Noc spadających gwiazd
Lubimy patrzeć w bezchmurne, rozgwieżdżone niebo. Gdy uda nam się dostrzec spadającą gwiazdę pomyślmy życzenie. Podobno się sprawdzi. Nie zaszkodzi spróbować. W tym roku, w nocy z 12 na 13 sierpnia mieliśmy okazję spróbować nie raz i nie dwa razy. Właśnie tej nocy można było zaobserwować rój Perseidów, spadających meteoroidów. Nawet 100 na godzinę. A każdy z prędkością prawie 60 kilometrów na sekundę.
Perseidy związane są z kometą Swifta-Tuttle'a. Za każdym razem, gdy kometa zbliża się do Słońca jej jądro paruje uwalniając cząstki pyłu tworząc warkocz. Gdy Ziemia znajdzie się w polu warkocza komety, cząstki te spalają się w ziemskiej atmosferze, co daje efekt spadania gwiazd, które w rzeczywistości są niczym innym jak meteoroidami. Czasami nazywane są łzami świętego Wawrzyńca.
Obserwacja nocnego nieba w mieście jest utrudniona z uwagi na miejskie światła. W Warszawie by rój Perseid był bardziej widoczny (do obserwacji nie jest potrzebna lornetka a tym bardziej teleskop) zostało po godzinie 21-szej wyłączone oświetlenie Centrum Nauki Kopernik, Planetarium Niebo Kopernika, Parku Odkrywców, Stadionu PGE Narodowego, naziemnej części stacji metra Centrum Nauki Kopernik, światła wyjść z tunelu Wisłostrady i oświetlenie skweru Kahla. Zgasły także światła na mostach: Świętokrzyskim, Poniatowskiego i Śląsko- Dąbrowskiego.
Na wspólne oglądanie spadających gwiazd zaprosiło Centrum Nauki Kopernik. Tysiące osób zebrało się by oglądać niezwykłe zjawisko. Nie udało się organizatorom oglądanie roju Perseidów z Wisły. Z uwagi na niski poziom rzeki, zapowiedziane rejsy zostały odwołane.
Jeżeli komuś nie wystarcza samo oglądanie, może spróbować sfotografować spadające gwiazdy.
- Do fotografowania potrzebny będzie statyw, wężyk spustowy, aparat, w którym można ustawić tryb manualny. Przydałby się też obiektyw szerokokątny. Aby uzyskać najlepsze efekty należy zastosować się do zasady 600 – powiedział Paweł F. Matysiak, współtworzący z Łukaszem Ogrodowczykiem projekt Startrails & Milky Way Photography.
Zasada 600 - odnosi się do maksymalnego czasu naświetlania nieba, tak, aby gwiazdy pozostały na niebie zamrożone. 600 dzielimy przez ogniskową obiektywu i w wyniku uzyskujemy maksymalny czas naświetlania kadru. Ważnie jest czy aparat posiada „pełną klatkę” czy nie. Więcej informacji na temat Zasady 600 znaleźć można na facebookowym profilu Startrails & Milky Way Photography.
Można spróbować zrobić zdjęcie jeszcze dzisiejszej nocy, z czwartku na piątek, rój Perseidów będzie trochę mniejszy – albo za rok. Powodzenia.
Andrzej Sitko