„Puchar jest Nasz!”. Legia triumfuje po raz 20!
Przez cały dzień słychać było najczęściej na ulicach Warszawy jedno zdanie: „Puchar jest Nasz”. I faktycznie w rozgrywanym popołudniu na PGE Narodowym finale Fortuna Pucharu Polski Legia pokonała Raków Częstochowa i sięgnęła po to trofeum po raz dwudziesty w historii klubu.
Mecz dwóch najlepszych drużyn PKO Ekstraklasy obecnego sezonu, mecz dwóch wielkich trenerów polskiej ligi, mecz wielu podtekstów. Jak do tego dodamy miejsce spotkania – PGE Narodowy to wiemy, że będzie to widowisko godne finału krajowego pucharu.
Spotkanie fatalnie rozpoczęli legioniści. W czwartej minucie Yuri Ribeiro nie był w stanie dotrzymać kroku Franowi Tudorowi. Portugalski obrońca Legii chcąc zatrzymać zawodnika Rakowa wykonał wślizg, jednak zamiast w piłkę trafił w nogi przeciwnika. Sędzia Piotr Lasyk początkowo nie widział przewinienia zawodnika stołecznego klubu, jednak po analizie VAR zmienił decyzję. Ribeiro otrzymał czerwoną kartkę, a warszawianie musieli od szóstej minuty grać w osłabieniu. Mając jednego piłkarze więcej Raków stwarzał sobie coraz to groźniejsze akcje. Dobrych sytuacji nie wykorzystali m.in. Ivi López, Vladislavs Gutkovskis czy Władysław Koczerhin. Legioniści groźną akcję stworzyli dopiero pod koniec pierwszej połowy, ale strzał z półwoleja Filipa Mladenovicia był delikatnie mówiąc niedokładny. W ostatniej akcji tej części spotkania dogodną sytuację miał Bartosz Slisz, jednak strzał pomocnika Legii nie zaskoczył Kacpra Trelowskiego.
O drugich czterdziestu pięciu minutach obydwie drużyny najchętniej by zapomniały. Niewiele akcji, mało gry do przodu i sporadyczne zagrożenie bramki przeciwnika – to nie było to czego oczekiwali kibice. Wszystkie akcje stwarzane przez Raków kończyły się na obrońcach stołecznego klubu lub doskonale dysponowanym dzisiaj Kacprze Tobiaszu. Remis w regulaminowym czasie gry oznaczał dodatkowe trzydzieści minut. Dogrywka również nie przyniosła rozstrzygnięcia. O tym, kto zdobędzie Puchar Polski w 2023 roku zdecydowały rzuty karne. Po pierwszych dziesięciu „jedenastkach” nadal był remis. Dla Legii gole strzelali: Bartosz Slisz, Maciej Rosołek, Rafał Augustyniak, Patryk Sokołowski i Paweł Wszołek, zaś dla Rakowa: Fran Tudor, Strátos Svárnas, Fabian Piasecki, Bartosz Nowak oraz Juan Carlos Silva. W szóstej kolejce rzut karny wykorzystał Maik Nawrocki i „Wojskowi” byli ponownie bliżsi wygranej. Do kolejnego strzału z jedenastu metrów podszedł Mateusz Wdowiak. Strzał rezerwowego Rakowa doskonale wyczuł uznany zawodnikiem meczu Kacper Tobiasz. Legia po raz dwudziesty zdobyła Puchar Polski.
Legia Warszawa – Raków Częstochowa 0:0 (0:0, 0:0, karne 6:5)
Czerwone kartki: Yuri Ribeiro (6), Filip Mladenović (po zakończeniu spotkania)
Żółte kartki: Josue, Paweł Wszołek, Tomas Pekhart, Rafał Augustyniak, Bartosz Kapustka, Kacper Tobiasz, Kosta Runjaić – Zoran Arsenić, Ioannis Papanikolaou, Vladislavs Gutkovskis, Marek Papszun.
Składy:
Legia: Kacper Tobiasz, Artur Jędrzejczyk, Rafał Augustyniak, Yuri Ribeiro, Paweł Wszołek, Bartosz Slisz, Josue (106 – Patryk Sokołowski), Bartosz Kapustka (85 – Jurgen Celhaka), Filip Mladenović (106 – Makana Baku), Ernest Muci (43 – Maik Nawrocki), Tomas Pekhart (62 – Maciej Rosołek).
Raków: Kacper Trelowski, Stratos Svarnas, Zoran Arsenić, Tomas Petrasek (45+2 – Patryk Kun, 91 – Wiktor Długosz), Fran Tudor, Ben Lederman (69 – Bartosz Nowak), Giannis Papanikolaou, Jean Carlos, Władysław Koczerhin, Vladislavs Gutkovskis (69 – Fabian Piasecki), Ivi Lopez (98 – Mateusz Wdowiak).
– Czerwona kartka na samym początku spotkania sprawiła, że mecz potoczył się w zupełnie innym kierunku. To było duże obciążenie dla sfery mentalnej zawodników. Musieliśmy się zastanowić, co możemy zmienić. Wprowadziliśmy Maika Nawrockiego za Ernesta Muciego. Przeorganizowaliśmy nasze szeregi. Zagęściliśmy środek pola, nie daliśmy Rakowowi rozwinąć skrzydeł, graliśmy bardzo dobrze jeden na jednego. Z każdą minutą presja rosła. Raków dochodził do sytuacji, ale inaczej być nie mogło. Kacper Tobiasz wybronił kilka niesamowitych sytuacji. Pokazaliśmy kolektyw i chart ducha. Postawiliśmy się rywalom, a w rzutach karnych okazaliśmy się lepsi. Jestem niezwykle dumny. To nie jako nagroda dla kibiców, dla miasta, za niepowodzenia z zeszłego sezonu. Sam mecz pewnie nie był ucztą dla koneserów piłki nożnej. Na pewno nie była to reklama polskiej piłki nożnej. Najważniejszy dzisiaj jest jednak tytuł. Mamy jeszcze kilka kolejek do końca sezonu, ale cieszymy się dzisiaj z tego sukcesu – powiedział po meczu Kosta Runjaić, trener Legii. – Chciałbym gorąco podziękować kibicom za wsparcie i wspaniałą oprawę. Puchar jest Nasz – dodał.
Fot. Ana Okolus Fotografia