"Zieloni Kanonierzy" lepsi od Spójni
W rozegranym w hali sportowej Ośrodka Sportu i Rekreacji Bemowo przy ul. Obrońców Tobruku meczu 22. kolejki Energa Basket Ligi koszykarze stołecznej Legii pokonali Spójnię Stargard 76:72.
Początek spotkania miał wyrównany przebieg. Beniaminek Energa Basket Ligi nie zamierzał oddawać meczu bez walki, sposób gry Spójni dawał jej punkty. Na parkiecie dominowała jednak nieskuteczność i błędy obu ekip, co spowodowało niski wynik pierwszej kwarty, którą legioniści wygrali 15:14. Inaczej wyglądała druga część pojedynku – za trzy trafił Omar Prewitt, który po chwili udanie zakończył również akcję w której był faulowany w momencie rzutu. Wysiłki stołecznej drużyny nie sprawiały jednak, że zyskali oni kilkupunktową przewagę. Stargardzianie często trafiali z dystansu dzięki czemu po piętnastu minutach gry minimalnie prowadzili, 29:27. Popis swojej gry dawał Rod Camphor – zawodnik Spójni był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na boisku dzięki któremu to goście w lepszych humorach udawali się na przerwę prowadząc 38:33. Wspomniany Rod Camphor miał wówczas na swoim koncie już 16 punktów.
W trzeciej kwarcie oba zespoły postawiły na rzuty za trzy, co okazało się trafnym posunięciem, bowiem zarówno Spójnia jak i Legia nieco poprawiły swoją skuteczność w tym elemencie gry. Warszawski zespół wciąż musiał gonić przeciwnika, który w sprytny sposób wykorzystywał błędy przeciwnika. Trafiać zaczął Piotr Pamuła, co mogło zwiastować dla Legii kolejne problemy. Gra Legii nie była płynna, dość powiedzieć, że podopieczni trenera Tane Spaseva nie zdołali zdobyć punktów przez niemal trzy minuty. Przestój gospodarzy wykorzystała Spójnia. To właśnie stargardzianie prowadzili 59:52 przed decydującą kwartą starcia.
Od mocnego uderzenia zaczął Omar Prewitt, który najpierw trafił za trzy, by po chwili zdobyć kolejne dwa punkty. Legia przegrywała już tylko 57:59, a faul niesportowy odgwizdano Dawidowi Brękowi po którym kolejne trafienia warszawian pozwoliły im wyjść na prowadzenie 62:59. Legioniści szli za ciosem – dwukrotnie zza łuku trafił Sebastian Kowalczyk i miejscowi wygrywali już 70:63 na sześć minut przed końcem meczu. Kilka punktów na korzyść gospodarzy ciągle widniało na tablicy świetlnej, co błyskawicznie uległo zmianie po udanej końcówce koszykarzy Spójni. Rzut za trzy Shane’a Richardsa doprowadził do remisu 72:72.Do końca pozostawała zaledwie minuta gry. Udane wejście pod kosz kapitana Legii i to stołeczni prowadzili 74:72,ale 11 sekund mieli jeszcze stargardzianie. Ich nieudana akcja zniweczyła szanse na niespodziankę w Warszawie. Legia zwyciężyła 76:72.
Legia Warszawa – Spójnia Stargard 76:72 (15:14, 21:24, 16:21, 24:13)
Najwięcej punktów: Omar Prewitt (25), Sebastian Kowalczyk (19), Rusłan Patiejew (12) - Rod Camphor (23), Norbertas Giga (12), Piotr Pamuła (11)
Składy:
Legia Warszawa: Omar Prewitt, Sebastian Kowalczyk, Rusłan Patiejew, Keanu Pinder, Filip Matczak, Jakub Karolak, Michał Kołodziej, Mariusz Konopatzki, Morayo Soluade, Adam Linowski, Patryk Nowerski, Jakub Sadowski.
Spójnia Stargard: Rod Camphor, Norbertas Giga, Piotr Pamuła, Hubert Pabian, Shane Richards, Wojciech Fraś, Marcel Wilczek, Marcin Dymała, Maciej Raczyński, Dawid Bręk.
- Gratulacje dla zespołu Spójni Stargard. Bardzo fajne spotkanie, mieli otwarte rzuty i je trafiali. Byli nieźli w obronie także gratulacje raz jeszcze dla Spójni i jej trenerów. Dla nas to bardzo ważne zwycięstwo w walce o play-off. Skupiamy się na kolejnych meczach. Chciałem pogratulować, podziękować mojemu sztabowi szkoleniowemu, asystentom, kibicom, którzy fajnie nas wspierają tak teraz jak i w meczu ze Spójnią – przedstawili bardzo fajną choreografię. Dziękuję kibicom koszykówki w Warszawie, którzy byli dziś na naszym meczu i kibicują nam - powiedział trener Legii Tane Spasev na konferencji pomeczowej.
- Chciałbym pogratulować zespołowi gości za walkę. Było to dla nas naprawdę ciężkie spotkanie, męczyliśmy się można powiedzieć, oni trafiali na dobrej skuteczności te otwarte rzuty. Cale szczęście w drugiej połowie mieliśmy liderów, gdzie Omar w takich momentach, nawet na początku trzeciej kwarty, ciągnął fajnie zespól. Obudziliśmy się, agresywnie, fajnie graliśmy Mario czy Filip, do tego fajnie broniliśmy swojej strefy podkoszowej, jednak te trojki bolały i mecz był cały czas zacięty. To jest taki nasz monolit, gdzie sztab szkoleniowy robi taką pracę, asystenci przygotowują nas, że tak powiem „cisną” nas na treningach. Podnoszą nasz poziom, gdzie nam się wydaje, że jesteśmy w miarę dobrymi graczami, a oni znajdują jakieś nasze minusy, żebyśmy byli jeszcze lepszymi zawodnikami. Dla nich to na pewno też ciężka praca i dla nich na pewno wielkie podziękowania, jak również dla pomagających nam pod względem fizycznym Adama, Kuby i Sebastiana. Trzeba też powiedzieć o nich, bo to nie tylko wynik i statystyki na koniec – tu jest grupa ludzi którzy naprawdę tworzą monolit, wspierają się i mam nadzieję, że walka, dobra gra przyniesie to play-off. I oczywiście kibice, bo to co zrobili dziś, atmosfera jaką tworzą jest niesamowita - dodał Sebastian Kowalczyk, kapitan "Zielonych Kanonierów".
A już we wtorek, 19 marca legioniści rozegrają kolejne ważne spotkanie Energa Basket Ligi, w którym zmierzą się we Włocławku z miejscowym Anwilem.
Fot./Źródło: Marcin Bodziachowski/legiakosz.com