mobile
REKLAMA

Legia wygrała ze Startem i wyrównała stan rywalizacji w finale

Koszykarze Heiko Rannuli pokonali na wyjeździe PGE Start Lublin 84:78 w drugim meczu finałowym Orlen Basket Ligi. Legioniści wyrównali stan rywalizacji. Teraz kolejne dwa mecze odbędą się w Warszawie.

Marcin Kalicki
Legia wygrała ze Startem i wyrównała stan rywalizacji w finale

Pierwsze spotkanie w Lublinie padło łupem Startu dzięki punktom zdobytym przez Courtneya Rameya z rzutów wolnych w ostatnich sekundach. Równo z końcową syreną dla Legii rzucał McGusty, jednak nie trafił, a sędziowie nie odgwizdali przy tym faulu, którego domagali się legioniści. Biorąc pod uwagę te okoliczności, jasne było, że Zieloni Kanonierzy w drugim meczu, ponownie rozgrywanym na Lubelszczyźnie, będą żądni rewanżu.

Pierwsza kwarta rozpoczęła się od trafienia Tyrana de Latibeaudiere’a spod kosza. Kolejne punkty dla gospodarzy zdobył Emmanuel Lecomte. Pierwsze punkty dla Legii padły łupem Michała Kolendy, który trafił zza łuku. Tym samym odpowiedział Osmane Drame i po dwóch minutach Start prowadził 7:3. Po dwójkowej akcji McGusty’ego i Vucicia trafił Chorwat. Po zaciętej walce pod koszem kolejne punkty do swojego konta dołożył Lecomte. Niedługo później po udanej kontrze przewagę Startu do pięciu oczek podwyższył de Lattibeaudiere. W połowie kwarty gospodarze wygrywali 13:8. Dla Legii trafił Pluta, ale w odpowiedzi kolejne punkty spod kosza zdobył Lecomte. Trzy minuty przed końcową syreną Start wygrywał 15:12. Courtney Ramey podwyższył prowadzenie dzięki celnej trójce, a o czas dla swoich zawodników poprosił trener Legii, Heiko Rannula. Po przerwie legioniści szybko odrabiali straty. Dwie celne trójki z rzędu zaliczyli kolejno Keifer Sykes i Andrzej Pluta, a po ich próbach goście po raz pierwszy w tym meczu wyszli na prowadzenie. Po dynamicznych akcjach dla Startu punktowali Tevin Brown, Michał Krasuski i Ramey. Ostatecznie gospodarze wygrali tę odsłonę 24:20.

W drugiej kwarcie jako pierwszy punkty zdobył Ousmane Drame. Mate Vucić w odpowiedzi dołożył kilka oczek dla Zielonych Kanonierów dzięki akcji 2+1. Po kontrze gości wsad zaliczył Silins, a przewaga Startu wynosiła tylko jeden punkt. Radanov po skutecznej akcji podkoszowej wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Podwyższył je Kameron McGusty, trafiając za dwa. Po podaniu Pluty do Vucicia i punktach tego ostatniego Legia wygrywała 31:26, zdobywając jedenaście kolejnych oczek. Trener Startu, Wojciech Kamiński, poprosił o przerwę, by porozmawiać ze swoimi zawodnikami. Po niej Lublinianie wreszcie zaczęli trafiać, ale Legia nie pozostawała dłużna. Trzy punkty po rzucie z dystansu zdobył McGusty, a punkty spod kosza dołożył Vucić. Cztery minuty przed końcem pierwszej połowy Legia prowadziła 36:28. Po trójce Silinsa na tablicy widniał wynik 39:30 dla gości. Po chwili Łotysz efektownie podał do Radanova, a Serb zaprezentował równie widowiskowy wsad. Po chwili na 43:32 podwyższył Pluta. Wsad zaliczył także E.J. Onu. Legia pod koniec kwarty była skuteczna zarówno w ataku jak i w obronie. Kolejną trójkę zanotował Silins, a minutę przed końcową syreną Legia prowadziła czternastoma punktami. Za trzy w końcówce trafił także Onu, a w ostatnich sekundach Pluta. Ostatecznie koszykarze Heiko Rannuli wygrywali do przerwy 54:39.  

Początek trzeciej kwarty to dalsze podwyższanie przewagi przez warszawiaków, którzy w pewnym momencie prowadzili aż siedemnastoma punktami. Później lepszy okres gry zaliczyli gospodarze, którzy zdobyli siedem punktów z rzędu. Legioniści jednak nie pozwoli za nadto się zbliżyć rywalom. Z rzutów wolnych dwa razy trafił aktywny na początku tej odsłony Radanov. Rzut Lecomte’a dobił de Lattibeaudiere. W odpowiedzi za trzy trafił Andrzej Pluta, a chwilę po nim punkty dla lublinian zdobył Lecomte. Kilka punktów do dorobku swojego zespołu dołożył Radanov dzięki akcji 2+1. W połowie tej części meczu Legia wygrywała 64:52. Efektowny wsad zaprezentował de Lattibeaudiere, trzęsąc koszem rywali. Trzy minuty przed końcem tej odsłony Start wykorzystał limit fauli przy zaledwie dwóch przewinieniach po stronie gości. Półtorej minuty przed końcem kwarty za trzy trafił Ramey, a przy stanie 65:57 dla Legii o czas poprosił Rannula. Po powrocie na parkiet trafił McGusty. Punkty w akcji 2+1 zdobył Lecomte. Po chwili Belg trafił ponownie. Odpowiedział McGusty, kończąc tę kwartę. Przed ostatnią odsłoną Legia wygrywała 69:62.

Pierwsze punkty w ostatniej kwarcie zdobył kapitan lublinian, Filip Put, dobijając rzut de Lattibeaudiere’a. Odpowiedział McGusty celnym rzutem za dwa. Po ostrej grze w obronie i udanej kontrze kolejne punkty dla gospodarzy zdobył Ramey. O czas dla swoich podopiecznych poprosił Rannula. Przewaga Legii stopniała do zaledwie czterech oczek. Po rajdzie pod kosz punkty zdobył Radanov. Serb był przy tym faulowany, jednak nie wykorzystał rzutu osobistego. Niedługo po nim punkty zdobył Vucić. McGusty zablokował rzut Browna. Jednak po chwili ten ostatni dołożył dwa kolejne oczka do dorobku ekipy z Lubelszczyzny. Odpowiedział Silins trafieniem za dwa. Po udanej próbie Drame przewaga Legii zmniejszyła się do sześciu punktów. W tym momencie za trzy rzucił Pluta, a na tablicy widniał wynik 80:71 dla gości. Vucić zaliczył blok przy rzucie Browna. Półtorej minuty przed końcem spotkania Legia wygrywała 82:73. Vucić umieścił piłkę w koszu wsadem, a asystował mu McGusty. W końcówce za trzy trafił Ramey, jednak Zieloni Kanonierzy kontrolowali już sytuację do końca, ostatecznie wygrywając sześcioma punktami.

PGE Start Lublin – Legia Warszawa 78:84 (24:20, 15:34, 23:15, 16:15)

Składy:

Start: Emmanuel Lecomte, Courtney Ramey, Tyran de Lattibeudiere, Ousmane Drame, Tevin Brown, Michał Krasuski, Filip Put, Bartłomiej Pelczar, Roman Szymański, C.J. Williams, Wiktor Kępka -, Michał Turewicz -.

Legia: Andrzej Pluta, Aleksa Radanov, Mate Vucić, Kameron McGusty, Ojars Silins, Keifer Sykes, E.J. Onu, Michał Kolenda, Maksymilian Wilczek -, Dominik Grudziński -, Julian Dąbrowski -, Dawid Niedziałkowski -.

Trzeci mecz w rywalizacji finałowej odbędzie się w sobotę, 14 czerwca w Hali OSiR Bemowo przy ul. Obrońców Tobruku 40. Początek spotkania o godz. 20:00.

/Marcin Kalicki/

Fot. Piotr Koperski/LegiaKosz  

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda