Minimalna porażka legionistów na Bemowie
Koszykarze Legii Warszawa w meczu 27. kolejki Orlen Basket Ligi przegrali na własnym parkiecie z GTK Gliwice zaledwie trzema punktami.

Spotkanie w Warszawie rozpoczęło się od wyrównanej gry – obie drużyny wymieniały się punktami. Dla Legii trafiali Kameron McGusty i Mate Vucić, natomiast dla GTK Gliwice skuteczni byli Szymon Frąckiewicz oraz Mario Ihring. W kolejnych minutach inicjatywę przejęli goście. Znakomicie dysponowany Mario Ihring napędzał ofensywę GTK, które szybko powiększyło przewagę do sześciu punktów (10:4). Trener Legii, Heiko Rannula, poprosił o pierwszy czas, próbując przerwać dobrą passę rywali. Przerwa niewiele zmieniła. Goście kontynuowali swoją świetną grę – Frąckiewicz zdobył kolejne punkty, a Martins Laksa trafił zza łuku, powiększając przewagę GTK do dwunastu punktów (5:17) po sześciu minutach gry. Legia próbowała odpowiedzieć – pierwszą celną trójkę dla gospodarzy zdobył Keifer Sykes – jednak GTK konsekwentnie utrzymywało swoją przewagę. Na dwie minuty przed końcem kwarty goście prowadzili już 21:8. Końcówka pierwszej odsłony była popisem Chrisa Czerapowicza, który dwukrotnie trafił za trzy, powiększając przewagę gości aż do 19 punktów. Ostatnie słowo w pierwszej kwarcie należało do Michała Kolendy, który celnym rzutem zza łuku zmniejszył nieco straty. Po pierwszej kwarcie Legia przegrywała 11:27.
Druga kwarta rozpoczęła się od mocnego uderzenia gości. Świetnie dysponowany Mario Ihring ponownie trafił za trzy punkty, a chwilę później kolejne dwa punkty dołożył Matt Milon, co pozwoliło GTK Gliwice odskoczyć na dwudziestojednopunktowe prowadzenie. Legia próbowała odrabiać straty – skutecznie punktowali Kameron McGusty i Keifer Sykes, jednak za każdym razem odpowiedź przychodziła ze strony Ihringa, który kolejnym celnym rzutem za trzy utrzymywał bezpieczną przewagę. Po siedmiu minutach gry na tablicy widniał wynik 42:20 dla gości. W dalszej części kwarty obie drużyny wymieniały się punktami – dla Legii trafiali Maksymilian Wilczek i Ojārs Siliņš, jednak GTK Gliwice konsekwentnie odpowiadało i utrzymywało swoją wysoką przewagę. Na minutę przed końcem pierwszej połowy było 47:24 dla gości. Końcówka drugiej kwarty ponownie należała do Mario Ihringa, który trafił swoją kolejną "trójkę", powiększając przewagę GTK do dwudziestu sześciu punktów (50:24). Na tym etapie meczu Ihring miał już na swoim koncie osiemnaście punktów i był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na parkiecie. Były to również ostatnie punkty zdobyte w tej kwarcie.
Druga połowa rozpoczęła się od zdecydowanych prób odrabiania strat przez legionistów. Dwukrotnie celnie trafił Ojārs Siliņš, a następnie skuteczną akcję zakończył Kameron McGusty, co pozwoliło gospodarzom zmniejszyć stratę do 20 punktów (36:56). W odpowiedzi trener GTK Gliwice, Boris Balibrea, szybko poprosił o czas. Po przerwie to Legia kontynuowała dobrą grę. Dzięki agresywnej obronie i licznym stratom GTK, gospodarze zaczęli powoli odrabiać straty. Po indywidualnych akcjach Aleksy Radanova oraz Michała Kolendy przewaga gości stopniała do zaledwie czternaście punktów (42:56) na cztery minuty przed końcem trzeciej kwarty. Kolejne minuty to wyrównana wymiana punktów. Po dwóch celnych rzutach wolnych wykonanych przez Mate Vučicia, Legia utrzymywała stratę na poziomie czternastu punktów (46:60). Końcówka kwarty należała jednak do McGusty'ego, który najpierw trafił za dwa punkty, a chwilę później efektownie zza łuku, zmniejszając stratę Legii do zaledwie dziewięciu punktów. GTK szybko odpowiedziało – celną trójką popisał się Kacper Gordon, ponownie zwiększając przewagę gliwiczan do dwunastu punktów. Po trzeciej kwarcie Legia Warszawa przegrywała 51:63.
Ostatnia kwarta rozpoczęła się znakomicie dla Legii Warszawa. Po skutecznych akcjach Michała Kolendy i Kamerona McGusty'ego gospodarze zmniejszyli stratę do zaledwie sześciu punktów, dając sygnał do walki o odwrócenie losów spotkania. GTK jednak odpowiedziało błyskawicznie. Punkty Malika Toppina oraz celna trójka Chrisa Czerapowicza pozwoliły gliwiczanom ponownie odskoczyć na dwunastu punktów. Przy wyniku 74:62 na pięć minut przed końcem meczu trener Heiko Rannula zmuszony był poprosić o czas. Po krótkiej przerwie Legioniści próbowali odrabiać straty, jednak GTK skutecznie odpowiadało na każdą próbę zbliżenia się gospodarzy. Po akcji 2+1 McGusty'ego na dwie minuty przed końcem wciąż utrzymywała się dwunastopunktowa przewaga gości. Końcówka przyniosła jednak ogromne emocje. W ostatniej minucie meczu dwie szybkie skuteczne akcje Legii – najpierw McGusty, a następnie dobitka Ojārsa Siliņša – pozwoliły zmniejszyć stratę do siedmiu punktów (74:81). GTK poprosiło o czas, próbując uspokoić grę. Po przerwie Legioniści kontynuowali szaleńczy pościg. Kolejne punkty zdobyli McGusty, Maksymilian Wilczek w akcji 2+1 oraz ponownie McGusty trafiając za trzy. W ciągu trzydziestu sekund Legia odrobiła osiem punktów straty i na trzydzieści sekund przed końcem meczu przegrywała już tylko jednym punktem – 82:83. Piłka trafiła do GTK, a Kacper Gordon pewnie wykorzystał dwa rzuty osobiste, zwiększając przewagę gości do trzech oczek. W kolejnej akcji Legii nie udało się trafić – niecelny rzut Siliņša zmusił gospodarzy do faulu. Chris Czerapowicz wykorzystał oba rzuty wolne i GTK odskoczyło na pięć punktów. Ostatnie punkty w meczu zdobył Ojārs Siliņš, pewnie trafiając dwa rzuty osobiste, ale to nie wystarczyło. Ostatecznie Legia Warszawa po heroicznym pościgu musiała uznać wyższość GTK Gliwice, przegrywając w Warszawie trzema punktami.
Legia Warszawa – GTK Gliwice 84:87 (11:27, 13:23, 27:13, 33:24)
Składy:
Legia: Kameron McGusty, Ojārs Siliņš, Michał Kolenda, Mate Vucić, Keifer Sykes, Maksymilian Wilczek, Dominik Grudziński, Aleksa Radanov, Andrzej Pluta, E.J. Onu, Julian Dąbrowski -, Wojciech Jasiewicz -.
GTK: Mario Ihring, Martins Laksa, Chris Czerapowicz, Łukasz Frąckiewicz, Kacper Gordon, Malik Toppin, Matt Milon, Kuba Piśla, Aleksander Busz, Michał Jodłowski.
/Marcin Kalicki/
Fot./Źródło: Maciej Gronau/LegiaKosz