mobile
REKLAMA

Od każdego zawodnika, z którym grałem starałem się czerpać to co miał najlepsze

Jako pierwszy w historii klubu MOS Wola Tramwaje Warszawskie wystąpił w stu spotkaniach drużyny seniorów. O tym jak wspomina swoje początki w klubie, setny mecz i jakie stawia sobie cele ze środkowym stołecznego klubu Brianem Malangiewiczem rozmawia Marcin Kalicki.

Marcin Kalicki
Od każdego zawodnika, z którym grałem starałem się czerpać to co miał najlepsze

Marcin Kalicki: Ostatni mecz w Olsztynie zapamiętasz na długo. To nie tylko wygrana, ale także, a może przede wszystkim Twój setny występ w drużynie seniorów MOS Wola. Jeszcze nikt przed Tobą tego nie dokonał. Jakie to uczucie?

Brian Malangiewicz: Bardzo miłe, szczególnie w takim gronie i przy takim meczu. Przez klub przewinęło się wielu świetnych siatkarzy, więc na pewno fajnie dołożyć swoją małą cegiełkę do historii MOS-u.

M.K.: W meczu z AZS UWM wyprowadziłeś na boisko zespół jako kapitan. Wygraliście spotkanie i przywieźliście do Warszawy trzy punkty, a Ty po raz kolejny znakomicie spisałeś się na środku siatki. Czułeś, że to będzie Twój dzień?

B.M.: Zależało mi, żeby pokazać się z dobrej strony, bo po porażce ten dzień na pewno by tak dobrze nie smakował. W zasadzie to tak się układało, że nie wygrałem w Kortowie od kilku dobrych meczy, wiec tym razem motywacji nie brakowało. Na szczęście cały zespół zagrał po mistrzowsku i oby taka forma długo się utrzymała.

M.K.: Jaki cel po osiągnięciu 100 występów stawiasz przed sobą teraz?

B.M.: Teraz patrzę na jak najlepszą grę drużyny do końca sezonu. Liga jest w tym roku wymagająca, każdy może wygrać z każdym, a dodatkowo COVID. Mam nadzieję, że uda się dograć II rundę oraz play-offy bez kontuzji i pokazać się jako drużyna z jak najlepszej strony.

M.K.: Pomimo kilku ofert, w tym z innego stołecznego zespołu, jesteś wierny barwom wolskiego klubu. Chcesz zostać w nim do końca kariery czy chciałbyś spróbować swych sił gdzieś indziej?

B.M.: Nic nie wykluczam. Patrzę na siatkówkę już trochę inaczej niż parę lat temu. Sprawia mi dużo radości, ale mam też inne obowiązki i czasami ciężko to wszystko pogodzić. W MOS-ie mi się to udaje, w innych klubach mógłbym mieć z tym większy problem.

M.K.: Jak wspominasz swoje początki na Rogalińskiej?

B.M.: Bardzo dobrze. Poznałem świetnych przyjaciół w drużynie juniorskiej i o ile nie udało nam się zdobyć żadnego trofeum, a ja na koniec sezonu doznałem kontuzji to miło wracam do tych czasów. Potem po roku przerwy trochę przypadkiem trafiłem do drużyny seniorów, mając w planie tylko trenować, ale jakoś tak wyszło, że zacząłem jeździć na mecze i w sobotę udało się odhaczyć ten setny.

M.K.: Czy są jakieś mecze, które zapadły Ci wyjątkowo w pamięci?

B.M.: Ciężko je wszystkie spamiętać. Dość dobrze pamiętam mecze w turnieju o awans do I ligi, mimo że niestety były przegrane. Gdzieś tam z tyłu głowy mam inny mecz z Olsztynem, bodajże sprzed dwóch lat, kiedy odpadliśmy po tie-breaku z play-offów, ale udało mi się zdobyć ponad dwadzieścia punktów, co jak na środkowego nie zdarza się zbyt często. Z wygranych na pewno zostanie w pamięci ten ostatni.

M.K.: Jakbyś został trenerem i miał możliwość zakontraktowania najlepszych zawodników, z którymi miałeś okazję zagrać w MOS Wola to kto by się znalazł w takiej drużynie?

B.M.: Hmmm…nie chcę teraz nikogo urazić pomijając go, ale drużyna na pewno miałaby więcej niż czternastu zawodników. Tym bardziej, że wielu zawodników przyczyniało się do robienia świetnej atmosfery poza boiskiem, która przekładała się na poziom gry w meczach.

M.K.: Czy wzorujesz się na jakimś zawodniku?

B.M.: Od każdego zawodnika, z którym grałem starałem się czerpać to co miał najlepsze. Nie mam jednego określonego siatkarza, którego staram się kopiować

M.K.: Grasz z numerem jeden na koszulce. Skąd taki wybór?

B.M.: W zasadzie nie ma tutaj większej historii. W drużynie juniorskiej dostałem ten numer trochę przypadkowo, później nie mogłem z nim grać, bo wracając do seniorów miał go Marcin Wojtulewicz i dopiero jak nas opuścił to "1" wróciła do mnie. Teraz to już chyba przyzwyczajenie.

M.K.: Jak lubisz spędzać czas wolny?

B.M.: Najlepiej w gronie przyjaciół. Lubię rywalizację, więc często spotkaniom towarzyszą różne gry, od kart po planszówki, ale generalnie najlepiej spędza mi się go w gronie bliskich osób.

M.K.: Co chciałbyś osiągnąć z MOS Wola w obecnym sezonie?

B.M.: Play-offy to dla mnie minimum, które chciałbym osiągnąć. Myślę, że z takim składem jest to w naszym zasięgu, a co potem to się okaże. Liga jest równa, niespodzianki często się zdarzają, więc trafiając do play-offów możemy równie dobrze spróbować wyjść z grupy i powalczyć na turniejach półfinałowych o I ligę. To oczywiście odległe plany, ale wcale nie niemożliwe.

M.K.: Życzę, aby się spełniły. Dziękuję za rozmowę.

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda