mobile
REKLAMA

„Chciałem pokazać, że to nie drewniany złom” – wywiad o rzeźbie „Wierzbie” z Janem Sajdakiem

Jan Sajdak - artysta, rzeźbiarz, w rozmowie z nami opowiada o pracy nad słynną rzeźbą „Wierzby” w Parku Fosa i Stoki Cytadeli na warszawskim Żoliborzu. Wspomina początki projektu, opowiada o jego historii, twórczych wyzwaniach i swoich marzeniach dotyczących przyszłych realizacji artystycznych.

Julia Mendyk
TAGI
„Chciałem pokazać, że to nie drewniany złom” – wywiad o rzeźbie „Wierzbie” z Janem Sajdakiem

Julia Mendyk: Jak zaczęła się Pana historia ze słynną „Wierzbą”?

Jan Sajdak: Wierzba, która rosła w tym miejscu, była bardzo okazała, choć krucha. Złamała się około dziesięć lat temu, na wysokości czterech metrów. Został jednak żywy pień, z którego wciąż wyrastały nowe gałęzie. Z czasem pojawił się pomysł, by drzewo całkowicie usunąć, ale na szczęście do tego nie doszło. Wtedy zacząłem zastanawiać się, co mogę zrobić, by podkreślić jej wyjątkowość. Chciałem pokazać, że to nie drewniany „złom”, lecz coś, co wciąż ma symboliczne znaczenie, tak jak wierzby w wierzeniach naszych przodków.

Jaki pomysł zrodził się wtedy w Pana głowie?

Ta wierzba była naprawdę niezwykła - jej pień skręcał się spiralnie, a w kilku miejscach miała naturalne dziuple. Wpadłem na pomysł, by wypełnić je witrażami na wymiar. Projekt udało mi się zrealizować w 2018 roku.

Wykonywał Pan już wcześniej witraże?

Nigdy wcześniej tego nie robiłem. Nic bym pewnie nie osiągnął, gdyby nie wiara w swoje umiejętności. Dodatkowo sam postawiłem sobie także wyzwanie, bo wymyśliłem, że witraże do „Wierzby” wykonam eksperymentalną techniką z wykorzystaniem recyklingu.

Co okazało się najlepszym tworzywem dla Pana wizji?

Przeglądając różne śmietniska i złomowiska, szukałem odpowiednich tworzyw na witraże. Ostatecznie stanęło na odpadach z firmy produkującej reklamy z pleksi. Wziąłem część z nich, pociąłem na kwadraciki, kleiłem i malowałem.

Czy „Wierzba” długo cieszyła się swoim nowym, barwnym obliczem?

Już w 2018 roku wierzba była częściowo spróchniała, co deformowało drzewo i powodowało pękanie witraży. Starałem się je naprawiać - organizowałem nawet zrzutkę, ale w końcu zrozumiałem, że nie mogę reperować ich w nieskończoność. Pomyślałem, że muszę albo pogodzić się z losem drzewa i pozwolić mu obumrzeć, albo napisać nowy rozdział i artystycznie je ocalić.

W tym roku nadszedł ten nowy rozdział.

Dokładnie tak. Tym razem stworzyłem nową rzeźbę, której tylko fragment stanowi żywa część starej wierzby.

Co w takim razie odróżnia nową „Wierzbę” od tej pierwotnej?

Nową wersję wzmocniłem stalową konstrukcją zakotwiczoną w ziemi, która stabilizuje dawny pień. Na niej oparłem nową, splecioną strukturę z gałęzi akacjowych - drewna bardzo twardego i odpornego na warunki atmosferyczne.

A co z witrażami - czy i one przeszły metamorfozę?

Tak, tym razem nie użyłem pleksiglasu pozyskanego z recyklingu, lecz zamówionych wcześniej, pociętych na kwadraty płyt pleksi w szerokiej gamie kolorów. Wiedziałem, że nie zdążyłbym ukończyć rzeźby na czas, gdybym musiał wszystko wykonywać samodzielnie.

 

Czy pomagał ktoś Panu przy pracach nad rzeźbą?

Cały projekt opracowałem samodzielnie, jednak jego realizacja była możliwa dzięki wsparciu programu Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku „Rzeźba w przestrzeni publicznej dla Niepodległej – 2025”, a także pomocy MA Fundacji i Zarządu Zieleni m.st. Warszawy. W codziennej pracy przy „Wierzbie” towarzyszył mi mój brat Tadzio, a motywacji dodawali nam spacerowicze - zwłaszcza grupa dzieci, które serdecznie pozdrawiam.

Jak chciałby Pan, aby ci spacerowicze odbierali tę rzeźbę?

Chciałbym, aby nie odbierali tego jedynie jako zwykłe drzewo, obok którego przechodzą obojętnie, lecz jako coś wartościowego- nie tylko stary pień, lecz prawdziwą świątynię natury.

A ma Pan jakieś marzenia, co do innych realizacji artystycznych?

Oczywiście, jest ich wiele, ale pierwsze, które przychodzi mi na myśl, to stworzenie w jakimś parku, wśród starego drzewostanu, konstrukcji z wiszących, nadrzewnych gniazd. Chciałbym, aby były one zadaszone panelami słonecznymi i przypominały rój świetlików.

W takim razie mocno trzymam kciuki za tę realizację.

Bardzo dziękuję.

 

Rozmawiała Julia Mendyk

fot. Julia Mendyk 

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda