Ratusz odpowiada Wyborczej
Na stronie internetowej stołecznego Ratusza można przeczytać odpowiedź – wyjaśnienie do sobotniego, 20 sierpnia, artykułu Gazety Wyborczej. Poniżej cytujemy całe wyjaśnienie.
„Kto zatrudnił J. Rudnickiego?
Mamy połowę 2006 roku. Warszawą rządzi Prawo i Sprawiedliwość. Komisarz wyznaczony przez premiera Jarosława Kaczyńskiego zatrudnia różne osoby, wśród nich jest Jakub Rudnicki, urzędnik z doświadczeniem m.in. w jednym z ministerstw kierowanych wówczas przez PiS. Rudnicki zostaje głównym specjalistą pełniącym obowiązki wicedyrektora w Biurze Gospodarki Nieruchomościami. Trwa kampania wyborcza. 15 listopada 2006 r. – tuż przed drugą turą wyborów komisarz Warszawy z nadania PiS awansuje go na wicedyrektora biura. Zaledwie po trzech miesiącach… Czemu to przypominamy? Otóż jedna z autorek sobotniego tekstu zapytała o dokładną datę zatrudnienia J. Rudnickiego na tydzień przed publikacją sobotniego tekstu Gazety Wyborczej „Komu działkę”. Tego samego dnia dostała szczegółowe informacje i… zapomina umieścić je w tekście.
Wróćmy jednak do 2006 roku. Wybory wygrywa Hanna Gronkiewicz-Waltz. Nie robi czystek w urzędzie, jak jej poprzednik. Zostawia też kierownictwo Biura Gospodarki Nieruchomościami. Kilka lat później, już w 2012 roku pojawia się sprawa roszczenia do nieruchomości przy ul. Kazimierzowskiej 34, które mają rodzice Rudnickiego. Wicedyrektor odchodzi z pracy z końcem roku. Prezydent Warszawy wprowadza nowe standardy: każdy z zatrudnianych urzędników – nie tylko tych z Biura Gospodarki Nieruchomościami - ma złożyć oświadczenie, czy posiada roszczenia do nieruchomości. Hanna Gronkiewicz-Waltz na tym nie poprzestaje, chce dokładnego wyjaśnienia wątpliwości związanych z Jakubem Rudnickim i nieruchomością - decyduje się na złożenie doniesienia do prokuratury w jego sprawie. O sprawie jest głośno, pisze o tym również owego czasu Gazeta Wyborcza. Czytamy sobotni artykuł i… dziwnym trafem nie ma w nim nawet wzmianki na ten temat.
Prace nad planem miejscowym pl. Defilad trwały od 2007 roku
Jeszcze w czasie kampanii wyborczej w 2006 roku Hanna Gronkiewicz-Waltz oświadcza, że nie zamierza burzyć Pałacu Kultury i Nauki, ale otoczyć do wieżowcami. W programie TVN z udziałem innych kandydatów potwierdza: wokół Pałacu Kultury i Nauki mają wyrosnąć wieżowce. I ta wizja jest konsekwentnie realizowana. Już w połowie 2007 roku radni m.st. Warszawy podejmują uchwałę ws. przystąpienia do sporządzenia planu miejscowego dla pl. Defilad. W 2009 roku koncepcja planu zostaje przedstawiona również w Stołecznej Gazecie Wyborczej… Wszyscy mieszkańcy mogą zapoznać się z propozycjami podczas dyskusji publicznych, w 2010 roku projekt planu jest wyłożony do publicznego wglądu, można złożyć do niego uwagi. Wreszcie 9 listopada 2010 r. zostaje uchwalony. Miasto stara się uchwalić plan miejscowy dla okolic PKiN przed końcem pierwszej kadencji m.in. też ze względu na oczekiwania mieszkańców, żeby na pl. Defilad wreszcie zaczęło coś się dziać, co wielokrotnie podkreślała również Gazeta Wyborcza. Nawiasem mówiąc poprzedni plan dla tego terenu, jak i studium, były uchwalane pod koniec kadencji PiS.
Pomagamy lokatorom
Już w 2009 roku Rada m.st. Warszawy na wniosek Prezydenta m.st. Warszawy wprowadziła rozwiązania prawne, które pomagają lokatorom reprywatyzowanych kamienic. Dotyczą one m.in. zwolnienia z konieczności spełnienia kryterium metrażowego oraz zwiększenia kryterium dochodowego w stosunku do innych mieszkańców ubiegających się o najem lokalu. Pierwszeństwo najmu dostają też osoby w sytuacji, gdy czynsz ustalony przez właściciela rażąco odbiega od ich dochodów. W czerwcu 2014 roku raz jeszcze zostaje podwyższone kryterium dochodowe. Dzięki temu udaje się pomóc kilku tysiącom gospodarstw domowych, które znalazły się w trudnej sytuacji w związku ze zwrotem nieruchomości, w której mieszkają.
Chmielna 70 – wyjaśniamy
Mamy 2016 rok. W kwietniu pojawiają się wątpliwości dot. postępowania zwrotowego nieruchomości przy ul. Chmielnej 70. Na wniosek Hanny Gronkiewicz-Waltz na sesji Rady m.st. Warszawy pojawia się punkt dotyczący zwrotu tej nieruchomości. Tłumaczymy: decyzja zwrotowa została wydana przez BGN po kilku latach postępowania ze względu na to, że Ministerstwo Finansów nie przeprowadziło postępowania administracyjnego w tej sprawie. Pytamy ministerstwo przed zwrotem (taką zasadę wprowadzono za czasów prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz, wcześniej tego nie robiono) – odpowiedź jest jasna: nie mają dokumentów potwierdzających, że p. Holger otrzymał pieniądze w ramach umów indemnizacyjnych ze tę nieruchomość. Sprawdzamy na stronach internetowych Min. Finansów: jeszcze w wykazie z 31 grudnia 2015 roku, kiedy to już „dobra zmiana” nadeszła do resortu finansów, nieruchomości przy ul. Chmielnej 70 nie ma. Min. Finansów wszczyna postępowanie dopiero po tym, jak o temacie zwrotu Chmielnej 70 zrobiło się głośno. Ostatnio postępowanie zostało przedłużone, co świadczy o tym, jak to skomplikowana materia.
Prezydent Warszawy i jej urzędnicy – również w mediach - wielokrotnie wyjaśniają czym kierował się BGN wydając decyzję. Mało tego – Hanna Gronkiewicz-Waltz zarządza przygotowanie Białej Księgi warszawskiej reprywatyzacji, w której opisujemy szczegółowo podstawy prawne, procedury, podajemy adresy i lata, w których zwroty następowały. Księga jest ogólnodostępna, można ją znaleźć na stronach Urzędu m.st. Warszawy. Na bieżąco ją uzupełniamy. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz zdecydowała również, żeby wyjątkowo, w związku z udostępnianiem dokumentów związanych z reprywatyzacją w Białej Księdze, umieścić tam opinie prawne autorstwa prof. Barcza i prof. Kalińskiego dot. indemnizacji. Obie ekspertyzy znajdą się zatem na stronach Urzędu m.st. Warszawy w ramach Białej Księgi. Reakcja prezydent dotyczyła też zasadniczych zmian organizacyjnych w urzędzie: tematem reprywatyzacji od kilku miesięcy zajmuje się biuro prawne, a nie – jak wcześniej - biuro gospodarki nieruchomościami. Czemu Gazeta Wyborcza w sobotnim artykule pomija to wszystko, pisząc że „w ratuszu nie sposób się dowiedzieć, dlaczego jesienią 2012 r. urzędnicy zwrócili Chmielną”?
CBA i Prokuratura mają narzędzia do kontroli
Kontrolę zwrotu działki prowadzi Komisja Rewizyjna Rady m.st. Warszawy, szefem zespołu kontrolnego jest radny PiS - Paweł Terlecki. Hanna Gronkiewicz-Waltz decyduje się też na złożenie zawiadomienia do prokuratury w sprawie zwrotu nieruchomości przy ul. Chmielnej 70. Prokuratury – czyli organu, który ma najlepsze narzędzia do sprawdzenia czy postępowanie było prowadzone w sposób prawidłowy. Dodajmy: prokuratury zarządzanej przez ministra Z. Ziobro. Dokumenty od kilku miesięcy bada też CBA. Do dziś – poza kolejnymi artykułami w mediach – nie mamy żadnej informacji o nieprawidłowościach z prokuratury czy CBA.
Temat reprywatyzacji jest tak trudny, że – jak widać - można go opisać jak kryminał. Trudno wyjaśnić ludziom termin indemnizacji, zwrotów itd. dlatego tak łatwo dochodzą do naszej świadomości słowa „układ” czy „mafia reprywatyzacyjna”. Nie wszyscy pamiętają, że Urząd m.st. Warszawy jest ostatnim ogniwem w procesie reprywatyzacji - nie dokonuje zwrotu, dopóki organy państwa (ministerstwa, Samorządowe Kolegium Odwoławcze) nie wydadzą swoich decyzji.
2008-2016: Prezydent Warszawy walczy o ustawę reprywatyzacyjną
Proces reprywatyzacji budzi skrajne emocje, ale jak do tej pory, mimo licznych kontroli CBA i prokuratury, żaden z przypadków nie zakończył się prawomocnym wyrokiem. A przecież zwroty były i 15 lat temu, i 10 lat temu, i będą – na szczęście już przy zastosowaniu zapisów „małej” ustawy reprywatyzacyjnej, którą z inicjatywy Hanny Gronkiewicz-Waltz udało się przeprowadzić przez Sejm i Senat, a ostatecznie musiał się wypowiedzieć nawet Trybunał Konstytucyjny. „Mała” ustawa to efekt prac prezydenta m.st. Warszawy i jej współpracowników. To Hanna Gronkiewicz-Waltz jako jedyny prezydent m.st. Warszawy doprowadziła do uchwalenia ustawy regulującej przynajmniej najbardziej palące problemy reprywatyzacji. To również sukces koalicji PO-PSL, która ustawę przegłosowała. Dziś już nie wszyscy pamiętają, ale PiS – poza pojedynczymi osobami – wstrzymał się od głosu w tym ważnym dla Warszawy głosowaniu. Pytanie więc, komu zależało na tym, żeby dotychczasowy stan prawny utrzymać?!
To Hanna Gronkiewicz-Waltz od wielu lat zabiegała o to, żeby przeciąć ten węzeł gordyjski ustawą. Żeby zakończyć problem reprywatyzacji w Warszawie. Nie udało się to poprzednikom, choć zwroty następują od 1990 roku (a nie od 1996r. – jak napisały błędnie autorki artykułu). Prezydent Warszawy nigdy nie miała w tym zbyt wielu sojuszników, za to nigdy nie brakowało chętnych do krytyki i oskarżeń. Prezydent miasta musi być ostrożny w słuchaniu wszelkich sensacji, gdyż w sprawach nieruchomości zawsze występuje kilka zwalczających się stron. Od czasu do czasu docierają i do nas informacje, że ci którzy liczyli że „mała” ustawa reprywatyzacyjna nie wejdzie w życie i dalej będą mogli na tym korzystać, próbują dotrzeć do różnych redakcji ze swoim przekazem. W ich interesie leży dyskredytowanie zapisów nowej ustawy, również pracy urzędników. Prezydent Warszawy musi się opierać na zasadzie zaufania do swoich pracowników. Jeśli jednak pojawią się dowody w ich sprawie będzie konsekwentna w swoich działaniach. Sensacje, podejrzenia i stawiane po raz kolejny hipotezy to nic nowego, za wiele już tego było. Dziś czekamy na rzetelne wyjaśnienia powstałych wątpliwości przez służby do tego powołane.
Komu przeszkadza „mała” ustawa reprywatyzacyjna?
Jeśli w ramach reprywatyzacji były nieprawidłowości to jesteśmy pierwszymi, którym zależy na rzetelnym wyjaśnieniu sprawy. Oczywiście jest też dziś wiele osób, którym wejście w życie „małej” ustawy reprywatyzacyjnej przygotowanej przez urzędników Hanny Gronkiewicz-Waltz popsuje szyki. Już dziś dochodzą słuchy, że szukają sposobów na obejście jej zapisów. Nie dopuścimy do tego!”