Dzieciom na Dzień Dziecka
Danuta Stankiewicz opowiada o swoich projektach dla najmłodszych. W latach 80-tych minionej epoki była pierwszą piosenkarką, która polskie baśnie i legendy opowiedziała dzieciom w formie piosenki. Śpiewane przez nią kołysanki, bajki i przytulanki słuchają już kolejne pokolenia dzieciaków.
Dzisiaj przypada Międzynarodowy Dzień Dziecka, obchodzony w Polsce od 1950 roku. Jednak w kalendarzu znaczących wydarzeń trwale zapisał się dopiero w 1952 roku. Inicjatorem tego święta – jak podaje Wikipedia – jest organizacja International Union for Protection of Childhood, której głównym założeniem było zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim dzieciom na świecie. Corocznie odbywały się tego dnia imprezy dla najmłodszych. Z uwagi jednak na pandemię i związane z tym ograniczenia w tym roku świętowanie z okazji Dnia Dziecka przeniosło się częściowo do sieci.
Informator Stolicy postanowił wporozmawiać z piosenkarką, która zrewolucjonizowała polski rynek muzyczny, tworząc ponadczasowe projekty artystyczne nie tylko dla dorosłych, ale i najmłodszych.
– Robiąc ostatnio zakupy w jednym z mokotowskich hipermarketów zaczepił mnie młody mężczyzna. I chociaż twarz miałam zasłoniętą maseczką to rozpoznał mnie. A już wielką niespodziankę sprawił mi wyznając, że wychował się na bajkach dla dzieci… śpiewanych przeze mnie! Byłam tak zaskoczona, że nawet nie przyszło mi do głowy, by spytać o jego ulubioną bajkę. Na szczęście sam po chwili zdradził, że chociaż ma 25 lat to do dzisiaj nuci sobie… „Piosenkę o Złotej Kaczce” – mówi Danuta Stankiewicz, a na jej twarzy maluje się promienny uśmiech. – Bo prawdą jest to, co śpiewała kiedyś Ania Jantar, że „tak mało trzeba nam, żeby szczęśliwym być i drugiemu szczęście dać” – przekonuje artystka, cytując fragment jednej z piękniejszych piosenek Bursztynowej Dziewczyny.
Jej pozornie niewinny romans z piosenką dla najmłodszych zaczął się pod koniec lat 80-tych XX wieku, gdy otrzymała propozycję zaśpiewania tzw. czołówki do popularnego filmu dla dzieci „Dommel”, który powstał w koprodukcji japońsko-belgijsko-holenderskiej na kanwie komiksu „Cubitus”.
– Był to bardzo popularny animowany serial dla dzieci. Miał ponad sto odcinków i emitowany był przez program pierwszy TVP w sobotnią „Wieczorynkę”. Dzieciaki go naprawdę uwielbiały. W „Dommelu” śpiewałam piosenkę o tym samym tytule z polskim tekstem Zbigniewa Staweckiego. W tym projekcie swoich głosów użyczała cała plejada znanych aktorów filmowych i dubbingowych. Pamiętam, że głosem Barbary Bursztynowicz mówiła Cherry – opowiada Danuta Stankiewicz.
Co ciekawe, „Dommel” zapoczątkował też serię wykorzystania jej głosu do innych popularnych seriali telewizyjnych dla dzieci: „Witaj Franklin”, „Brzydkie Kaczątko”, „Małgosia i buciki” oraz „Pomocnik Świętego Mikołaja”.
Gdy w 1987 roku w Polsce otwarta została filia amerykańskiego studia filmów animowanych Hanna-Barbera Poland dziecięcy rynek opanowały kreskówki, wydawane na kasetach VHS. Gwoli ciekawości: siedziba firmy mieściła się przy ulicy Goleszowskiej 6 w Warszawie, na ostatnim piętrze budynku należącym do Przedsiębiorstwa Państwowego „Polskie Nagrania”, największej wówczas wytwórni fonograficznej w kraju. W salonach firmowych „Polskich Nagrań” ustawiały się kolejki po kasety VHS z serialami rysunkowymi w odcinkach : „Miś Yogi”, „Pies Huckleberry”, „Flinstonowie”, „Jetsonowie”…
– Na przełomie lat 80/90-tych XX wieku świat oszalał na punkcie zachodnich filmów animowanych dla dzieci. Przyznaję, sama kilka z nich obejrzałam i bardzo mi się podobały. Z drugiej jednak strony dziwiło mnie, że zachwycamy się zachodnimi produkcjami dziecięcymi, zapominając jednocześnie o naszych polskich bajkach i legendach. Nikt też wcześniej nie opowiedział dzieciom treści tych bajek w formie piosenki, więc postanowiłam zbierać materiał na taką płytę. Moja córka, Weronika, miała dwa latka, gdy światło dzienne ujrzała kaseta magnetofonowa i płyta CD „Dawno, dawno temu”. Znalazło się na niej dziesięć legend i bajek: „Dawno, dawno temu”, „Smok Wawelski”, „Cztery podarki Wróżki”, „Hej! Twardowski”, „Piosenka o Warszawskiej Syrence”, „Diabeł Rokita”, „Piosenka o Złotej Kaczce”, „Lusterko i Bazyliszek”, „Rózga Samobijka” i „Dzisiaj Krawiec, jutro Król” – wspomina Danuta Stankiewicz. I dodaje, że wychowana w duchu wielkiego patriotyzmu , nagranie polskich bajek jako piosenek stanowiło wysublimowaną formę jej protestu przeciwko zachłystywaniu się zachodnią kulturą i zapominaniu tym samym o o naszej rodzimej i jakże bogatej kulturze.
Nagranie płyty i kasety „Dawno, dawno temu” okazało się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Wreszcie dla dzieci powstały piosenki oparte na bajkach i legendach polskich. Stankiewicz nie byłaby jednak sobą, gdyby na tym etapie zamknęła twórczy rozdział dla najmłodszych i odcinała kupony.
– Opracowując repertuar ze śpiewanymi bajkami i przeznaczony dla kilkuletnich dzieci, byłam przekonana, że będzie też zapotrzebowanie na kołysanki. I nie myliłam się. One również znalazły się na wielu wydawnictwach składankowych: „Kołysanki usypianki – mini hity” , „księżycowe Kołysanki”, „Śnij maleńki śnij – gwiazdy dzieciom”, „Milusiowe hity”, „Przytulanki malucha”, „Usypianki… do łóżeczka… do podusi”, „Bajki na dobranoc”, „Kołysanki dla najmłodszych” – wyznaje popularna artystka.
Z kołysankami wiąże się również pewna historia, która poniekąd stała się pretekstem do ich nagrania.
– Te śpiewane przeze mnie bajki bardzo podobały się także dorosłym i wciąż proszono o ich nadawanie w różnych rozgłośniach radiowych. Kiedyś do Polskiego Radia przyszedł list od mojej fanki. Nie kryła w nim, że jest pod ogromnym wrażeniem śpiewanych przeze mnie bajek. Napisała też, że gdy była małym dzieckiem, to mama śpiewała jej „Ballada o słowiku”, a ona bardzo płakała, bo piosenka miała smutny finał. Do listu dołączyła nawet kasetę z tym utworem, zaznaczając, że bardzo by chciała, abym to ja kiedyś ją zaśpiewała. Bardzo wzruszyła mnie treść tego listu i w taki sposób „Ballada o słowiku” zapoczątkowała dalszą serię śpiewanych przeze mnie kołysanek – zdradza Danuta Stankiewicz.
Repertuar dla dzieci okazał się na tyle ponadczasowy, że do dnia dzisiejszego doczekał się już bardzo wielu wznowień. I jakby mało tego, w 2018 roku firma NIVEA BABY do wydanej przez siebie płyty „Ukołysz maleństwo do snu” zakupiła kołysanki m.in. w wykonaniu właśnie Danuty Stankiewicz.
– Dzieci są najwdzięczniejszym odbiorcą śpiewanych dla nich piosenek. Ich recenzje są prawdziwe i szczere aż do bólu. One nie udają, że im się coś podoba i nie zastanawiają się, co wypada powiedzieć, a czego nie. Potrafią świetnie pokazywać swoje emocje, radość i wzruszenie, ale też zdecydowanie wyjść w środku koncertu. Bardzo lubię występować dla dzieci i można się od nich wiele nauczyć. W oparciu o ten materiał zrobiłam też dwa programy koncertowe „Dawno, dawno temu”. Ja byłam muzycznym narratorem, a treść bajki, którą śpiewałam obrazował dzieciom ruchem popularny aktor pantomimy. To było znakomite doświadczenie zawodowe – podkreśla artystka.
Notowała: Anna Tomasik
Foto ze zbiorów prywatnych Danuty Stankiewicz