Dom dziecka pod młotek (?)
Dom Dziecka Nr 9 im. Lidii i Adama Ciołkoszów istnieje blisko pół wieku. W jego murach wychowało się prawie 1150 dzieci. Obecnie przebywa tu ponad 30 dzieci. Od 2020 roku tego typu placówki będą mogły mieć maksymalnie 14 podopiecznych. Czy instytucję czeka likwidacja? Samorządowcy walczą o jej przetrwanie w obecnej formie.
W 2013 roku Sejm zdecydował, że do 2020 roku zostaną zlikwidowane “duże domy dziecka”, a w ich miejsce powstaną małe instytucje o charakterze bardzo rodzinnym. Nic więc dziwnego, że Dom Dziecka Nr 9 im. Lidii i Adama Ciołkoszów przy ul. Korotyńskiego 13 na Ochocie przeżywa „być” czy „nie być”. Placówka z niemalże 50-letnią tradycją najwyraźniej pójdzie pod młotek. I to zgodnie z literą prawa, gdyż Ustawa dopuszcza jedynie funkcjonowanie właśnie takich małych ośrodków, w których będzie znajdować się maksymalnie czternastu podopiecznych… A co z pozostałymi dziećmi? Zostaną rozdzielone i przeniesione do takich samych instytucji działających w innych dzielnicach. Jakie to proste. Papierologia wszystko przyjmie.
Z jednej strony ma być kameralnie i rodzinnie, zaś z drugiej strony twórcy ustawy zapomnieli o emocjonalnych rozterkach dzieci w przypadku ich rozdzielenia. Bo nie dość, że i tak są pokrzywdzeni przez los, to jeszcze próbuje się im odebrać namiastkę domu i rodziny. Na szczęście działania domu dziecka o przetrwanie próbują wesprzeć samorządowcy.
– Mamy poczucie, że są to nasze ochockie dzieci, a jeżeli nie zawalczymy o te nasze dzieci, to one głosu nie będą miały. Jesteśmy im to winni – mówi emocjonalnie Dorota Stegienka z Klub Radnych Razem dla Ochoty.
Niedawno odbyło się posiedzenie dzielnicowych komisji Bezpieczeństwa i Samorządności oraz Zdrowia, Rodziny i Polityki Społecznej z przedstawicielami stołecznego ratusza. Uczestniczyli w niej także wolontariusze i dawni wychowankowie wspomnianego domu dziecka. Szkoda tylko, że w tak ważnym momencie, kiedy ważą się losy placówki, nie przybyła jej dyrektorka. Podobno taka była decyzja włodarzy miasta.
– Podopieczni to dzieci z rodzin przeżywających poważne trudności życiowe, odrzucone, o bolesnych historiach życia. Uczęszczają do różnych szkół, w tym także do naszych, ochockich. To właśnie w tym miejscu mają swoich przyjaciół, kolegów i koleżanki. To tutaj wraz z ukochanymi wychowawcami i wolontariuszami stworzyli swój dom, swój świat, swój klimat i swoją małą ojczyznę. To tutaj czują się bezpiecznie. Wracają tu z największym sentymentem – tłumaczyła radna Stegienka.
Ostateczna decyzja może jednak należeć do wojewody, który – zgodnie z przepisami - może w wyjątkowych okolicznościach zgodzić się na zwiększenie liczby podopiecznych w jednej placówce. Radna Stegienka zapowiada, że na pewno będzie walczyć o funkcjonowanie domu dziecka przy Korotyńskiego w obecnej formie.
Tomasz Pactwa, dyrektor Biura Pomocy i Projektów Społecznych Urzędu m.st. Warszawy, przyznaje, że aby spełnić ustawowe kryterium, część podopiecznych z Korotyńskiego przeniesie się wraz z opiekunami do dużego mieszkania lub domu jednorodzinnego. I zapewnia, że władze miasta nie zamierzają tej placówki likwidować.
– Dzieci są w różnym wieku i w różnym stopniu ze sobą zżyte. Te zmiany nie będą kosztem dzieci. Tu nie chodzi o rozdzielanie dzieci, tylko o zapewnienie im jak najlepszych warunków – mówiła niedawno na antenie radiowej ESKI Katarzyna Pienkowska, naczelnik Wydziału Prasowego stołecznego ratusza.
Czy na przekór ustawowym kryteriom dom dziecka przy Korotyńskiego przetrwa w obecnej formie, czas pokaże. Nam wypada tylko mieć nadzieję, że chodzi tu rzeczywiście o dobro dzieci, a nie o polityczne rozgrywki, zwłaszcza, że wybory zbliżają się wielkimi krokami…
Anna Tomasik