mobile
REKLAMA

Gladiator ll – recenzja filmu

15 listopada w polskich kinach pojawiła się kolejna część “Gladiatora” w reżyserii Ridleya Scotta. W głównych rolach występują Paul Mescal, Denzel Washington, Pedro Pascal oraz Connie Nielsen. Czy twórcom udało się osiągnąć poziom mistrzowskiego utworu z 2000 roku?

 

Maja Jaubin
Gladiator ll – recenzja filmu

Fabuła

Ridley Scott po raz drugi przenosi nas do świata historycznego Rzymu. Znajdujemy się w trzecim wieku n.e., kiedy zaczyna się powolny rozpad imperium. Rzymem rządzą obłąkani bracia bliźniacy Karakalla (Fred Hechinger) i Geta (Joseph Quinn). Legiony rzymskie podbijają kolejne rejony.

Hanno (Paul Mescal) wraz z żoną Arishat (Yuval Gonen) prowadzą proste życie na obrzeżach Numidii. Szybko spokój postaci zaburza atak floty rzymskiej pod dowództwem Marka Akacjusza. Podczas bitwy Arishat ginie z jego rozkazu. Po zdobyciu północnoafrykańskiego miasta przez Rzymian, Hanno trafia do niewoli. Zostaje przewieziony do Rzymu, gdzie staje się cenionym wśród ludności gladiatorem. Godzi się walczyć dla wpływowego Makrynusa, pod warunkiem, że pozwoli mu się zemścić na Akacjuszu. Relacje między postaciami się komplikują, kiedy wychodzi na jaw, że Hanno z Rzymem wiążą wydarzenia z przeszłości.

 

Analiza

Zacznę od tego, że film mi się podobał. Sceny walki były fascynujące, akcja trzymała mnie w stałym napięciu, aktorzy świetnie odegrali swoje role. Pewnie obejrzę go jeszcze nie raz. Jednak reżyser w kultowym hicie z 2000 roku tak wysoko postawił sobie poprzeczkę, że – niestety – tym razem nie zdołał jej przeskoczyć. Gladiator był filmem sam w sobie idealnym i według mnie nie należało kontynuować jego wątku. Uważam, że cena finalna była jedną z najlepszych. Śmierć Maximusa uczyniła z niego symbol walki ze złem rzymskiego imperium. Kochaliśmy go, podziwialiśmy i na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Tego nie da się powtórzyć.

Dlatego poszłam do kina z krytycznym nastawieniem i z obawą, że tamten Gladiator straci swój ikoniczny charakter. Co jeszcze można dodać do tej historii? Wszystko zostało przekazane, dobro zwyciężyło, pojawiła się nadzieja na lepsze jutro.

Pomysł kontynuowania historii małego Lucjusza nawet mi się podobał. Ale poza tym, że historia bohatera odmiennie się potoczyła, sam koncept filmu był dokładnie taki sam. Myślę, że jedną z zalet drugiej części są odniesienia do wydarzeń z czasów Maximusa. Nie tylko ja jestem z tym bohaterem tak związana emocjonalnie. Dla wielu widzów Lucjusz nie będzie nigdy taką ikoną, jaką stworzył Russel Crowe. Jest jeszcze jeden aspekt nie do pominięcia. Wszyscy pamiętamy muzykę Hansa Zimmera. Wielu scenom w Gladiatorze towarzyszyła kultowa ścieżka dźwiękowa, która jest rozpoznawalna do dziś. 

Mimo wszystko, warto obejrzeć tą superprodukcję w kinie. Pomijając krytykę, ze względu na warsztat reżyserski – sceny batalistyczne, scenografia, gra aktorska, piękne zdjęcia i tempo akcji – widzowie nie wyjdą z kina rozczarowani.  

 

Fot.: pixabay

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda