Warszawskie wigilie
W czwartek, 24 grudnia zasiądziemy przy wigilijnym stole. O tym, jak kiedyś w Warszawie wyglądał ten dzień i dlaczego na stole stawiamy dodatkowy talerz, a także o zwyczajach, których już się nie praktykuje z Adrianem Sobieszczańskim, warszawskim przewodnikiem miejskim, współtwórcą projektu Warszawy Historia Ukryta rozmawiał Andrzej Sitko.
W Wigilię Bożego Narodzenia usiądziemy do stołu. Będzie karp, barszcz z uszkami i jeszcze 10 innych potraw. Zgodnie z tradycją. Jak wyglądała kiedyś kolacja wigilijna w Warszawie?
W Warszawie wykształcił się specyficzny sposób obchodzenia Wigilii. Ma to ścisły związek z wydarzeniami historycznymi. Po roku 1795, wraz z przyjściem do Warszawy Prusaków, a co za tym idzie założeniem licznej kolonii niemieckiej, możemy zaobserwować nowe zjawiska, takie jak np. bożonarodzeniowe drzewko. Choinka w naszym mieście pojawiła się prawie sto lat wcześniej niż w Paryżu.
Dawniej, tak jak i dzisiaj, do stołu zasiadano, kiedy na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka. Dzielono się opłatkiem kupowanym od bernardynów. W Warszawie opłatek wykorzystywany był też w innym celu, albowiem robiono z niego świąteczne ozdoby. Używano do tego opłatka barwionego na różne kolory, wycinano z niego wzory, a następnie sklejano je w gwiazdy czy rozety. Miały one za zadanie chronić dom przed różnorakimi nieszczęściami.
Warto pamiętać, że nie wszystkie Wigilie były radosne i rodzinne. Czas burz dziejowych powodował, że przy stole zawsze kogoś brakowało. Ktoś odbywał długoletnią służbę wojskową, ktoś dołączył do powstania, kogoś zesłano na Sybir. To wtedy upowszechnił się zwyczaj zostawiania na stole dodatkowego nakrycia. Szczególnie ciężki i najbardziej znany jest nam okres ostatniej wojny i okupacji. Częsty brak prądu, podstawowych produktów spożywczych, problemy z opałem. Jednak warszawiacy nie tracili nadziei i dobrego humoru, który często pozwalał przetrwać te trudne momenty. Tak np. w roku 1939 w Warszawie śpiewano : „Dzisiaj w Warszawie, dzisiaj w Warszawie wesoła nowina, Tysiąc bombowców, tysiąc bombowców leci do Berlina...”
Domyślam się, że stół wigilijny u szlachty był inny niż w domach mieszczańskich, nie mówiąc już o najbiedniejszych mieszkańcach chociażby Powiśla.
Dzisiaj kolejki za produktami na świąteczny stół nikogo już nie dziwią. Nie dziwiły też i sto lat temu. Wtedy, tak jak i dzisiaj, aby zdobyć, nazwijmy to, „delikatesowe produkty” trzeba było poświęcić na to troszeczkę więcej czasu. Warszawę, jak każde wielkie miasto, charakteryzowało ogromne rozwarstwienie społeczne. Inaczej przedstawiał się stan majątkowy mieszkańców warszawskiego City, jak często określano część Północnego Śródmieścia, inaczej warszawskiej Woli czy Powiśla. Znajdowało to odzwierciedlenie na wigilijnym stole. Rzeczą charakterystyczną dla całości miasta był brak na stołach warszawiaków potrawy, bez której inne rejony Polski nie mogą się obyć do dnia dzisiejszego, a mowa tu o kutii. Nie oznacza to, że maku nie jadano. Pojawiał się on w jako składnik ciast czy był podawany razem z kluskami. Niezbędnym daniem wigilijnym były ryby. W te zaś zaopatrywano się na bazarach i targowiskach w okresie poprzedzającym Boże Narodzenie. Przywożono je z różnych stron Polski. W konsekwencji tego na stole Wigilijnym nie brakowało szczupaków, okoni, linów czy oczywiście tradycyjnego karpia. Warto pamiętać, że na to mogli sobie pozwolić tylko najbogatsi. W domach biednych niepodzielnie królował barszcz grzybowy, zupy z suszonych owoców, pojawiała się kapusta z grochem czy wspomniane kluski z makiem.
Które elementy Wigilii były wspólne?
Wspólne zgromadzenie się przy świątecznie nakrytym stole wigilijnym to element łączący tradycje całego obszaru dawnej Rzeczypospolitej. W naszym kraju, być może ze względu na trudną historię, wieczerza wigilijna ma znaczenie szczególne. W domach osób bogatych i biednych Wigilię zaczynano od wspólnej modlitwy oraz dzielenia się opłatkiem, czemu towarzyszyły życzenia. Wspólnym zjawiskiem było także dodatkowe nakrycie na stole, często przeznaczone dla przypadkowego, zbłąkanego wędrowca, o którego w dawnych czasach było łatwiej niż dzisiaj. Pamiętajmy, że był to też rodzaj „pomostu” między światami. „Pójdźże dziadku do obiadku” - mówiono w dawnych czasach, przywołując przodków do wigilijnego stołu. Dla dusz zmarłych członków rodziny pozostawiano też resztki jedzenia, których zarówno w domach biednych jak i bogatych nie sprzątano tego dnia ze stołu.
Na przestrzeni wieków zmieniło się społeczeństwo Warszawy. Które zwyczaje wigilijne przeszły do historii, nie są już praktykowane?
Myślę że najbardziej zapomnianym zwyczajem związanym ze Świętami Bożego Narodzenia jest kolędowanie. Zresztą zwyczaj ten bardziej kojarzymy z obrzędowością wiejską niż miejską. W Warszawie kolędowanie miało długą i barwna tradycję. Kolędowanie warszawskie miało podobnie, jak Krakowska Szopka – dwie płaszczyzny. Na pierwszym planie mogliśmy obserwować postacie związane z narodzeniem Chrystusa, na drugim te związane z narodową tradycją i historią.
Po kolacji wigilijnej wstajemy od stołu i idziemy zobaczyć czy pod choinką leżą prezenty. Kiedyś też tak było?
Wszyscy lubimy dostawać prezenty, ale lubimy też je dawać. Tak było i dawniej. Antoni Magier wywodzi zwyczaj dawania prezentów w dniu 6 grudnia z XVIII wieku. Chociaż upowszechnił się on za czasów pruskich. Wtedy to dzień obdarowywania został przeniesiony na Noc Wigilijną, jeszcze bardziej podkreślając jej charakter. Mikołaj, jak przystało na biskupa, ubrany był w nawiązujący do tej postaci strój. Na głowie miał infułę wykonaną ze złotego papieru, a w ręku trzymał pastorał. Chociaż każdy dzień jest dobry na dawanie czegoś od siebie to, prezenty świąteczne mają tą niesamowitą moc, co do której nikt nie ma wątpliwości.
Jednym z elementów Wigilii jest Pasterka. Czy był jakiś kościół szczególnie chętnie odwiedzany przez warszawiaków?
Pasterka, tak jak opłatek i dodatkowy talerz, to elementy wspólne tej Nocy. Dla wielu wiernych dawniej i dzisiaj Wigilia bez Pasterki jest niepełna. Na tą wyjątkową w roku liturgicznym mszę przychodzono całymi rodzinami. Często przyciągała też ludzi, którzy rzadko pojawiali się w kościele (co i dzisiaj się nie zmieniło ). Warszawskie kościoły, które tego dnia były często dodatkowo iluminowane, przyciągały wiernych w swoje progi. Rzesze mieszkańców stolicy odwiedzały Archikatedrę św. Jana na warszawskim Starym Mieście. Oprócz motywacji podyktowanej względami religijnymi były też inne, jak chociażby występ orkiestry warszawskiej opery. Bardzo ciekawa wydaje się też informacja, że w roku 1939, z racji tego iż 24 grudnia wypadał w niedzielę, Wigilię obchodzono 23 grudnia. W związku z godziną policyjną obowiązującą w Warszawie w okresie okupacji, Pasterkę odprawiano w poniedziałek 25 grudnia w godzinach porannych.
Dziękuję za rozmowę.
fot. ze zbiorów Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona