami – reprywatyzacji, remontów, ale nigdy Miasto nie pochyliło się nad ich losem i nie pomyślało o tym, aby była jakaś ciągłość w zamieszkaniu, jakieś prawo nabyte do tego, aby tam przebywać. Teraz znowu, Pan Prezydent z zaskoczeniem dowiaduje się, że ma jakichś lokatorów. Jest podejmowana gra na zwłokę, nie proponując żadnych rozwiązań na dłuższą metę. Od lat walczymy o to, aby warunki przyznawania lokali socjalnych i komunalnych odbywało się w sposób sensowny. Większość z mieszkańców Osiedla dostanie odmowy, ze względu na niespełnianie kryteriów. Jakie jest uzasadnienie, żeby w tej sprawie mieli cokolwiek do powiedzenia radni, którzy przecież byli zamieszani w aferę reprywatyzacyjną, i są tu na tej sali?
Oni powinni być z miejsca wykluczeni z tego tematu”.
Joanna Miśkiewicz
„Mieszkam w akademiku, płacę niewiele, na wolnym rynku nie miałabym szans. Jestem osobą z niepełnosprawnością. Żyję na zasiłku, nie należy mi się renta. Jest wiele osób, w takiej sytuacji jak ja. Gdy APS zarządzała Osiedlem, nie było remontów, były niejasne rozliczenia finansowe. Dla deweloperów to łakomy kąsek. U nas są wolne pokoje, bo ludzie się powyprowadzali. Bali się”.
Joanna Burzyńska
„Gwarantujecie Nam przedłużenie umowy na maksymalnie 1 rok, co z punktu widzenia przedsiębiorców, prowadzących tam swoje biznesy jest ciosem. Jak można założyć budżet, mając świadomość, że po roku może nas tu nie być? Jest nas ok. 90 firm, które chcą inwestować, ale muszą zamrozić budżet, bo nie wiadomo, co będzie dalej. Prezydent wspomniał, że ma być konkurs najmu. Teraz inwestujemy w lokal, a po roku ktoś będzie się licytować o ten lokal?”.
Dawid Sokołowski:
„Mamy sytuację, że osoby które urodziły się na Osiedlu, będą musiały udowodnić, że mogą tam dalej mieszkać. Domy zostały wyremontowane przez mieszkańców, na ich własny koszt. Zdecydowana większość mieszkańców, sama zrobiła w domach łazienki. Są domki o wysokim standardzie. Ich stan techniczny nie zagraża bezpieczeństwu, nie jest podstawą do wysiedlenia.
Nie jest to zasób komunalny, stąd jak zakładam liczba zaledwie 40 wniosków złożonych [o ewentualny przydział z zasobów komunalnych]. Chcielibyśmy uzyskać jasne informacje co do dalszego naszego funkcjonowania. Poinformowano Nas, że takich planów nie możemy uzyskać. Między osobami na sali ta opinia się różni”.
Poza głosami dotyczącymi infrastruktury, i wystąpieniami mieszkańców, odbywała się także równoległa „walka” na popisy oratorskie radnych PO i PiSu, w zakresie zasług, lub zaniedbań dotyczących spraw lokalowych i działania na rzecz mieszkańców.
Po ponad 2 godzinach debatowania, wnioskodawcy, (PiS, Klub Lewica-MJN-Razem) złożyli projekt wprowadzenia stanowiska M. St. Warszawy w sprawie aktualnej sytuacji i przyszłości Osiedla Przyjaźń. Chodziło o przedstawienie trwałego planu działań, w tym o wyremontowanie, modernizację i rewitalizację Osiedla. A także o włączenie w decyzyjność przedstawicieli każdego z klubów radnych, i mieszkańców.
Wniosek nie uzyskał poparcia. Los Przyjaźni pozostaje nieznany.
Warto nadmienić, że Osiedle jest własnością Skarbu Państwa.
'fot. Katarzyna Kałaska