Grad goli w Norwegii. Legia wygrywa z FK Bodø/Glimt
Piłkarze Legii Warszawa dobrze zaprezentowali się w meczu pierwszej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. „Wojskowi” pokonali na wyjeździe mistrza Norwegii – FK Bodø/Glimt przybliżając się w ten sposób do awansu do kolejnej fazy rozgrywek.
- FK Bodø/Glimt bardzo dobrze funkcjonuje jako zespół i to największa zasługa trenera. Nie chcę wymieniać jednego zawodnika, trener dobrał ich według pewnej koncepcji, dzięki czemu drużyna jest agresywna i zdobywa wiele bramek. Mógłbym wymieniać ich cechy dłużej, ale chcę zaznaczyć, że cenię sobie pracę wykonaną przez szkoleniowca naszych rywali – powiedział przed meczem Czesław Michniewicz, trener Legii. – Oczywiście gra na sztucznej murawie jest nieco inna. Jesteśmy przyzwyczajeni do naturalnej nawierzchni, ale jej brak nie jest dla nas wymówką. Trenowaliśmy wczoraj na sztucznej trawie, piłka zachowuje się nieco inaczej, jest szybsza. Jesteśmy jednak profesjonalistami i musimy mierzyć się z postawionymi przed nami zadaniami i być gotowi na wszelkie warunki. Rodzaj murawy nie jest dla nas żadną wymówką – dodał pomocnik „Wojskowych” Andre Martins.
I rzeczywiście. Legioniści spotkanie w Norwegii zaczęli znakomicie. Już w drugiej minucie piłka po dośrodkowaniu z prawej strony boiska dotarła do Luquinhasa, który nie miał problemów z umieszczeniem futbolówki w bramce gospodarzy. Kilka chwil później mogło być już 2:0. Bartosz Kapustka znakomicie wpadł z piłką w pole karne jednak jego strzał na rzut rożny wybił strzegący bramki FK Bodø/Glimt Nikita Chajkin. Legia pomimo prowadzenia nie zwalniała tempa i częściej stwarzała sobie sytuacje. Po jednej z takich akcji w czterdziestej pierwszej minucie gola dla „Wojskowych” zdobył nowy nabytek Legii – Mahir Emreli, potwierdzając swoją dobrą formę z okresu przygotowawczego. Tuż przed przerwą bramkę kontaktową strzelił Erik Bortheim.
Drugie czterdzieści pięć minut rozpoczęło się groźnymi akcjami norweskiej drużyny, która dążyła do wyrównania. Na szczęście dla warszawian albo strzały gospodarzy bronił Artur Boruc albo były to zagrania niecelne. W sześćdziesiątej pierwszej minucie znakomitą kontrę wyprowadziła Legia. Drugiego gola w tym spotkaniu zdobył Emreli. Azer pięknym strzałem zza pola karnego pokonał Chajkina. W siedemdziesiątej ósmej minucie błąd defensywy „Wojskowych” wykorzystał Pernambuco, który pojawił się na boisku po przerwie za Lasse Nordasa. Kilka chwil później drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną otrzymał Morten Konradsen. W ostatnich minutach na boisku pojawili się jeszcze Ernest Muci i Mattias Johansson, ale sytuacja na tablicy wyników nie uległa już zmianie do ostatniego gwizdka arbitra Juxhina Xhaja z Albanii.
FK Bodø/Glimt – Legia Warszawa 2:3 (1:2)
Bramki: Erik Botheim (45+1), Pernambuco (78) – Luquinhas (2), Mahir Emreli (41, 61)
Czerwona kartka: Morten Konradsen (82 – za dwie żółte)
Żółte kartki: Brede Moe, Morten Konradsen – Artur Boruc, Filip Mladenović, Bartosz Kapustka
Składy:
FK Bodø/Glimt: Nikita Chajkin, Alfons Sampsted, Brede Moe, Marius Lode (88 - Marius Høibraten), Fredrik Andre Bjørkan (42 – Morten Konradsen), Sondre Brunstad Fet, Patrick Berg, Ulrik Saltnes, Hugo Vetlesen (69 - Sebastian Tounekti), Erik Botheim, Lasse Nordas (46 - Pernambuco).
Legia Warszawa: Artur Boruc, Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska, Mateusz Hołownia, Kacper Skibicki (83 – Mattias Johansson), Andre Martins (83 – Ernest Muci), Bartosz Slisz, Filip Mladenović, Bartosz Kapustka, Mahir Emreli (79 – Rafael Lopes), Luquinhas.
Fot. Mateusz Kostrzewa/legia.com