Moc, energia, endorfina- czyli Łąki Łan w Stodole
W sobotni wieczór w klubie Stodoła rozbrzmiały wesołe, skoczne dźwięki szalonego zespołu Łąki Łan, który królował na scenie prawie dwie godziny, dając niesamowite i niezapomniane show!
Wydarzenie rozpoczęło się o 19:30 Open Stage w postaci zespołu I Love You Honey Bunny i już wtedy publiczność zaczęła rozgrzewkę przed gwiazdą wieczoru.
Po godzinie 20:30 na scenę zaczeli wchodzić muzycy w zwierzęcych przebraniach, w końcu zespół Łąki Łan tworzą Mega Motyl, Pon Kolny, Zając Cokictokloc, Jeżus Marian i Paprodziad. Nie przez przypadek została wybrana taka nazwa i takie przydomki. Zespół bardzo ceni sobie przyrodę i w wielu piosenkach podkreśla jej wartości. Słowa piosenek wokalisty, czyli Paprodziada, mają swoje inspiracje w naturze.
Koncert rozpoczął się utworem Bombaj, którego przesłaniem są trzy proste słowa "Baw się, tańcz, skacz". Te słowa na pewno towarzyszyły każdemu kto na tym wydarzeniu się pojawił.
Później jeszcze można było usłyszeć takie utwóry jak Lovelock, Syntonia, Biont, Pleń czy Jammin. Nie zabrakło też Łan For Me, które odśpiewał Bartek Królik- basista grupy.
Zespół zapewniał wciąż nową energię, rozbawiał ludzi, miał doskonały kontakt z publicznością, a fani odwdzięczali się tym samym. Przebrani wciąż tańczyli i śpiewali utwory swoich idoli.
Co wyróżniało koncert w Warszawie było zaproszenie do wzięcia udziału w koncercie orkiestry dętej, którą nazwali Dmuchawce. Dyrygent równie czynnie skakał i tańczył na scenie wraz ze swoimi muzykami, co muzycy z Łąki Łan.
Na scenie nie zabrakło również przedmiotów związanych z przyrodą, wokalista pił z konewki, a sam ubrany był w robiący ogromne wrażenie kostium, płaszcz zrobiony z kwiatów. Bardzo interesujący i warty uwagi był również statyw, który przypominał drzewo, wraz z gałęziami i pióropuszami.
Koncert był wydarzeniem do końca z wyprzedanymi biletami, co pokazuje jak ludzie łakną taką muzykę, która poprawia humor na długo. Nie brakowało bisów, a po koncercie można było zobaczyć się z Paprodziadem przy sklepiku zespołowym i wziąć autograf bądź zrobić pamiątkowe zdjęcie.
Katarzyna Bastrzyk