mobile
REKLAMA

Legia ponownie wygrywa. Zieloni Kanonierzy blisko finału

Koszykarze stołecznej Legii ponownie okazali się lepsi od faworyzowanego Anwilu. We Włocławku Zieloni Kanonierzy pokonali tym razem rywali 89:83 i prowadzą w rywalizacji do trzech zwycięstw 2:0.

Marcin Kalicki
Legia ponownie wygrywa. Zieloni Kanonierzy blisko finału

Mecz rozpoczął się od prowadzenia Anwilu 6:0 po punktach Ryana Taylora i Luke’a Petraska. Odpowiedział dwoma celnymi rzutami osobistymi Mate Vucić. Widząc rozpędzonych gospodarzy trener Legii Heiko Rannula bardzo szybko poprosił o czas. Gra stała się bardziej wyrównana, a w zespole ze stolicy bardzo dobrze prezentował się przede wszystkim wspomniany Vucić. Gospodarze byli jednak bardzo dobrze dysponowani w ataku, dlatego utrzymywali kilkupunktową przewagę. Po pięciu minutach gry prowadzili już 17:8, ale wtedy „trójką” odpowiedział Ojars Silins. Na niewiele się to jednak zdało, bo dzięki skuteczności Taylora, Petraska czy Nicka Ongendy włocławianie powiększali prowadzenie. Trener Rannula wykorzystał drugi czas jeszcze w tej części gry – ostatecznie po pierwszej kwarcie Anwil prowadził 26:16.

Drugą kwartę efektowną „trójką” rozpoczął Andrzej Pluta, a po chwili straty zmniejszył dobrze dysponowany Silins. Odpowiedział efektownym wejściem pod kosz DJ Funderburk. Legia była jednak skuteczniejsza w tej fazie meczu, zmniejszając w pierwszych trzech minutach kwarty stratę do czterech „oczek”. Na nieco ponad pięć minut przed przerwą Anwil prowadził już tylko 32:31, dlatego tym razem to trener gospodarzy Selcuk Ernak wziął przerwę na żądanie. Po niej Anwil znów odskoczył, a pierwsze skrzypce zarówno w ataku jak i obronie grał Ongenda. Przewaga włocławian znów wzrosła do dziesięciu punktów, a ostatecznie do przerwy na tablicy wyników widniał rezultat 46:38.

Drugą połowę dobrze rozpoczął Anwil, ale legioniści zdobyli pięć punktów z rzędu. Następnie pojedynek na skuteczne „trójki” stoczyli Luke Nelson i Michał Kolenda. Gospodarze cały czas utrzymywali jednak kilkupunktową przewagę, głównie dzięki świetnie dysponowanemu od początku spotkania Nickowi Ongendzie. Problemem gospodarzy były jednak faule, które bezwzględnie wykorzystywał przede wszystkim Vucić. Z drugiej strony ciśnienia nie wytrzymał Kiefer Sykes, zaliczając niepotrzebny faul techniczny. Legioniści pokazali jednak po raz kolejny ogromny charakter, odrabiając straty do trzech punktów dzięki fantastycznej postawie pod koszem Vucicia, który raz za razem nękał defensywę Anwilu. Równie dobrze prezentował się Silins, wykorzystując do tego momentu aż pięć rzutów za trzy. Na niecałe dwie minuty przed końcem kwarty po rzutach wolnych Kamerona McGusty’ego legioniści po raz pierwszy wyszli na prowadzenie (60:59). W końcówce tej części gry mieliśmy festiwal rzutów osobistych ze strony gospodarzy, ale tuż przed końcem Pluta trafił „trójkę” i przed decydującą częścią gry mieliśmy remis.

Tę część gry rozpoczął od celnego rzutu fantastyczny McGusty, dając Zielonym Kanonierom prowadzenie. Odpowiedział równie dobry Funderberk. Obydwie ekipy wznosiły się w tej części gry na bardzo wysoki poziom, a w obydwu zespołach pojawiły się problemy z przewinieniami – po cztery mieli Justin Turner z Anwilu i Mate Vucić z Legii. Anwil odskoczył na czteropunktowe prowadzenie i akcji 2+1 Taylora, który chwilę później również zaliczył swój czwarty faul. Po „trójce” Funderberka i wyniku 75:70 dla Anwilu trener Rannula poprosił o przerwę na żądanie. Po niej mieliśmy dwie niecelne próby za trzy, a następnie dwie celne próby zza łuku – Pluty i Michała Michalaka z Anwilu. Rywalizacja na parkiecie była niezwykle zacięta, a na nieco ponad dwie minuty przed końcową syreną włocławianie wygrywali 78:77. Po czasie dla trenera Ernaka fantastyczną trójką popisał się Nelson, ale tym samym odpowiedział Aleksa Radanov, który chwilę później dał Legii prowadzenie. Po kolejnej znakomitej kontrze wykończonej przez McGusty’ego Zieloni Kanonierzy wygrywali 84:81, a szkoleniowiec Anwilu po raz kolejny wziął przerwę na żądanie. Tuż po niej nie trafił Taylor, zebrał Vucić, a „trójkę” trafił Radanov. W tym momencie sytuacja Legii była bardzo dobra, bo na minutę przed końcem prowadziła 87:81. Po długim sprawdzaniu stykowej piłki legioniści mieli rzut na zamknięcie spotkania, ale z czystej pozycji pomylił się Kolenda, a chwilę później trafił Funderberk. Mimo tego Legia utrzymała prowadzenie, zakończone punktami z linii rzutów wolnych Radanova.

Anwil Włocławek – Legia Warszawa 83:89 (26:16, 20:22, 19:27, 18:24)

Składy:

Anwil: DJ Funderburk, Ryan Taylor, Michał Michalak, Luke Nelson, Nick Ongenda, Luke Petrasek, Justin Turner, PJ Pipes, Karol Gruszecki, Krzysztof Sulima, Bartosz Łazarski.
Legia: Kameron McGusty, Ojars Siliņs, Mate Vucić, Andrzej Pluta, Aleksa Radanov, Michał Kolenda, Keifer Sykes, E.J. Onu, Maksymilian Wilczek, Dominik Grudziński, Julian Dąbrowski –.

Teraz rywalizacja przenosi się do hali na Bemowie. Trzecie spotkanie zostanie rozegrane przy ul. Obrońców Tobruku 40 w najbliższy poniedziałek – 2 czerwca o godz. 20:00.

/Marcin Kalicki/

Fot./Źródło: Piotr Koperski/Legiakosz

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda