HISTORIE UKRYTE W EKSPONATACH
W Muzeum Polskiej Wódki, które otworzy swe podwoje w 2017 roku w Centrum Praskim Koneser, od wielu miesięcy trwają prace nad przygotowaniem ekspozycji. Dzięki akcji „Poszukiwany / Poszukiwana” do kolekcji trafią wyjątkowe przedmioty z całej Polski. Odnalezione w piwnicy dziadków, odziedziczone po rodzicach czy kolekcjonowane przez lata dokumentują nie tylko ponad 600-letnie dzieje wytwarzania wódki na polskich ziemiach, ale opowiadają także historie ludzi, którzy podtrzymywali jej tradycję.
Jan Himilsbach za Markiem Hłasko napisał: Picie wódki to jest wprowadzenie elementu baśniowego do rzeczywistości. Polska wódka jest wpisana w naszą kulturę i tradycję. Towarzyszy przy ważnych okazjach, spotkaniach, a przy tym jest jednym z najbardziej cenionych polskich produktów za granicą. Teraz doczeka się własnego muzeum, w którym znajdą się eksponaty przekazane przez zwykłych obywateli w ramach akcji „Poszukiwany/Poszukiwana”, zorganizowanej wiosną br. przez Stowarzyszenie Polska Wódka. Spośród kilkuset zgłoszeń nagrodzono najciekawsze - unikatowe i takie, które niosą ze sobą osobiste, emocjonalne ludzkie historie. Wszystkie nagrodzone eksponaty zostaną umieszczone w Muzeum Polskiej Wódki.
Rodzinna tradycja
Ryszard Kazanecki pracował w Warszawskiej Wytwórni Wódek „Koneser” w latach 1965 – 1992 zajmując m.in. stanowisko kierownika magazynu spirytusu. Jak wspomina, zainteresowanie kolekcjonowaniem etykiet odziedziczył po ojcu, który także pracował w Koneserze, aż przez 41 lat! – Przy okazji jubileuszowych wystaw zawsze byłem proszony o udostępnienie moich zbiorów, ponieważ posiadam eksponaty gromadzone przez dwa pokolenia – mówi Kazanecki. I dodaje: etykiety gastronomiczne, które zostały nagrodzone w akcji „Poszukiwany/Poszukiwana”, wcześniej udostępniałem na wystawy z okazji 80-lecia i 90-lecia Warszawskiej Wytwórni Wódek „Koneser”. Teraz postanowiłem przekazać je Muzeum Polskiej Wódki. Wiele osób nie pamięta już jak ważną rolę pełniły w czasach PRL-u. Przyklejane na butelkach sprzedawanych w barach i restauracjach pozwalały odróżnić alkohol przeznaczony na cele gastronomiczne od tego dostępnego w sklepach. Za używanie niewłaściwego alkoholu groziły dotkliwe kary. Wódkę sprawdzano przy użyciu papierka lakmusowego. Jeśli po włożeniu do alkoholu zabarwiał się, był to znak, że wódka przeznaczona jest na sprzedaż, a nie do gastronomii.
Wyjątkowy prezent
Gdy 5 lat temu Michał Michalak otrzymał butelkę „z tańczącą parą”, nie spodziewał się, że stanie się jednym z eksponatów Muzeum Polskiej Wódki. Dostał ją w ramach podziękowania, jako pamiątkę od wdzięcznej za pomoc sąsiadki. Jej mąż za czasów PRL-u, kiedy wszystko było na kartki, przy każdej możliwej okazji kupował wódkę - była wówczas bardzo pożądanym towarem, za który można było „załatwić” dosłownie wszystko. Po jego śmierci żona odkryła w piwnicy, ukryte w różnych miejscach butelki. Przez lata – zgromadził imponującą kolekcję. – Sąsiadka zaprosiła mnie do swojego domu i poprosiła, bym wybrał sobie jedną z butelek. Było ich sporo, sięgnąłem jednak po tę, którą pamiętałem jeszcze z półek sklepowych. Miała dla mnie sentymentalne znaczenie. – wspomina Michalak. Unikalną, jak się okazało, butelkę zgłosił do akcji „Poszukiwana/Poszukiwany”, ponieważ chciał, by mogli ją podziwiać wszyscy miłośnicy historii narodowego trunku.