Solidarni i zdeterminowani – „Prawdziwa Marywilska” walczy o swoje prawa
Dziś od 10-ej przed stołecznym Ratuszem, bardzo liczna reprezentacja kupców z Marywilskiej 44 protestowała wobec sytuacji w ich miejscu pracy. Wśród wykrzykiwanych haseł, mogliśmy usłyszeć: „Precz z wyzyskiem i mobbingiem!”, „Koniec zastraszania!”, „Tak dla pracy, nie dla haraczy!”.
Mimo chłodu, było bardzo gorąco. Padło mnóstwo poważnych oskarżeń wobec spółki Marywilska 44, od której kupcy najmują boksy. Było też niezwykle solidarnie. Ramię w ramię, głos zabierali handlowcy rodzimi, jak i przedstawicie wietnamskiej społeczności.
Przypomnijmy, kupcy otrzymali od zarządu informację o znaczących podwyżkach za najem boksów. 22 stycznia rozpoczęli strajk. Wskazywana waloryzacja czynszów miała wynosić ponad 11 proc. Kolejna propozycja, mająca „uspokoić” najmujących i według spółki „załatwić sprawę”, to waloryzacja na poziomie 5,5 proc. Dodatkowo zaproponowano odroczenie płatności.
Część osób postanowiła przystąpić do rozmów, gdzie spotkanie wyznaczono na 5 lutego (wtedy też zainteresowani mają przedstawić swoje postulaty).
Nie wszyscy jednak są zwolennikami takiego rozwiązania, i właśnie ich głos wybrzmiał dziś pod Ratuszem.
W piśmie skierowanym do Prezydenta Rafała Trzaskowskiego, czytamy między innymi:
My, ludzie, którzy w desperacji stworzyliśmy stowarzyszenie o nazwie „Prawdziwa Marywilska”, bo tej prawdy od lat nam zabrakło, wciąż pamiętamy, że Warszawa obiecała nam, że na Marywilskiej „będziemy u siebie”.
(Marywilska) to nie jest miejsce przyjazne i chroniące nasze interesy, jak było obiecane. Nie jest okazywany nam szacunek, który potrzebny jest każdemu człowiekowi, bez względu na możliwości finansowe, czy narodowość.
W piśmie, którego treść została odczytana, i które zostało podpisane na miejscu przez demonstrujących, padają oskarżenia o liczne nadużycia i zastraszanie kupców przez Prezeskę zarządu, Panią Małgorzatę Konarską. Ponadto autorzy pisma deklarują, że co 5 lat są „zmuszani” do zapłaty kwoty powyżej 30 tys. zł za możliwość zawarcia, bądź przedłużenia umowy. Wskazują także na praktyki dyskryminujące cudzoziemców, poprzez uniemożliwianie im skorzystania z pomocy tłumacza przy podpisywaniu umów. Zarzucają, że wszelkie naprawy w najmowanych pomieszczeniach muszą być wykonywane przez firmę wskazaną przez zarząd, gdzie stawki za usługi są znacząco wyższe niż rynkowe.
Protestujący zawierane umowy określają mianem „niewolniczych”, a ich wypowiedzenie jest – jak twierdzą – prawie niemożliwe. Co więcej, jak podają, samo przygotowanie cesji umowy kosztuje nawet powyżej 9 tys. złotych.
Rozmawialiśmy z uczestniczką protestu, osobą najmującą boks w kompleksie Marywilska, panią Iwoną:
Dlaczego jest Pani dzisiaj pod Ratuszem, jak wygląda obecnie Państwa sytuacja, co stanowi największy problem?
Marywilska jest uznawana za tanie centrum handlowe, gdzie klienci powinni kupić dobry towar, w miarę tanio, natomiast przy tak wysokich czynszach, nie jesteśmy w stanie utrzymać tego niższego poziomu cen.
W bocznych alejkach są niższe czynsze, w głównych wyższe i z tym się godzimy, natomiast niektórzy idą do Pani Prezes, dogadują się indywidualnie. Tego nie widziałam, więc nie wiem czy dają prezenty, czy dlatego że są lubiani mają obniżane czynsze i to jest rzeczywiście bardzo niesprawiedliwe. Osoby z lokali obok płacą różne czynsze. Wypraszają sobie. Jest to upokarzające.
W piśmie składanym do Prezydenta, czytamy o horrendalnej stawce za przygotowanie cesji. Czy wcześniej Państwo mieliście świadomość tego, jaki to koszt? Czy ta informacja była zawarta w umowie?
Nie było takiej informacji w umowie. Poza tym, nie mamy możliwości wypowiedzenia umowy, chyba że znajdziemy następcę. Przykładowo, jeśli umrze mąż na którego była podpisana umowa, żona jest zmuszona do zapłacenia cesji, aby prowadzić działalność w tym boksie.
Padają zarzuty o mobbing. Proszę podać jakiś przykład, poza tym, co już zostało powiedziane, lub jest w piśmie:
Ludzie się boją. Niektórzy bali się nawet protestować, bo mają niższe czynsze, które sobie z Panią Prezes wywalczyli, czy wyprosili.
Zawiązaliśmy właśnie Stowarzyszenie „Prawdziwa Marywilska”, co będzie Nam pomagało w różnych rozmowach. Ale wcześniej byliśmy wzywani indywidualnie za każde „wykroczenie”. Wystarczyło, że ktoś 15 minut później otworzył boks, bo stał w korku i już był wpisywany na listę, że miał nieotwarte.
Jak wygląda kwestia opłat?
Wysokość czynszu wynosi 300 zł za metr. Nasi klienci tego nie wiedzą. Działamy na zasadach bazaru. Klienci myślą, że my ich wyzyskujemy, a my musimy płacić naprawdę bardzo wysokie czynsze. Ponad 9 tys. wychodzi w tej chwili za 30 m².
300 zł za metr, to na bazarze jest trochę za dużo.
Zebraliście się Państwo pod Ratuszem, a zatem jakie macie oczekiwania w stosunku do gospodarza Miasta:
Pani Prezes uzasadniła ostatnią podwyżkę tym, że Miasto podniosło opłatę za dzierżawę gruntu. Liczymy na to, że Pan Prezydent trochę obniży tę opłatę. Ale wiemy dobrze, że nasze czynsze nie zależą wyłącznie od kwoty dzierżawy. Miasto jest właścicielem terenu, więc może ma jakiś wpływ na to, żebyśmy zaczęli być traktowani jako przedsiębiorcy. Mali przedsiębiorcy, ale jednak. I jako główni partnerzy ze spółką Marywilska 44.
W piśmie do Prezydenta zawarto również informację o tym, iż 1 lutego br. Stowarzyszenie skierowało zawiadomienie do UOKiK, w celu „zbadania praktyk stosowanych przez spółkę Marywilska 44 i jej spółkę matkę Mirbud S.A”.
fot. Katarzyna Kałaska