Fenomen Pracowni Cukierniczej Zagoździński
Od wielu, wielu lat uznawana jest za jedną z najlepszych cukierni w Warszawie. Tytuły, dyplomy i drzewo genealogiczne rodu Zagoździńskich widniejące na ścianach niewielkiego zakładu przy ulicy Górczewskiej 15 pozwalają jeszcze przed spróbowaniem tutejszych specjałów myśleć o tym, że jest to miejsce z wielkimi tradycjami. Zapach oferowanych tu pączków rozszedł się na całą Warszawę. W Tłusty Czwartek kolejki do Pracowni sięgają nierzadko ponad sto metrów.
Pierwsza rodzinna cukiernia założona została przez Władysława Zagoździńskiego przez pierwsze pięć lat miała swoją siedzibę przy ulicy Wolskiej 53 w okolicach ulicy Skierniewickiej. W 1930 roku wraz z rozwojem firmy i ciągle zwiększającą się popularnością właściciel zdecydował się na przeniesienie zakładu do większego lokalu przy ulicy Wolskiej 66. W obecnej siedzibie przy ulicy Górczewskiej 15 Pracownia Cukiernicza Zagoździński funkcjonuje nieprzerwanie od 1973 roku.
Na czym polega fenomen cukierni? – Odpowiedź jest prosta. Nie ma pączków lepszych w Warszawie niż tutaj. Każdy powinien spróbować tutejsze wyroby. A od momentu, kiedy to zrobi, już żaden inny pączek nie będzie smakował tak samo. Zachęcam i polecam – mówi Jadwiga Has.
Fanom słodkości nie przeszkadzają też długie kolejki. – Jest Tłusty Czwartek. Każdy zgodnie z tradycją chce zjeść pączka. A żeby zjeść najlepsze pączki, trzeba swoje cierpliwie odczekać. Ale jak już się uda je nabyć to radość z ich jedzenia rekompensuje wszystkie niedogodności związane z wcześniejszym oczekiwaniem – zakomunikowała Teresa Świątek.
Większe kolejki niż na co dzień przed Pracownią Cukierniczą Zagoździński w tym roku rozpoczęły się formować już od poniedziałku. – Wiem, że nie będę mogła jutro przyjechać po pączki, więc jestem dzisiaj. Ta cukiernia to fenomen. Nie widziałam jeszcze takiego miejsca, w którym wprowadzane są limity na sprzedaż towaru. A tu tak jest i właściciele nie narzekają – powiedziała Pani Irena. – Czekam od 7 rano, na dwie godziny przed otwarcie. A jak widać pierwsza nie jestem. Ale warto. Ten zapach i ten smak jest niepowtarzalny - dodaje Pani Zofia. Codzienne powstaje tu od 800 do 1000 pączków, a w Tłusty Czwartek od 8000 do 10000.
Przed zakładem w ubiegłym roku zrealizowany został projekt z budżetu partycypacyjnego mający na celu uhonorowanie tego miejsca. Przylegający do cukierni teren nazwano Różanym Skwerem Pysznych Pączków, a na jego początku postawiono na cześć córki pierwszego właściciela – Hanny Grelof – „Ławeczkę Uroczej Babci”.
Zapraszamy do odwiedzenia tego niezwykłego miejsca na mapie stołecznych cukierni.