mobile
REKLAMA

Koszykarze Legii Warszawa o krok od brązowego medalu!

W pierwszym meczu rywalizacji o brązowy medal Energa Basket Ligi koszykarze Legii Warszawa pokonali Śląsk Wrocław 84:72. Az 35 punktów dla Zielonych Kanonierów zdobył Jamel Morris, amerykański niski skrzydłowy. Kolejny mecz tych drużyn już w sobotę, 24 kwietnia – jeśli znów zwyciężą legioniści, zakończa oni sezon na najniższym stopniu podium.

Informacja prasowa
Koszykarze Legii Warszawa o krok od brązowego medalu!

Czwartkowe spotkanie rozgrywane w Arenie Ostrów w Ostrowie Wielkopolskim zdecydowanie lepiej rozpoczęli warszawianie, którzy już po kilku minutach objęli prowadzenie 15:4. Przerwa na żądanie trenera Olivera Vidina przyniosła skutek, bowiem wrocławianie systematycznie odrabiali straty, ale to Legia wygrała premierową odsłonę meczu, 23:18. Po krótkiej przerwie ponownie stołeczny zespół zaczął z większą energią – trafiali Lester Medford, Jamel Morris i Grzegorz Kamiński. Przewaga warszawian zbliżała się do 10 punktów lecz Śląsk zaliczył serię punktową 12:1 i doprowadził do remisu 30:30. Legionistom we znaki dawali się Kyle Gibson i Mateusz Szlachetka. Śląsk poszedł za ciosem i na przerwę schodził z minimalnym, jednopunktowym prowadzeniem 37:36.

Pobyt w szatni pomógł wrocławianom - tak się przynajmniej wydawało obserwując pierwsze minuty trzeciej kwarty. Śląsk wygrywał już 42:36, ale wtedy po stronie warszawian ciężar gry na siebie wzięli Lester Medford, Jakub Karolak i Walerij Lichodiej. Legia zasypywała rywala celnymi rzutami za trzy punkty, co szybko znalazło odzwierciedlenie w wyniku. Podopieczni trenera Wojciecha Kamieńskiego mieli już 15 punktów przewagi (63:48). Ostatnie chwile tej części meczu to lepsza skuteczność Śląska, który zdołał zmniejszyć stratę do 10 „oczek”.

Śląsk ruszył do pościgu za przeciwnikiem, zespół Olivera Vidina próbował na wszelkie sposoby zbliżyć się do rywala. Pod koszem punkty próbowali zdobywać Kyle Gibson, Aleksander Dziewa czy Strahinja Jovanović, ale Legia miała w swoich szeregach niesamowitego Jamela Morrisa, który swój dorobek punktowy zakończył na zdobyciu 35 punktów. Na cztery minuty przed końcem meczu wrocławianie przegrywali 66:71, ale na więcej nie pozwolili Zieloni Kanonierzy, którzy wytrzymali napór rywala i odparli atak dzięki punktom zdobywanym w kontrataku. Ostatnie minuty meczu należały do stołecznej ekipy, która zwyciężyła 84:72 i w rywalizacji toczonej do dwóch wygranych prowadzi 1:0.

Kolejny mecz Legii ze Śląskiem już w sobotę, 24 kwietnia o godz. 20:30. Jeśli warszawianie wygrają także to spotkanie, sięgną po brązowe medale mistrzostw Polski. W przypadku triumfu wrocławian, w niedzielę, 25 kwietnia dojdzie do trzeciego starcia obu zespołów, które rozstrzygnie losy trzeciego miejsca w rozgrywkach sezonu 2020/21.

Graliśmy w tym meczu falami. Dobrze zaczęliśmy to spotkanie, ale szybko straciliśmy prowadzenie, wszystko zaczęło się od nowa. Na szczęście po przerwie wszystko sobie poukładaliśmy i uciekliśmy rywalom na w miarę bezpieczny dystans. Śląsk nie poddał się, walczył do końca, ale to my dziś byliśmy górą. Jeszcze jedno zwycięstwo i będziemy bardzo szczęśliwi” – powiedział Jakub Karolak tuż po meczu ze Śląskiem Wrocław.

Legia Warszawa - WKS Śląsk Wrocław 84:72 (23:18, 13:19, 32:21, 16:14)

Fot. Marcin Bodziachowski/legiakosz.com

KOMENTARZE

aktualności

REKLAMA
więcej z działu aktualności
REKLAMA

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda