Zostawił 8-miesięcznego syna w nagrzanym aucie na warszawskiej Białołęce. Dziecko przeżyło dzięki reakcji przechodniów
Niemowlę, które zostało zamknięte w rozgrzanym samochodzie na Białołęce, przeżyło dzięki szybkiej interwencji świadków. Zdarzenie miało miejsce w czwartek. Dziecko było odwodnione i wymagało hospitalizacji. Policja zatrzymała ojca, który odpowie za narażenie syna na niebezpieczeństwo.
Chłopczyk był sam w nagrzanym samochodzie
Według relacji świadków, około godziny 18.10, jeden z przechodniów usłyszał płacz dziecka z samochodu zaparkowanego na uboczu drogi osiedlowej. Po chwili do pojazdu zbliżyli się pozostali przechodnie i zobaczyli, że na tylnym siedzeniu znajduje się fotelik z małym dzieckiem. Dziecko było spocone i wystraszone, a w samochodzie nie było nikogo innego. Szyby w przednich drzwiach były uchylone na kilka centymetrów.
Jednej z kobiet, która przybyła na miejsce, udało się otworzyć drzwi samochodu przez uchylone okno i wyjąć dziecko z fotelika. Natychmiast wezwano policję i pogotowie ratunkowe. Temperatura na zewnątrz sięgała 35 stopni Celsjusza, a w samochodzie było jeszcze goręcej.
Dziecko było odwodnione, trafiło do szpitala
Niebawem na miejsce przybyli policjanci, którzy natychmiast wezwali karetkę pogotowia. Funkcjonariusze próbowali dowiedzieć się, gdzie są rodzice dziecka, ale nikt z otoczenia nie potrafił im pomóc. Sprawdzili numer rejestracyjny samochodu i ustalili dane właściciela. Próbowali się z nim skontaktować telefonicznie, lecz bez rezultatu. Po dotarciu na miejsce, ratownicy medyczni stwierdzili, że chłopiec ma objawy odwodnienia i musi zostać przewieziony do szpitala. Tam lekarze potwierdzili diagnozę i zdecydowali o pozostawieniu dziecka na obserwacji.
Tymczasem policjanci nadal poszukiwali rodziców chłopca. Około godziny 19:00 do samochodu podszedł mężczyzna, który okazał się być ojcem dziecka. 40-latek był bardzo zdenerwowany i próbował wytłumaczyć się z tego, co się stało. Chwilę później pojawiła się również matka dziecka.
Ojciec usłyszał zarzuty
Policjanci zatrzymali ojca dziecka do czasu wyjaśnienia okoliczności sprawy. Następnego dnia przesłuchali też matkę dziecka. Na podstawie zebranych dowodów, w tym zeznań świadków i opinii lekarzy, policjanci przedstawili ojcu zarzut narażenia syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi mu za to kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
fot.Pixabay