[Wywiad] Czy polską naukę czeka centralizacja?
- Dzisiejsza zarządcza ocena tego, do czego została powołana Akademia i jej działalności wg. mnie jest ekstremalnie nierzetelna. Ewidentnie, odgórnie założono, że była to zła inicjatywa. Walka z taką opinią propagowaną przez czynniki oficjalne i zsynchronizowane z nimi media jest bardzo trudna, bo jest się ustawianym jak w klasycznym sformułowaniu: „Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”. Owszem, tak można rządzić, ale wydawało mi się, że wśród ludzi cywilizowanych już tak nie trzeba … – tak proces likwidacji Akademii Kopernikańskiej oraz Szkoły Głównej Mikołaja Kopernika ocenia SEKRETARZ GENERALNY AKADEMII KOPERNIKAŃSKIEJ, PROF. DR HAB. KRZYSZTOF GÓRSKI
NKK: Nad Akademią zebrały się czarne chmury. Rządzący pracują nad ustawą dotyczącą likwidacji Akademii Kopernikańskiej oraz Szkoły Głównej Mikołaja Kopernika. Jak odczytuje Pan próbę likwidacji tych jednostek?
Prof. K.G: Oczywiście bez entuzjazmu. W moim odczuciu jest to temat wielowymiarowy. Wolałbym się nie odnosić do całej sfery politycznej, która z pewnością tłumaczy wiele zamiarów w stosunku do Akademii. Formalnie Akademia jest w trakcie procesu kontroli przez Ministerstwo, który rozpoczęto w czerwcu. Miał się on zakończyć we wrześniu, przedłużono go jednak do końca października. Chciałbym, aby doszło do rzetelnej rozmowy, ale po zakończonej kontroli – ponieważ dotychczas takowej nie zaproponowano.
To zacznijmy z innej strony. Komu i czemu potrzebna jest Akademia?
Koncepcja powstania Akademii oraz Szkoły pojawiła się w związku z obchodami 550 urodzin Mikołaja Kopernika. W ramach ówczesnego Ministerstwa Edukacji i Nauki prowadzone były rozmowy nt. konstruktywnego podejścia do uczczenia tej rocznicy. Wtedy narodził się pomysł, aby wykorzystać tę historyczną okoliczność i wprowadzić wartość dodaną do pejzażu polskiej nauki poprzez stworzenie czegoś w rodzaju żywego pomnika Mikołaja Kopernika. W wielkim skrócie, Akademia miała wprowadzić novum na polskim ryku akademickim. Chodziło o korporacyjne ciało, w którym spotkaliby się na równych ilościowo warunkach naukowcy polscy i zagraniczni pogrupowani w pięciu izbach tematycznych zidentyfikowanych w związku ze schedą po Koperniku. W oryginalnym zamyśle stu uczonych, pięćdziesięciu polskich, pięćdziesięciu zagranicznych, po dwudziestu w każdej izbie, tworzyłoby ciało, które, gdyby zostało w pełni funkcjonalne, byłoby ciałem dyskusyjnym i doradczym. W takich ramach mieliśmy spotykać się i wypracowywać modele, sugestie, doradztwo na temat tego, jak kierunkować część przyszłych badań naukowych, czy programów edukacyjnych. Do tego w sposób naturalny podłączona miała być część działań Akademii związana z tworzeniem nowego programu grantowego. Ponadto, program edukacyjny miał być wdrożony na nowatorskich zasadach w ramach Szkoły Głównej Mikołaja Kopernika - uczelni mającej pięć lokalizacji w kraju - która miała koncentrować działalność na kształceniu na poziomie doktorskim. Z założenia, Akademia i Szkoła miały przyciągać zagranicznych uczonych i wykładowców, którzy byliby zainteresowani spędzaniem w Polsce części swego czasu w roli nauczycieli i promotorów studentów.
Co z tych założeń w ciągu półtora roku istnienia Akademii udało się zrealizować?
Zgodnie z założeniami Akademia jest obłożona obowiązkiem organizowania, co 5 lat, międzynarodowego Kongresu Kopernikańskiego. W bardzo krótkim czasie od momentu powołania Akademii do życia zorganizowaliśmy pierwsze takie wydarzenie, które było wielkim sukcesem. W tymże krótkim czasie stworzyliśmy od podstaw Szkołę.
Należy tu zwrócić uwagę na kwestię finansowania, ponieważ niestety rozsiewane są na ten temat informacje po prostu kłamliwe. Statutowa dotacja budżetowa dla Akademii Kopernikańskiej wynosić ma ok. 26 mln zł rocznie. W pierwszym roku działalności środki te pozwoliły m.in. zrealizować pierwszy Kongres, podniosłą uroczystość przyznania dwóch inauguracyjnych Nagród Kopernikańskich, zaś 5 mln zł z tej sumy przeznaczone było na uposażenie Szkoły. W drugim roku istnienia Akademii Minister Nauki odebrał ponad połowę rocznego budżetu (pozostawiając ok. 12 mln zł), co kompletnie unicestwiło większość działań celowych, w tym cały rozpoczynany właśnie program grantowy. Mimo to, publicznie propagowane są kanałami oficjalnymi kłamstwa jakoby Akademia operowała środkami finansowymi rzędu wydumanych subwencji rzędu 50 mln zł plus zasobów obligacji skarbowych rzędu 30 mln zł. Kategorycznie negujemy takie fałszywe informacje.
Tych legend, zarzutów pod adresem Akademii jest więcej. Chociażby, że powielacie działalność Polskiej Akademii Nauk m.in. w zakresie grandów. Z Pana perspektywy, jaka jest różnica i dlaczego pod tym kątem Akademia była potrzebna?
Argument dotyczący konkurencji z PAN może być wytworem tylko chorej wyobraźni. Wiem np. z bezpośrednich rozmów z wysokimi czynnikami w PAN, że istnieje zrozumienie zalet współistnienia i tego, że w kraju tak dużym jak Polska można i należy kultywować współuczestniczenie wielu instytucji, zarówno współgrających jak i konkurujących ze sobą, w procesie rozwoju badań naukowych i edukacji.
U podstaw powstania Akademii Kopernikańskiej stało ambitne założenie, aby skromnym kosztem wprowadzić na rynek obiektywnie niewielką inicjatywę, która przyniosłaby pewne elementy novum i była wartością dodaną do tego, co dzieje się w polskiej nauce.
Minister Dariusz Wieczorek mówił, że to, co jest dobre w Akademii Kopernikańskiej, mogłoby być w przyszłości kontynuowane przez PAN. Jak się Pan na to zapatruje?
Te słowa ministra, jak i wiele innych publicznych deklaracji, odczytuję jako próbę stwierdzenia, że zarządzanie nauką w Polsce należy scentralizować. Pod adresem Akademii padło wiele skrajnych i nieprawdziwych zarzutów. Dzisiejsza zarządcza ocena tego, do czego została powołana Akademia i jej działalności wg. mnie jest ekstremalnie nierzetelna. Ewidentnie, odgórnie założono, że była to zła inicjatywa. Walka z taką opinią propagowaną przez czynniki oficjalne i zsynchronizowane z nimi media jest bardzo trudna, bo jest się ustawianym jak w klasycznym sformułowaniu: „Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”. Owszem, tak można rządzić, ale wydawało mi się, że wśród ludzi cywilizowanych już tak nie trzeba …
Tak, jak Pan powiedział, Akademia nie działa jeszcze długo, czyli tak naprawdę nie zdążyła rozwinąć jeszcze skrzydeł. W jakim kierunku miała się rozwijać, co może tak naprawdę za chwile nie nastąpić?
Co oczywiste, chcieliśmy doprowadzić do tego, aby stan członkostwa Akademii wynosił pełne 100 osób. To się nie udało ze względu na kalendarz wyborczy i zmianę Rządu w 2023r. Złożyliśmy wniosek o pełen skład 100 członków, który został zaaprobowany przez Prezydenta, ale nie uzyskał kontrasygnaty obecnego Premiera. Tak więc, mimo, że pozyskaliśmy ok. 50 bardzo znaczących kandydatów na członków Akademii za granicą i w Polsce – którzy otrzymali propozycje współpracy jeszcze przed latem 2023, a do dziś nie uzyskali potwierdzenia statusu – funkcjonujemy niejako w decyzyjnej i informacyjnej próżni. Wywołuje to znaczący niesmak i wręcz poczucie zażenowania …
Jak w tej sytuacji wyglądamy, jako przestrzeń polskiej nauki na arenie międzynarodowej?
Wolę unikać zastanawiania się nad odpowiedzią na to pytanie – aczkolwiek jest ona właściwie oczywista. Dominuje poczucie wstydu za własne organy państwowe, bo od nich zależymy w tej sytuacji. Gdy organizowaliśmy 1,5 roku temu Kongres Kopernikański, entuzjazm za granicą (!) był wręcz niezwykły. Do Torunia przyjechało kilkuset ludzi, w tym 5 laureatów nagrody Nobla, mieliśmy bardzo napięty program, konferencja była sukcesem organizacyjnym i naukowym. Osoby, które tu do Polski przyjechały wyrażały chęć powrotu. W tym roku, kolejne wydarzenie pod nazwą Futurist of the Year poświęcone było głównie sztucznej inteligencji, czyli tematowi niezwykle aktualnemu. Uczestniczyli w nim światowej klasy naukowcy, włącznie z noblistami, eksperci w tej dziedzinie. Było to miarą dużego zainteresowania Polską i jej szybkim rozwojem. Teraz należałoby to skapitalizować. Zaczęliśmy budować kontakty, by inicjatywa Akademii i Szkoły rosła, aby była coraz bardziej efektywna. I nagle wszystko się zmieniło. Poinformowano nas, że mamy wszystko zwijać, bo tak naprawdę to niszczymy polską naukę i w zasadzie to powinniśmy siedzieć i czekać na likwidację instytucji. Byłby to okropny wstyd; cóż bowiem mielibyśmy powiedzieć naszym 50 członkom Akademii – powtórzę, z wieloma najwyższej rangi światowej uczonymi – że był taki pomysł, żeby stworzyć Akademię, a teraz już go nie ma, więc już im „dziękujemy”? To przecież nie są ludzie, z których można sobie robić żarty … Mówiąc zaś serio – w znaczących krajach koncepcje ciągłości instytucjonalnej oraz zaangażowania w inicjatywy wiążące zagranicznych partnerów są traktowane z najwyższą powagą. Oby obecna Polska nie sygnalizowała odejścia od tego ideału.
Kto najbardziej straci na zamknięciu, likwidacji Akademii i Szkoły?
Wydawało mi się, że usilną pracą stworzymy pewien nowy rodzaj oferty dla tych studentów w Polsce, którzy zainteresują się nową platformą i formą uczenia, oraz kontaktem z zagranicznymi uczonymi. W zagranicznych ośrodkach, w laboratoriach, instytutach badawczych współdziałają doskonale wykształceni eksperci i ludzie młodzi, studenci, doktoranci, post-doktorzy, i tworzą to co nazywamy współczesną nauką. Chcieliśmy stworzyć miejsce w Polsce, które dałoby efekt „światła w tunelu” i rozpoczęło proces konstruktywnej (przez przyciąganie talentu DO Polski) intensyfikacji wymiany zagranicznej. Warunek sukcesu takiego pomysłu jest prosty - muszą zaistnieć odpowiednio stworzone możliwości. Obecnie, jednak, pomysł na realizację zadań wyznaczonych Akademii Kopernikańskiej nie znajduje wsparcia wśród aktualnych włodarzy polskiej nauki.