Senior błąkał się po stolicy przez trzy tygodnie.
Rankiem 24 listopada strażnicy miejscy otrzymali zgłoszenie od kobiety, która zauważyła na ławce w Ursusie wyziębionego człowieka. Jak ustalili funkcjonariusze, mężczyzna zaginął przed trzema tygodniami. Telefon do straży miejskiej prawdopodobnie ocalił mu życie
Na alarmowy numer straży miejskiej 986 zadzwoniła pewna kobieta, która poinformowała, że przy ulicy Tomcia Palucha znajduje się wyziębiony starszy mężczyzna. Jej zdaniem mógł to być bezdomny. Interwencję podjęli mł. insp. Paulina Jędrzejewska i st. insp. Andrzej Furmańczyk. Kilka minut później patrol był we wskazanym miejscu.
- Nie zastaliśmy tam nikogo, kto mógłby odpowiadać opisowi ze zgłoszenia, ale postanowiliśmy poszukać w najbliższej okolicy. Po chwili, kilkadziesiąt metrów dalej, zauważyliśmy starszego człowieka, który był zziębnięty i przemoknięty. Stał przy ulicy, był bezradny i zdezorientowany – mówi st. insp. Andrzej Furmańczyk.
Strażnicy zaprosili mężczyznę do radiowozu i umieścili w ogrzewanym przedziale przewozowym, tam dodatkowo okryli go kocem termicznym i wezwali pogotowie ratunkowe. Nawiązanie kontaktu z seniorem zajęło funkcjonariuszom trochę czasu.
- Był wyraźnie splątany i zagubiony. Nie orientował się, gdzie się znajduje i co robi w tym miejscu. Tak jakby ktoś wyłączył mu pamięć. Początkowo nie umiał powiedzieć nic o sobie i miejscu swojego zamieszkania – mówi mł. insp. Paulina Jędrzejewska.
Dopiero gdy senior się ogrzał i uspokoił, strażnicy ustalili, jak się nazywa. Przypomniał sobie datę swojego urodzenia. Jak się okazało, ma 75 lat. Ratownicy z pogotowia zbadali mężczyznę, ale nie stwierdzili, by wymagał hospitalizacji. Był po prostu solidnie zmarznięty. Patrol policji, który przyjechał na miejsce interwencji strażników ustalił, że mężczyzna wyszedł 2 listopada z domu opieki dla seniorów i był poszukiwany jako osoba zaginiona.
- Co robił przez trzy tygodnie, gdzie przebywał, co jadł, gdzie nocował – pozostanie jego tajemnicą. Całe szczęście, że teraz, gdy temperatura spadła, kobieta, która go zauważyła w Ursusie, zadzwoniła do straży miejskiej. Dzięki temu został odnaleziony. Taka wrażliwość na innych to przykład godny pochwały – dodał Andrzej Furmańczyk.
Po zbadaniu przez ratowników i dopełnieniu formalności przez policjantów strażnicy miejscy odwieźli seniora do domu opieki, tam przekazali mężczyznę pracownikom socjalnym.
fot. straż miejska