Przełamanie koszykarzy Legii Warszawa
Po dziewięciu porażkach z rzędu, licząc także występy w europejskich pucharach, koszykarze Legii w końcu przełamali złą passę. Podopieczni trenera Tane Spaseva pokonali w Lublinie miejscowy Start 84:79 trafiając aż 15 razy za trzy punkty.
Legioniści zaczęli piątką: Kahlil Dukes, Filip Matczak, Michał Michalak, Keanu Pinder i Milan Milovanović. Warszawianie zaczęli spokojnie, aktywnie pod tablicami lecz mało skutecznie w ataku. Obie drużyny nie cieszyły się z często zdobywanych punktów, na półmetku pierwszej kwarty Start prowadził 12:5. Kilkuminutową serię bez punktu po stronie Legii zakończył Kahlil Dukes, ale tuż po tym, celnym rzutem z dystansu odpowiedział Kacper Borowski. Gospodarze zaczęli grać szybciej, prokurować błędy rywali, co przełożyło się na wynik – 24:14 dla Startu po pierwszej kwarcie.
Dobrze dla stołecznej ekipy zaczęła się druga partia meczu – spod kosza trafił Filip Matczak, a trzy punkty zdobył Keanu Pinder i straty zmniejszyły się o połowę. Dobra passa minęła po trzech minutach – lublinianie po chwilowym przestoju znów byli skuteczni i odbudowali pierwotną przewagę. W kolejnych minutach gra wyrównała się, gospodarze wciąż cieszyli się korzystnym wynikiem, ale legioniści dotrzymywali kroku rywalom. Końcówka pierwszej połowy to punkty Milana Milovanovicia, Michała Michalaka i wsad Jakuba Nizioła dzięki czemu podopieczni trenera Tane Spaseva przegrywali już tylko 33:37 i takim właśnie rezultatem zakończyła się ta część meczu.
Od dwóch trafień za trzy punkty drugą połowę zaczęła Legia, co pozwoliło jej wyjść na prowadzenie 39:37. Kacper Borowski i Brynton Lemar błyskawicznie doprowadzili do remisu i znów na parkiecie zapanowała twarda walka punkt za punkt. Raz jeszcze Legia dwukrotnie cieszyła się z trafień z dystansu i przy jej prowadzeniu 52:46 trener Startu, David Dedek poprosił o przerwę. Po sześciu minutach gry po powrocie obu zespołów z szatni urazu nabawił się dobrze spisujący się tego dnia Jakub Nizioł, zdobywca 10 punktów. Ostatnie momenty trzeciej kwarty lepiej wykorzystali miejscowi, którzy po 30 minutach gry prowadzili 63:59.
Ostatnia kwarta spotkania zapowiadała się ekscytująco i choć lepiej zaczęli ją koszykarze Startu (punkty Laksy i Taylora), to raz jeszcze warszawianie rzucili się w pościg za rywalem. Najpierw Kahlil Dukes, a po kilkunastu sekundach Filip Matczak przymierzyli z dystansu i tablica świetlna pokazywała 68:65 dla Startu na sześć minut przed końcem meczu. Wkrótce był już remis, 72:72 i to Legia była w natarciu. Trwała wymiana ciosów - najlepiej odnalazł się w niej Michał Michalak, który dwa razy trafił zza łuku. Legia wygrywała 80:76 na 120 sekund przed końcem czwartej kwarty. Start zdobył trzy punkty z rzędu, zbliżył się do stołecznej drużyny na zaledwie punkt różnicy. Przerwa na żądanie trenera Tane Spaseva pozwoliła na ustalenie taktyki na ostanie akcje meczu. Nie zabrakło błędów i nerwów z obu stron. Celne rzuty wolne Milana Milovanovicia i nieudana akcja lublinian w odpowiedzi sprawiły, że legioniści cieszyli się z trzeciego w sezonie Energa Basket Ligi zwycięstwa.
Start Lublin – Legia Warszawa 79:84 (24:14, 13:19, 26:26, 16:25)
Start: Brynton Lemar 19, Martins Laksa 15, Jimmy Taylor 14, Tweety Carter 13, Kacper Borowski 7, Mateusz Dziemba 5, Roman Szymański 4, Damian Jeszke 2, Jacek Jarecki 0, Grzegorz Grochowski 0, Bartłomiej Pelczar -, Tymoteusz Pszczoła -.
Trener: David Dedek, as. Michał Sikora, Przemysław Łuszczewski
Legia: Michał Michalak 24, Jakub Nizioł 10, Kahlil Dukes 18, Filip Matczak 12, Milan Milovanović 10, Przemysław Kuźkow 3, Keanu Pinder 5, Patryk Nowerski 2, Adam Linowski 0, Jakub Sadowski -.